Chamsko prosta porada jak być szczęśliwszym

W górach Wietnamu żyje lud Hmong. Panuje tu zwyczaj trzymania w domu świeżych zwłok osła. Dla antropologów od dawna jest to wielką zagadką. Wszystkie badania jednoznacznie wykazują, że zwyczaj ten powoduje, że Hmongowie są zdecydowanie mniej szczęśliwi. Są za to bardziej nerwowi, zestresowani, mają mniej czasu dla siebie i zapadają na choroby, których mogli by uniknąć. Żadne argumenty nie przekonują Hmongów. Niektórzy, bardziej majętni rozkładają zwłoki osła w każdej izbie chałupy. Jednego dużego martwego osła w pokoju gościnnym i małe martwe oślęta w kuchni i w sypialni. Nieprawdopodobne prawda? Prawda. Tacy ludzie nie żyją w górach Wietnamu tylko na całym świecie. W Polsce robią tak prawie wszyscy.

Tym razem pojadę bez wazeliny. To będzie po prostu zwyczajny, ordynarny poradnik. Za to bardzo prosty i krótki w swoim przesłaniu. Chcesz być szczęśliwszy? Pozbądź się telewizora!

Będę się wypowiadał jako praktyk. Od dwóch lat nie mam telewizora. Dobrze wiem jak wygląda wyjście z uzależnienia. Co i jak się zmienia w naszym postrzeganiu świata. Zacznę jednak od najważniejszej sprawy. Bardzo dużo posiadaczy telewizorów mówi, że i tak nie ogląda, albo, że ogląda bardzo mało. A na pytanie „to dlaczego masz telewizor?” ma jakieś specyficzne wytłumaczenie. Posłuchajcie, wszystkie argumenty za tym żeby telewizor zatrzymać są tak bzdurne i zarazem tak przerażające jak motywy alkoholika do wypicia kolejnej flaszki spirytusu. Ja i tak oglądam bardzo mało. Całkowita zbieżność z alkoholizmem.

Wyrzucenie z domu TV nie ma ani jednej wady, ma za to cztery miliony zalet. Nie wymienię ich tu wszystkich.  Ale postaram się punktowo, czyli tak bardziej na rozum przekonać was dlaczego trzymanie w domu martwego osła nie jest dobrym pomysłem.

1. Koniec z efektem zombie.
Mi minął po roku. Mówiąc dokładniej po roku bez telewizora w domu odkryłem, że miałem takie coś i już nie mam. Odkryłem to przy obserwacji przyjaciół patrzących się w telewizor. Zauważyłem, że ludzie wpatrzeni w telewizor wyglądają jak pasażerowie metra jadący do pracy. Mają nieobecne wyrazy twarzy i jest im wszystko jedno co tam leci w tym pudełku. Jedna osoba ma pilota i pstryka nim po kanałach, wszystkie inne patrzą tępo i bez emocji na teleturniej, po chwili na talk-show, po chwili na serial. Osoba z pilotem nie różni się od innych, jej też jest wszystko jedno.  Efekt zombie to bezkrytyczna otwartość mózgu na papkę, która sączy się z TV. Jeżeli ktokolwiek z Was to czyta, ma w domu telewizor i myśli mnie to nie dotyczy, ja oglądam świadomie to może być pewien, że się myli. Sam zawsze oglądałem mało telewizji, jak już to dobry film i kanały informacyjne. Byłem pewien, że jestem bardzo rozsądnym i świadomym widzem. Bzdury. Byłem zombie. Dopiero powolne odtruwanie odsłoniło przede mną ten fakt.

2. Kup pan sobie nieszczęście
Wszystkie badania naukowe pokazują, że oglądanie telewizji unieszczęśliwia. Po licho pisać kolejne argumenty. Słuchajcie jeszcze raz oglądnie telewizji unieszczęśliwia! Osoba w miarę trzeźwo myśląca może zastosować tu jedną obronę. Mam telewizor ale nie oglądam. Zdradzę tu pewien sekret. Jak masz to oglądasz, jak byś nie miał to byś nie oglądał.  To unieszczęśliwianie powinno być też ciosem obuchem w głowę dla osób, które mówią, że mają telewizor dla dzieci. Chyba, że chodzi o to żeby mieć spokój od dzieci i na jakiś czas przemienić je w bezmyślne zombie. W takim wypadku telewizor rzeczywiście jest niezastąpionym wynalazkiem. Po za tym moje doświadczenie wykazało, że dorosłym na początku telewizora brakowało i to nawet bardzo. Dzieciom ani trochę. Także argument „bo dzieci” jest zupełnie pomylony.

3. Zakrzyczenie siebie
Punkt trzeci to będzie dziecko jedynki i dwójki. Człowiek bez efektu zombie, bez telewizyjnego ogłupiania i unieszczęśliwiania zaczyna być dużo bardziej świadomy. Jeżeli myśleliście,  że napiszę, że największą zaletą pozbycia się TV jest odzyskanie wielkich pokładów czasu wolnego to się pomyliliście. Nie jest to prawdą.  Mamy ogromne zdolności do konsumowania czasu wolnego i zawsze porady, że go rozmnożymy możemy traktować jako bajki. Niemniej będziemy ten czas konsumować dużo bardziej świadomie. Telewizyjny efekt zombie implikuje na całe nasze życie. Na to czy czytamy książki i jakie książki czytamy. Na to czy spacerujemy i gdzie spacerujemy. Telewizor próbuje zakrzyczeć nas samych. Gdy go raz na zawsze wyłączymy, zaczynamy na powrót siebie słyszeć. Piękne uczucie.
4.  Nie doceniamy wpływu telewizji
Po punkcie trzecim pewnie wielu z was myśli, że przesadzam, że demonizuję, że może są tam jacyś ludzie co oglądają 5 godzin dziennie, ale ja to praca, dzieci, obowiązki. Telewizja to tylko tak w przelocie.  No dobrze test, pomyśl o kilku najważniejszych postaciach 2010 roku, najlepiej z różnych dziedzin polityka, kultura, sport. A teraz powiedz jakie jest Twoje źródło wiedzy o tych ludziach. No i co? w przelocie? Telewizor naprawdę dużo do nas gada. I to co mówi ma ogromny wpływ na to co robimy i kim jesteśmy.  Co gorsze sami sobie tego nie uświadamiamy. Polecam książki Karola Gustawa Junga czym jest podświadomość, a czym świadomość oraz w jaki sposób informacje dostają się do podświadomości. Ale nawet nie czytając tych pozycji, nawet na „chłopski rozum” można przyjąć, że telewizja ma możliwość ogromnego manipulowania nami.

5.  Substytucja
Czyli komputer i internet. Internet zaczyna połykać telewizję.  Za chwilę pozbycie się telewizora będzie przebiegało w znieczuleniu ogólnym. Wszystko będzie czekało takie samo w internecie. Może wtedy to już będzie po ptakach. Już nie wygramy z efektem zombie.  Na szczęście póki co tak nie jest.  Internet wymaga włączenia świadomości. Ja od razu zakupiłem pakiet Eurosportu. Płacę 10zł miesięcznie i mogę oglądać na komputerze wszystkie kanały Eurosportu. I teraz uwaga, przez dwa lata nigdy nie zdarzyło mi się abym włączył Eurosport nieświadomie, czy z nudów. Nigdy nie było tak, że chciałem sprawdzić czy dzieje się tam coś ciekawego. Loguje się tylko wtedy  gdy wiem, że jest tam coś, co mnie interesuje. Ważne jednak jest to, że substytucja istnieje. Być może masz serial, program bez którego nie potrafisz przeżyć. Jeżeli jest to coś wartościowego to na pewno znajdziesz to w internecie lub na DVD. A jeśli nie jest to zbytnio wartościowe to się po prostu zastanów.

Na tym kończę ten chamsko prosty poradnik. Zaryzykujcie. Wyrzucie z domu te zdechłe osły i zobaczcie co się będzie działo.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik, Informacje fałszywe i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

35 odpowiedzi na „Chamsko prosta porada jak być szczęśliwszym

  1. Maly pisze:

    Zastanawia mnie ten substytut. Skoro jest coś czym możesz zastąpić telewizor i to coś w pewnym wzgledzie działa dokładnie tak samo – to po jaką cholere wywalać telewizor?
    WŁaściwie oglądając eurosport na komputerze robisz to samo jakbyś oglądał eurosport na telewizorze.
    W jednym i drugim przypadku płacisz jakieś opłaty – czyli teoretycznie robisz to świadomie.
    Po za tym, jak nie oglądasz eurosportu na kompie to pewnie robisz coś innego na nim – buszujesz w sieci, szukając czegoś co chciałbyś znaleć a kolejne linki kierują bezmyślnie do następnych stron.
    To też jest zjadacz czasu.
    Ja też nie mam telewizora, za to wiem, że za dużo czasu spędzam przed kompem czytając np. Twojego bloga. Czyli też w jakiś sposób wchodzi we mnie informacja – tak jak przy oglądaniu telewizji 🙂
    Cywilizacja doprowadziła nas do tego punktu. Dla jednych bycie szczęśliwym oznacza pozbycie się telewizora a dla drugich właśnie posiadanie go czyni ich szczęśliwymi.
    Temat woda, można by pisać i pisać.

  2. Krolisek pisze:

    Co prawda TV nie mamy od 10 lat (odkąd wyprowadziliśmy się od rodziców), ale co z tego, skoro od 3 lat mamy stałe łącze i korzystamy za dużo z netu. Oczywiście to nie to samo, można się uprzeć, że to bardziej „intelektualne”, zwłaszcza jeśli samemu tworzy się swój ślad w necie, coś tam się pisze, o czymś dyskutuje, mimo to uzależnia, moim zdaniem w zły sposób. Internet w przeciwieństwie do TV ma jednak spory ładunek praktyczny (komunikacja, zakupy i sprzedaż, wiedza), tylko trzeba znaleźć jakiś złoty środek, tak by nam służył, a nie powodował przytłoczenie (np. maile bez odpowiedzi).

  3. arrec pisze:

    Internet jest wielokrotnie bardziej skomplikowanym zjawiskiem niż telewizja. Wielokrotnie bardziej przydatny i wielokrotnie bardziej niebezpieczny. Ciężko to całościowo uchwycić w pracy naukowej, a co dopiero w artykule. Moim zdaniem dużo i ciekawie o wpływie internetu, telewizji czy innych podróbek prawdziwego życia mówi filozof Zygmunt Bauman.

    Dla mnie najciekawsze jest to, że oba powyższe komentarze są od osób bardzo świadomych, osób stawiających trudne i ważne pytania… i osób nie posiadających telewizora. Dla mnie to kolejny dowód, że warto się martwego osła pozbyć.

  4. długi pisze:

    Sam nie mam telewizora od czterech miesięcy.
    Czy krótko? długo?
    Nie wiem. Ale zastanawiałem się mocno, jak zareagują na to moi synowie… i potwierdzam: dzieciom nie brakuje w domu telewizora!
    Nie wiem ile wytrzymam, ale teraz jestem szczęśliwszy!

  5. kamil pisze:

    ja też od dwóch/trzech lat nie mam telewizora, a ostatnio poszedłem jeszcze dalej – nie biorę z pracy kompa!
    wydaje się to nie możliwe (dodam, że pracuje w biznesie czysto internetowym), ale się da i jest mi z tym dobrze 🙂

  6. arrec pisze:

    długi i kamil – wielkie dzięki za takie komentarze! Pokazują one, że nie jest to blog science fiction 🙂

    Może odezwie się też ktoś, kto nie rozumie dlaczego lub nie zgadza się z tym, że bez telewizora w domu, człowiek jest dużo szczęśliwszy.

  7. Ada pisze:

    Ja jestem przeciwniczką wszelkich skrajności. Magiczne słowo to umiar. Jeśli ktoś wyrzuca telewizor i siedzi w internecie godzinami to ja się pytam – gdzie tu jest sens? 🙂
    Wszędzie można znaleźć coś wartościowego, ale skrajności są chyba teraz w modzie – więc pozostaje albo wgapiać się w kolorowe pudełko po parę godzin dziennie, albo się go pozbyć całkowicie 🙂

  8. arrec pisze:

    Również bardzo nie lubię radykalnych rozwiązań i zgadzam się w 100%, że magiczne słowo to umiar. Dlatego nie jestem wrogiem telewizji. Nawet więcej. Uważam, że to często rozrywka na wysokim poziomie.

    Uważam tylko, że telewizor w domu to totalne zachwianie równowagi, czyli umiaru. Telewizor najczęściej staje się ważniejszy niż domownicy, na pewno jest kimś, kto ma do powiedzenia najwięcej 🙂 Dla mnie odkryciem jest to, że nie zdajemy sobie z tego sprawę póki telewizor posiadamy. Jesteśmy pewni, że to my mamy kontrolę. A tak nie jest. Dlatego będę trzymał się mojego przykładu z martwym osłem. Jeżeli wyobrazimy sobie, że taka tradycja rzeczywiście istnieje i jest bardzo mocno w danym społeczeństwie zakorzeniona, to jest możliwe, że ktoś powie że skrajności są teraz w modzie, albo zajmuje się tym osłem kilka godzin dziennie, albo pozbywam się go całkowicie.

    I dodam jeszcze, że każdy ma prawo trzymać w swoim domu to na co ma ochotę. Czy telewizor, czy martwego osła, czy żywą kurę. Próbuję tylko nieśmiało stawiać pytania, dlaczego gdy coś jest szkodliwe, unieszczęśliwiające jest zarazem tak powszechne i oczywiste. Miałem napisać jeszcze punkt 6 do artykułu z próbą odpowiedzi na to pytanie „dlaczego”. Miał to być punkt o handlarzach martwymi osłami 🙂

  9. Ada pisze:

    Rozumiem Twój punkt widzenia, ale czy nie lepiej nauczyć się coś kontrolować niż pozbywać się tego całkowicie zwłaszcza jeśli to nie jest jednoznaczenie złe? To trochę tak jak z alkoholem, z kawą itp. – pewne rzeczy tylko w nadmiarze są szkodliwe i ja uważam, że tv się do tych rzeczy zalicza, podobnie jak internet…

  10. arrec pisze:

    Zgadzam się ponownie 🙂 Mam nawet teorię, że wszystko w życiu trzeba traktować jak alkohol, i pracę i pasję i związek. Należy się tym cieszyć ale bez wpadnięcia w alkoholizm.

    Ciekawostka polega na tym, że pozbycie się telewizora z domu nie oznacza pozbycia się telewizji. I tak będzie jej bardzo, bardzo dużo. U rodziny, przyjaciół, w sklepie, w pubie. Nie chodzi o to żeby się w takich sytuacjach odwracać plecami, bo telewizja jest zła i mnie unieszczęśliwi. Zupełnie nie chodzi o to żeby przesadzać w drugą stronę.

    To tak jakby zainstalować sobie w domu profesjonalny bar. Można powiedzieć, że to bez sensu. A można powiedzieć, że nie jest to jednoznacznie złe i mam nad tym kontrolę. Prawda będzie jednak taka, że jak tylko masz chwile „co by tu porobić” to pierwsza myśl będzie „skoro już mam ten bar…”

  11. Ada pisze:

    Z Twojego bloga wynika, że jesteś bardzo aktywnym człowiekiem o różnorodnych zainteresowaniach więc nie wierzę, że jak miałeś wolną chwilę i zastanawiałeś się co by tu porobić to od razu wyciągałeś piwko z lodówki i włączałeś tv 🙂

    • arrec pisze:

      Jednak się tak zdarzało. To jest odruch. Myślę, że jakby zrobić badania to większość osób by nie wiedziała dlaczego właśnie włączyła telewizor. To się po prostu zdarzyło. A jakby dodać jeszcze pytanie „jak długo myślałaś/myślałeś czy włączyć telewizor” to średnia by wyszła w milisekundach 🙂 To jest odruch, nie panujemy nad tym. W tekście nazwałem to efekt zombie.

      Można zrobić taki eksperyment i znieść na trochę tv do piwnicy. Zobaczycie wtedy, że wasz dom zmieni się. I to bardzo. Zachowania, zwyczaje domowników też się zmienią. I to bardzo.

    • Tomek pisze:

      Mam co prawda TV w domu ale jest to tylko pojemnik na kurz 🙂 Oglądam jeden program tyg. i tak tylko wytrzymuję do pierwszej przerwy reklamowej. Choć zauważyłem, że nawet reklamy są interesujące dla mnie jak je widzę raz na ruski rok 🙂

      Moim problemem jest komputer i internet, mam odruch że pierwsze co robię w wolnej chwili to nie zastanawiam się co by fajnego porobić, tylko wybudzam komputer (nawet go nie włączam) i sprawdzam co słychać w Internecie. Jak nie ma nic nowego to bezproduktywnie marnuję czas grając :(. Nie wiem jak się tego pozbyć za bardzo 😦 Jakieś propozycje?

      Pozdrawiam

  12. Marcin pisze:

    Telewizji nie mam w domu od 10 lat, a nawet jeśli jestem w pobliżu takiego urządzenia nie umiem się patrzeć na to co w środku. 🙂 Miałem ze 3 lata temu epizod, że TV stanął w mym domu wymieniony za flaszkę (flaszka wzięła się z wymiany za stary monitor komputerowy), ale do niczego się nie przydał i szkoda było zachodu …

    Lubię związany z tym syndrom „nie znam”. To moja odpowiedz na opowiadania o ludziach, programach, teleturniejach czy serialach. Nie mam pojęcia o programach wynalezionych w TV, nowych ulubieńcach i skandalach paparazzi czy o treści odcinka xxx serialu yyy. I dobrze mi z tym.

    Gdzieś potem przestałem zwracać uwagę na reklamy w prasie, wyłączylem na stałe radio i nie dostrzegam bilbordów na ulicy, z prasy czytam wybiórczo tygodniki które tematy podsumowują, albo prowadzą dyskusje, zamiast sprzedawać świeże newsy … Idąc za nowym pomysłem przestałem czytać portale informacyjne, czy rozrywkowe pokroju demotywatorów, a z facebooka zrobiłem dodatkowy kanał rss wybranych informacji. Zatem filtracja internetu też działa.

    Ostatnio zadziwił mnie efekt, że po przeczytaniu co ciekawszych wpisów z e-maila czy rssów po 20 minutach moja obecność w internecie jest bezcelowa. Skończyły się ciekawe strony … 🙂 Dieta informacyjna, jak to ktoś nazwał. Przyjemne to, i udowadnia że treści wartościowych naprawdę nie jest wiele, a to że się dowiem o wypadku Kubicy czy zamieszkach w Libii 5 dni po fakcie niczego nie zmienia.

    Myślę że to nie kwestia urządzenia, a sposobu jego użytkowania. Tak będzie z TV, internetem, prasą, radiem i czymkolwiek innym. W instrukcji jednak nikt nie napisał, że włączanie programu w TV jest niezbędne w trakcie obecności w jego pobliżu.

    A ja nadal mam telewizor. Z racji zawodowej od paru miesięcy, i przez kilka kolejnych pomieszkam w hotelu, gdzie telewizor stoi i patrzy, nieużywany i zakurzony …

    • arrec pisze:

      Marcin, po Twoim wpisie przypomniało mi się, jak przyjaciel opowiadał mi niedawno, że jego córka urodziła się 10 kwietnia 2010. Trzy kolejne dni spędził głównie w szpitalu i dzięki temu ominęły go te najsmutniejsze dni żałoby narodowej. Ja zapytałem „ale co Cię w ten sposób ominęło?” On powiedział, „no wiesz, ci płaczący redaktorzy w telewizji” a ja na to „Aaa. To mnie też, bo ja nie mam telewizora”

  13. Ada pisze:

    Nasze życie rodzinne absolutnie nie cierpi z powodu tv – zbytnio generalizujesz i demonizujesz .. Naprawdę jest masa rodzin, które nie spędzają wyłącznie czasu wolnego w supermarketach, albo przed telewizorem. Poza tym jak tylko wracam z pracy włączam sobie aerobic na dvd dla odstresowania i nie dam sobie tego odebrać, bo sport to przecież zdrowie – sam mówiłeś 🙂

  14. zdrowy rozsądek pisze:

    Demonizujesz, generalizujesz, manipulujesz. Wg mnie. Wpis brzmi jak jedyna słuszna prawda. Ciekawe co na ten przepis na szczęście powiedzą przedstawiciele zawodów w których tv jest narzędziem. Ja na ten przykład jestem grafikiem. Tyle samo czasu spędzam w muzeach, galeriach, bibliotekach, terenie co przed tv. Bo wszystko wokół inspiruje. Na inny przykład moja Żona ogląda hiszpańskojęzyczne kanały szkoląc język. Na ten tamten jeszcze inny przykład moja ciocia anglistka ogląda programy edukacyjne na BBC i wykorzystuje je w pracy z dziećmi. I tak dalej. Moje przykłady może nie trafne. Może zmyślone. Ale nie ma jednej prawdy. Stawiając tak sprawę czy zarzucisz mi, że kłamię, mówiąc iż „jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem”? A wg mnie jestem. Pracuję fajnie, rodzinę mam fajną, jak mam ochotę gram na konsoli w zjadacze czasu, a jak mam inną ochotę to czytam książkę na hamaku w lesie, a jak mam inną – jadę w góry. Ale przede wszystkim codziennie rano łykam dwie łyżeczki zdrowego rozsądku i pastylkę równowagi. I daję radę. Czego życzę Wam wszystkim. Aha, żeby było jasne. Ja nie neguję, że wyrzucając tv człowiek staje się szczęśliwy. Jeden żyje bez lodówki, inny bez tv, inny ma siedem fur pod domem. Jeśli pod sufitem ma poukładane to każdy z nich ma fajnie. I nie ma, że fajniej czy nie.

    • Ada pisze:

      W końcu odezwał się zdrowy rozsądek hurra ! Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • arrec pisze:

      Bardzo zdroworozsądkowo powiedziane, chciałbym bardzo aby było więcej takich komentarzy na tej stronce. Ja również uważam, że porady są głupie i sam jestem głupi jak porady daję. Porady działają tylko w specyficznych przypadkach, dla specyficznych ludzi. Żeby nie być gołosłowny, proszę spojrzeć na pierwszy akapit jednego z pierwszych moich wpisów http://wp.me/p1gtmZ-y

      Także jak się zapędzę w poradnikową stronę będę wdzięczny za dostanie po łapkach. Choć w tym przypadku zrobiłem to świadomie. Stąd też to słowo”chamsko”.

      Odnośnie merytorycznej strony tematu. To zgadzam się, że nie musi być prawdą, że człowiek bez telewizora będzie szczęśliwszy. Warto się po prostu nad tym zastanowić. Trochę to jest tak jakby stadion piłkarski miał dwie trybuny. Na jednej siedzi 97% ludzi, nad drugiej 3%. Dwa lata temu przeszedłem na drugą trybunę i teraz krzyczę „Słuchajcie tu jest dużo fajniej!” Parę osób w komentarzach to potwierdza i mówi, też zmieniliśmy trybunę i rzeczywiście jest lepiej. Pojawiają się też głosy, że demonizuje pierwszą trybunę. Może to być prawdą. Ale są to głosy od osób, które nigdy nie usiadły na dłużej na drugiej trybunie. Ale nawet jakby ktoś parę lat nie miałem telewizora, a potem powiedział, że jednak z telewizorem fajniej. To byłby to po prostu kolejny specyficzny przypadek.

  15. arrec pisze:

    Dokopałem się do danych GUS (rok 2006).

    – Telewizor w domu 96,8%
    – brak z powodów finansowych 1,7%
    – brak z innych powodów 1,5%

    Pojęcie „jednej słusznej prawdy” ma tu chyba zastosowanie.

  16. zdrowy rozsądek pisze:

    Całkowita zgoda. Jeszcze raz powtórzę. Szanuję ludzi, którzy wybierają drogę bez różnych tv czy innych. (Jeszcze w zeszłym roku mój ziom-wariat-podróżnik obywał się bez komórki. Ale to na marginesie.) I również ze zgrozą patrzę na znajomych i krewnych królika, którzy bezkrytycznie karmią się papką lub organizują dzieciom życie w oparciu o Cartoon Network. Jednym słowem: dwie łyżeczki zdrowego rozsądku i pastylka równowagi.

    Pozwalam sobie na te komentarze między innymi dlatego, że co roku doświadczam niemal dwumiesięcznego rozbratu z wszelkimi mediami, a z tv całkowitego, więc niejako doświadczam ekstazy z trybuny trzyprocentowej.

  17. Olek pisze:

    U mnie w domu jest telewizor. Włączany jest raz dziennie, gdzieś wieczorem żeby obejrzeć wiadomości. 30 minut nasłuchu i dziękujemy.
    Ja sam wiadomości nie oglądam. To co mnie zaciekawi mogę przeczytać w komputerze lub otworzyć papierową gazetę. Literki są fajne.
    Telewizor włączyłem go ostatnio chyba pół roku temu, kiedy nikogo nie było w domu. Wytrzymałem chyba 10 minut. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie oglądam. I w ogóle mi tego nie brakuje.

    Natomiast myślę, że jest trochę takich domów jak mój, w których telewizja jest tylko skromną częścią życia. Jednak wydaje mi się, że większość społeczeństwa nie zachowuje umiaru. Telewizor jest kolejnym domownikiem. Zawsze coś tam sobie gada, żeby w domu nie było cicho. Czasem nawet jak goście przyjdą…

  18. arrec pisze:

    Polecam artykuł osoby bardzo podobnie myślącej do mnie. Ale nie w sprawie telewizorów 🙂 Choć może jest to podobne myślenie. Czyli opinia, że temat telewizora w domu warto rozważyć. Ciekawe ile osób ma pojęcie, że opcja „świadomego nie posiadania telewizora” istnieje w życiowym menu. Oprócz tych 1,5% które świadomie nie ma (załóżmy, że te „inne powody” w badaniu gus to świadoma decyzja) może kolejne 1,5% które świadomie ma.

    Artykuł:

    http://minimalist-ka.blogspot.com/2010/05/w-obronie-telewizji.html

  19. Ada pisze:

    A Twoje dzieci nie tęsknią chociażby za dobranocką??

    • arrec pisze:

      Napisał to długi w komentarzu: „zastanawiałem się mocno, jak zareagują na to moi synowie… i potwierdzam: dzieciom nie brakuje w domu telewizora!”

      Gdyby w moich czasach, czyli dobranockowych czasach (bo teraz dobranocka już naprawdę za bardzo dzieci nie rusza) rodzice pozbyli się telewizora to pewnie bym oglądał dobranockę u kolegi 🙂 Czyli byłoby jeszcze fajniej. Tak samo zresztą jest teraz u mnie, czyli w życiu bez telewizora. Czasami jest coś, co bardzo chce zobaczyć. I mi się to udaje. Tylko muszę włożyć w to więcej wysiłku niż wciśnięcie guzika ‚on/off’

  20. zdrowy rozsądek pisze:

    Z własnego doświadczenia:

    1.czy dzieci tęsknią za dobranocką czy nie
    jak również
    2.czy dobranocka teraz rusza dzieci

    to wszystko kwestia naszego, tzn rodziców, podejścia do tematu i wychowania młodzieży.

    inna sprawa, że to ciężki temat i bardzo łatwo wpaść w pułapkę kolorowych śmieci zabijających wyobraźnię. i pewnie większość w nią wpada. ja jednak nadal znajduję zastosowanie tv w wychowaniu dzieci. kwestia zdrowego rozsądku.

  21. Ada pisze:

    Mój syn wie, że nie akceptujemy wgapiania się w tv więc wie, że trzeba wybrać sobie programy do oglądania i ma na to przeznaczony czas i moim zdaniem jest to z korzyścią dla niego, bo uczy trudnej sztuki wyboru oraz samodyscypliny. Nie sztuką jest odciąć się od wszystkiego tylko nauczyć się z tego korzystać – świadomie i wybierając to co najlepsze ze wszystkiego co jest obecnie dostępne. Samochodu też nie mam zamiaru się pozbywać, bo po prostu szybciej wszędzie dojeżdżam i odwożę dziecko do szkoły 🙂

  22. Pingback: „Jestem legendą” czyli o sztuce przemawiania | Pasja vs. Praca

  23. Pingback: Rok fascynacji minimalizmem | Pasja vs. Praca

  24. king pisze:

    Ja również zostałam ”wyleczona” kilka lat temu..różnica jest mega-diametralna..polecam wszystkim te formę uszczęśliwienia

  25. Pingback: W obronie nadwagi | Pasja vs. Praca

  26. Julita pisze:

    Cześć Arek. Fajny blog.gratuluje! Ja nie mam tv od 3 lat.zastanawiam się kiedy miałam czas by go oglądać i co w nim mnie interesowało. Ostatnie pytanie a propo tv jakie padło w nowy rok, który witalismy kameralne z dziećmi w domu” a co robiliscie bez tv?” …ja na to otwieram szeroko oczy, bo nie rozumiem pytania. Główny argument dla mnie by go nie mieć, to mieć wiecej czasu dla siebie , dzieci i ukochanego , drugi nie dać się oglupic tym co tam jest. Wszystko inne znajduje w necie. No cóż CIebie nie widziałam w tv, ale szybko mi doniesiono i tak tu dziś trafiłam. Pozdrawiam
    Julita (wspiz).

    • bikebees pisze:

      Zgadzam się w 100% z postem i wcale nie jest on chamski. Nie mam tv od 14lat, czyli od kiedy się popsuł w domu rodziców. Okazało się że nikomu na TV nie zależało. Większość ludzi ogląda bo ma. Największa tutaj krzywda dzieci tylko dlatego ze rodzice mają pudło, a dzieci jak wspomnieliście potrzeby gapienia nie mają.
      Co ciekawe w komentarzach obrońcy tv od razu się zacietrzewiają, broniąc się przed myślą że coś mogą robić źle. Ewidentny brak otwarcia na inne i blokada dopuszczenia do głowy faktów ze tv unieszczęśliwia (wspomniane badania). Dobre porównanie z trybuną. Ci z dużej „wiedzą” jak jest na małej a nigdy na niej nie byli. Dobry blog.

    • Mirek pisze:

      Blog świetny i potrzebny, a i Pana post trafny.

  27. Grzywcia pisze:

    Dla mnie wpis trochę wydumany. Fajnie np. sobie obejrzeć film na dużym ekranie, a nie męczyć się na laptopowym(jak tu obejrzeć w kilka osób?). Trzeba tylko TV używać z rozmysłem.Ja w sumie oglądam nasze 4 podstawowe kanały i planete+. O wiele więcej czasu spędzam bezproduktywnie w internecie. Natomiast lubię sobie usiąść z mamą i obejrzeć jakiś serial.Nie widzę wtedy opisanego przez Ciebie efektu „zombie”. Siedzimy oglądamy, śmiejemy się i rozmawiamy. Oglądam dużo rzeczy w internecie, więc czym się to różnią np.mojej mamie ciężko ogarnąc to całe oglądanie na internetach. A w czasie Sylwestra w domu włączamy sobie TV i tańczymy dobrze się bawiąc.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s