Rower jest niebezpieczny

Dla biznesu motoryzacyjnego. Dla biznesu farmaceutycznego. Dla smogu. Dla depresji. Nie jest szczególnie niebezpieczny jeśli chodzi o wypadki. Dlaczego zakładamy kask podczas jazdy rowerem, a nie zakładamy kasków w samochodzie czy podczas spaceru? Nie wiem. Australijskie badania pokazują, ryzyko urazu głowy na milion godzin:

  • Jazda rowerem 0,41
  • Pieszo 0,80
  • Jazda samochodem 0,46
  • Jazda motorem 7,66

Dlaczego kask na rowerze, a nie w samochodzie? Dlaczego kask na rowerze, a nie podczas zakupów w hipermarkecie? Być może to celowy zabieg lobby samochodowego, być może przypadek. Na pewno uwzięto się na rower. Na pewno  pompowanie „bezpieczeństwa rowerowego” zniechęca do roweru. Kaski, odblaski, kamizelki sprawiają wrażenie wyprawy na wojnę. Im  luźniejsze podejście do bezpieczeństwa rowerowego tym więcej rowerzystów i mniej wypadków.

Faktem jest jednak informacja, że kask na rowerze działa. Pokazują to wszelkie badania.  To jest esencja nieporozumienia. Kask jest efektywny przy każdej aktywności. Po prostu głowa to czuły organ i uraz głowy jest częstą przyczyną śmierci. Jeśli zdarzają się wypadki śmiertelne podczas seksu, to wiele z nich wynika z urazu głowy. Gdyby zmusić ludzi do noszenia kasku podczas seksu to okazałoby się, że śmiertelność ludzi w kasku jest wielokrotnie mniejsza niż ludzi bez kasku. Takie dane odnośnie kasków rowerowych są podawane. Nie mówi się, że uraz głowy na rowerze jest mniej prawdopodobny niż w samochodzie. Mówi się, że kask zmniejszy ryzyko śmierci przy wypadku o 89%. To 89% wyszłoby przy każdej aktywności. A nawet bez aktywności, podczas snu kask też by zmniejszył ryzyko śmierci. Jeśli ktoś wierzy w kask na rowerze to właściwie powinien non stop chodzić w kasku. Wtedy ma to sens.

Odnośnie kasków rowerowych jest jeszcze jeden paradoks. Kask ochroni podczas wypadku, ale z kaskiem jest dużo większe ryzyko wypadku! Wynika to zarówno z większej brawury rowerzysty w kasku (i dokładnie pasuje do mojej strategii, o czym zaraz) jak i z bardziej niebezpiecznej jazdy kierowców przy rowerzystach w kaskach. Drugi fakt był podany przez badaczy kilka lat temu i szeroko komentowany w środowisku rowerowym. Kierowcy podświadomie są mniej ostrożni gdy rowerzysta ma kask. Jest jeszcze jeden bardzo ciekawy powód, który powoduje, że kask zwiększa szansę wypadku. Doskonały przykład do Australia. Wprowadzono tam nakaz jazdy w kasku na rowerze. Statystyki pokazały, że nakaz wspaniale zniechęcił ludzi do roweru i zwiększył śmiertelność rowerzystów w wypadkach. Jak kask mógł pogorszyć statystyki śmiertleności? Kluczem do zagadki jest ilość rowerzystów. Im mniej, tym gorsza kultura rowerowa, im gorsza kultura rowerowa tym więcej niebezpiecznych wypadków. Obecnie w Australii prowadzona jest debata o usunięciu kuriozalnego nakazu.

Nakładając kask robisz sobie oraz innym rowerzystom krzywdę. Pisząc te słowa zauważyłem, że od początku mój blog ma w nagłówku zdjęcie Arka w kasku. Muszę to zmienić! Od wielu lat mam stała taktykę odnośnie kasku na rowerze. Zakładam kask gdy jeżdżę sportowo. Lycra na ciało, kask na głowę i średnie prędkości bliskie 40km/h. Po mieście, do lasu, rekreacyjnie zawsze bez kasku. Przyzwyczaiłem się, orzech na głowie kojarzy mi się z mocnym naciskaniem pedałów, bez kasku będę jechał wolniej. Trochę jak pies Pawłowa. Czy moja taktyka ma sens? Myślę, że nie do końca. Na pewno szybka jazda rowerem podnosi poziom ryzyka. Może nawet do jazdy samochodem, czy nawet do pieszych, ale nie zbliża się do ryzyka motocyklistów. A podczas biegania kasku przecież nie noszę.

Na koniec dodam, że nawet jeśli mój tekst wydaje się słuszny, tak samo jak teksty, że konsumpcjonizm niszczy środowisko naturalne, a mięso niszczy zdrowie… to i tak włożysz dziecku kask na rower, a na spacer już nie. Prawda?

Dodam jeszcze słowo o statystykach. Statystyki, na które się powołuję pojawiały się w innych artykułach, czasem z tym linkiem do źródła. Nie jestem jednak pewien czy można im ufać. Stastykami można łatwo manipulować, porównując np stastyki wypadków na rowerze do wypadków w samochodzie wystraczy zmienić z „na godzinę” (wtedy o wiele większe jest ryzyko wypadku w samochodzie) na „na kilometr” (wtedy rowerzyści mają więcej wypadków). Według mnie słuszniejsza jest wersja na godzinę, ale jak kto woli. Jednak ogólnie można zauważyć, że wszelkie dane stastyczne o wypadkach pokazują, że rower jest dużo bezpieczniejszy niż się wydaje. Powstają nawet całe teorie o tym, że rowery mają znacznie wyższą zdolność uniknięcia kolizji w sytuacji zagrożenia niż samochody czy piesi.  Fakt czy ryzyko urazu głowy jest statystycznie o 5/100 mniejsze czy większe na rowerze od jazdy samochodem nie jest aż tak istotny . Tak czy siak zakładanie kasku na rowerze przy jednoczesnym braku kasku w samochodzie jest nielogiczne. Łatwo dajemy się zastraszać. A raz zastraszeni nie rewidujemy wierzeń, nawet gdy fakty pokazują ich bezsens.

 

protect-ourselves-car-helmet-785x450

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Pasyjne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Rower jest niebezpieczny

  1. promyk85 pisze:

    A ja tam po prostu lubię kask – jest mi w nim wygodnie (i mam problemy z zatokami które on częściowo ogranicza gdyż styropian jest izolatorem) i często z rozpędu noszę go po domu czy w kinie (szszszszsz, szszszszsz, czy mógłby Pan zdjąć ten kask, bo nic nie widzimy… 😉

  2. Tomasz Bełza pisze:

    Osobiście preferuję jazdę w kasku, bo rzeczywiście czuję się bezpieczniej. Co więcej, podczas wywrotki na motorowerze kask uratował mi głowę, gdyż solidnie rąbnąłem nim o kamień (oczywiście z moją głową w środku;) ). Byłem też świadkiem wywrotki mojego kolegi, który uderzył głową w kasku przy dużej prędkości o kamienie i korzenie, podczas rowerowego zjazdu z dość dużej góry na południu Polski.
    Rower jest super, w każdej jego odmianie. Problemem są niestety ludzie. Brak odpowiedzialności przy prowadzeniu każdej maszyny może doprowadzić do wypadku.
    Bardzo podobał mi się Twój wpis, wyczuwam w nim dużą dawkę specyficznego humoru 🙂

  3. Jan Nowak pisze:

    Owszem te badania były szeroko komentowane, większość rozsądnych rowerzystów twierdziła że są z dupy, nawet nie wiadomo było jak gościu mierzył tę odległość, raczej na oko. Jako kierowca nie wyobrażam sobie że mógłbym inaczej wyprzedać rowerzystów z kaskiem, zresztą nie wiem czy jeździsz samochodem, ale szczerze to wogóle się nie zwraca uwagi na to co ma na głowie wyprzedzany rowerzysta, nie ma na to czasu. Rower jest bardziej niebezpieczny od „nóg” i to wynika z logicznych przemyśleń, bez potrzeby uciekania w jakieś statystyki Australijskie, które nie wiadomo jaki mają kontekst i metodologię. Pieszy ma szansę na uraz głowy praktycznie tylko wtedy gdy na własne życzenie wpierdziela się przed jadący samochód. Rower jest szybszy i mniej stabilny, poza tym często jeździ wśród samochodów, a jako kierowca wiem że to nie jest bezpieczne. Duża wypadkowość motocyklistów w prezentowanych statystykach wynika głównie z tego, że jest to pojazd podobny do roweru i poruszający się w podobnych warunkach, tylko ze znacznie większą prędkością. Kilka lat temu miałem wypadek na rowerze, zderzenie z innym rowerzystą (im więcej rowerzystów tym bezpieczniej?) wyjeżdżał zza zakrętu i nie mieliśmy szans uniknąć zderzenia, (ja jechałem po pustej i szerokiej drodze dla rowerów), niestety nie miałem kasku, ale na szczęście skończyło się na pęknięciu czaszki bez powikłań, gdybym nie miał kontuzji i jechał z normalną prędkością to by było dużo gorzej. Od teraz jeżdżę w kasku, ale na leśnych ścieżkach zdejmuję, bo nienawidzę nosić kasku 😉 no i jeżdżę głownie po lesie 😉
    Większość znajomych rowerzystów miało taki wypadek że kask się przydał, poza tym trudno nie zauważyć, że coraz więcej rowerzystów nosi kaski i coraz więcej ludzi jeździ na rowerze, o każdej porze roku, więc kolejny argument z dupy.
    Podsumowując głoszenie poglądów jakoby „Nakładając kask robisz sobie oraz innym rowerzystom krzywdę” jest właśnie robieniem krzywdy sobie oraz innym rowerzystom, zresztą sam sobie zaprzeczasz pisząc „Kask jest efektywny przy każdej aktywności”

  4. jajaceg pisze:

    Arek tak pisze, jakby nie wiedział, że głównym celem kasku na rowerze nie jest ochrona głowy tylko pokazanie się jako lepszy rowerzysta-sportowiec w odróżnieniu od gorszego rowerzysty pospolitego. Rola kasku jest tu taka sama, jak hamulców tarczowych. Więc z kasku na rowerze nie zrezygnuję, bo by mnie to zdegradowało społecznie. Natomiast po przemyśleniu będę teraz wszystko robić w kasku. Za miesiąc idę na weselę. Tam jest dopiero niebezpiecznie, więc na pewno wystąpię w kasku.

  5. Pingback: Marcowe czytanki z mocą - Pani Strzelec

  6. Arku, bardzo ciekawy wpis.racjonalny i zgodny z mopimi wieloletnim doswiadzceniem miejskiego (i nie tylko) rowerzysty. Podobnie jak Ty nie zakadam kasku do codziennej jazdy po mieście (jezdze po Warszawie praktrycznie codziennie od 9 lat przez cały rok). Do jazdy rekreacyjno-sportowej, na szosie, za miastem, przy większych predkościach zakładam zawsze, podobnie jak spodenki z pieluchą, których nie zakładam w mieście w ogóle 🙂

Odpowiedz na jajaceg Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s