Do komentarzy z poprzedniego posta, czyli rozważania o dziale rybnym w Tesco

No dobrze, brutalna prawda jest taka, że nie pracuje na dziale rybnym w Tesco, mam wszystkie cztery kończyny, mam zdrowe dzieci i jeszcze dobry rower, a nawet dwa dobre i jeden słabszy. Jestem pączek w maśle. Nie mam nic na swoją obronę. Jeśli głoszę tu, że szczęście nie ma absolutnie nic wspólnego z sytuacją zewnętrzną to nie jestem wiarygodny. Albo przynajmniej nie aż tak pokrzywdzony i zmaltretowany przez życie jakby należało żeby być wiarygodnym…

Niemniej będę głosił dalej to: SZCZĘŚCIE NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z SYTUACJĄ ZEWNĘTRZNĄ!

I nie będę zgadzał się z tym, że na dziale rybnym pracują ofermy. Mogą to być spełnieni i szczęśliwi ludzie. W jednej z książek Hermana Hessego główny bohater był kapłanem, potem ascetą, potem wielkim biznesmenem ale dopiero przy prostej pracy fizycznej znalazł spokój ducha i prawdzie szczęście. Będę teraz strzelał, ale założę się, że np. w kategorii „liczba samobójstw” u sprzedawców na dziale rybnym nie jest u nich tak źle jak u wielkich artystów, polityków, czy biznesmenów.

Ale nie chodzi tu od dane statystyczne, chodzi o pewien intuicyjny wgląd, przebłysk świadomości. I nie chodzi o to, że „pieniądze szczęścia nie dają”, chodzi o to, że „nic szczęścia nie daje”, chodzi o to, że „szczęście jest”. Przy takiej świadomości od razu zmienia się znaczenie słowa „sukces”. Dział rybny, medal olimpijski, kalectwo, Nagroda Nobla – takie rzeczy nie mają tu znaczenia. Człowiek, który nie ma tej świadomości żyje w klatce narzuconych urojeń. Człowiek, który to odkrywa nagle zaczyna rozumieć o czym mówił Jezus, Budda czy Sokrates.

Fakt, że nikt nie marzy o dziale rybnym, a wielu marzy na przykład o wielkiej karierze w biznesie jest wynikiem narzuconych reguł gry społecznej. Przy pewnych okolicznościach mogłoby być na odwrót. I jest to bardzo różnie w różnych częściach świata. Ludzie, którzy myślą, że nie jest to zaprogramowane, a płynące z głębi serca mówią często: „to idź i pracuj na dziale rybnym” albo „to naprawdę oddaj wszystko i mieszkaj w kanałach z bezdomnymi”. Będą bronić zaprogramowanych społecznie pragnień nawet wbrew wszelkiej logice, bo to tak naprawdę jedyne, co mają. To ich pełen sens życia. Co ciekawe, fakt, że ktoś sam jest zaprogramowany powoduje, że próbuje programować innych. Argumenty takich osób są bardzo specyficzne: „skoro tak mówisz, to powinieneś zrobić tak”, „skoro nie marzysz o tym, to powinieneś marzyć o tym”. „skoro mówisz, że litera A szczęścia nie daje, to idź do litery Z”. Gdzie A to luksusowy dom z basenem, a Z to dział rybny. Tymczasem wyłączenie programowania, uwolnienie umysłu to znaczy nie pragnąć ani „A”, ani „Z”. Ale też nie bać się ani „A”, ani „Z”. Tylko wtedy można zrozumieć co miał na myśli Platon: Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu.

Dodam jeszcze coś osobistego. W kategoriach społecznych sukcesów i porażek to moje życie to nieprzerwany ciąg spektakularnych porażek. Jestem „oferma” według tych norm. Na serio. Bardzo blisko działu rybnego w Tesco i bardzo daleko od jakiejś bladej reminiscencji człowieka sukcesu. Moim małym sukcesem jest jednak to, że „normy społecznych sukcesów” ogladane pod mikroskopem zaczynają mnie śmieszyć nie mniej niż skecze Monty Pythona 🙂

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik, Informacje fałszywe i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

29 odpowiedzi na „Do komentarzy z poprzedniego posta, czyli rozważania o dziale rybnym w Tesco

  1. spelniona egoistka pisze:

    „Co ciekawe, fakt, że ktoś sam jest zaprogramowany powoduje, że próbuje programować innych”
    – najczestsza praca nad soba w psychoterapia to od-programowanie 🙂 Ludzie czesto mowia, ze to jedyne co maja to oprogramowanie, jesli juz je zauwaza, a ja im mowie nie, nie… i wtedy jest szanse, ze odrodzi sie wolny czlowiek, ale to rzadko, bo to cholernie ciezka praca i czesto zasoby psychiczne nie wystarczaja, zeby wytrwac.

  2. Michal pisze:

    Wrzucę kilka wniosków.
    1. To prawda, że poczucie szczęścia czy kompletnej klapy nie zależy od grubości portfela. Co innego to poczucie bezpieczeństwa ;). Za siebie i za innych.

    2. Pokora to zgoda na to kim się jest i próba wykorzystania tej sytuacji dla dobra – swojego i innych. Pycha to udawanie kogoś innego (biedniejszego, bogatszego, bardziej wolnego czy związanego, cokolwiek). Pycha zawsze kroczy na krok przed upadkiem.

    3. Droga do pójścia dalej zaczyna się od docenienia tego co jest tu i teraz. Cokolwiek by to nie było.

    4. A na koniec kapitalny utwór na dobry początek weekendu 😉

    Born in your tiny prison cell
    the million times smaller than I and you are
    One single drop, and you’re risen up
    Afraid of the dark

    You cracked up through the pavement
    And super, super slow emotion
    Your back is gently breaking
    You reach for the light

    We can see everything
    We can hear everything
    We can see everything
    We can hear everything

    We can see everything
    We can hear everything

    Weakness is not your weakness
    You are what you grow into
    You’re not what you were

    ————–by Jon Gomm – Passionflower

    a teraz posłuchajcie:

    Urodzony w więzieniu maleńkiej komórki
    milion razy mniejszej niż na prawdę jesteś
    Jedna kropla, i stajesz się by rosnąć
    w lęku przed ciemnością

    Przebijasz się przez twardy bruk
    w bardzo, bardzo zwolnionym tempie
    twoja skorupa delikatnie pęka
    sięgasz światła

    Możemy widzieć wszystko
    Możemy słyszeć wszystko
    ..

    Słabość to nie twoja słabość
    Jesteś tym, do czego rośniesz
    nie tym czym byłeś

    ————–autor Jon Gomm – Passionflower [tłumaczenie moje;)]

    [i dodałbym jeszcze od siebie:
    wtedy możemy widzieć wszystko
    wtedy możemy słyszeć wszystko]

    ps. autor śpiewał o ziarenku kwiatu o wdzięcznej nazwie Passion Flower.
    Ciekawe o czym myślałeś(aś) Ty 😉

  3. Kasia pisze:

    Cieszę się, że odniosłeś się „do działu rybnego w Tesco”. Pewnym rzeczy w życiu nie zmienimy ale za to możemy zmienić nastawienie do nich.

    Często ludzie mówią, że pieniądze nie są najważniejsze, że trzeba się skupić na duchowości, ale mimo to oceniają ludzi po grubości portfela i zajmowanym stanowisko. Trzeba się zastanowić czy oby nie ma w nas sprzeczności. 95% ludzkości nie będzie bogata w tym samym momencie, żeby ktoś zyskał $$$, to ktoś musi stracić. Człowiek jest raz na wozie, raz pod wozem ale w każdą sytuację można docenić i mimo trudności być szczęśliwym.

  4. Kasia pisze:

    „To prawda, że poczucie szczęścia czy kompletnej klapy nie zależy od grubości portfela. Co innego to poczucie bezpieczeństwa 😉 . Za siebie i za innych. ”
    Nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo, a szczególnie jeśli mówimy o pieniądzach. Dobrze jeśli człowiek np. ma z czego i potrafi oszczędzać, ale myli się jeśli myśli, że jest bezpieczny. Tak samo człowiek, który nie ma grosza przy duszy, myli się jeśli myśli, że nie jest bezpieczny.

    • egoistka pisze:

      „Dobrze jeśli człowiek np. ma z czego i potrafi oszczędzać, ale myli się jeśli myśli, że jest bezpieczny. Tak samo człowiek, który nie ma grosza przy duszy, myli się jeśli myśli, że nie jest bezpieczny” – wiec dochodzimy do ko nkluzji, ze biedny bez oszczednosci i bogaty z oszczednociami maja ten sam problem odnosnie bezpieczenstwa, biedny fantazjuje o
      latwiejszym zyciu bogatego i jego domniemanym bezpieczenstwie, i te fantazje podsycaja mu tv reklamy, co gorsze ta cecha biednego jest wykorzystywana przez bogatych do zwiekszania konsumpcji biednych lub pracownikow nizszego szczebla zwiekszajacych dochod firmy, czyli jednak z tego poziomu ciezej sie przebudzic jednak, bo to oprogramowanie wszedzie dziala na biednego, no i dostep do edukacji…no bo.czy znacie kogos bez zadnego wyksztalcenia, ktory by to odkryl- ze bezpieczenstwo to iluzja?

    • Kasia pisze:

      Myślę, że to nie jest problem wykształcenia. Ludzie prości mają mniejszą skłonność do „filozofowania” ale wbrew pozorom wyczuwają manipulacje. Oczywiście nie mówię, że wszyscy, ale ludzie wykształceni tez są podatni na tego typu rzeczy. Czasami nawet bardziej, bo skoro jestem wykształcony to powinienem mieć lepsze życie=mieć dużo więcej rzeczy niż reszta. A jeżeli kolegom czy koleżankom ze studiów lepiej się powodzi to tym bardziej rośnie frustracja i ambicja czyli nie stać mnie ale i tak kupię.

      Niestety tak jest na tym świecie, że reklama to tzw. „legalna manipulacja”. Ale ja bym się tym tak nie przejmowała, w końcu jeśli firma chce zarabiać (a tym samym zatrudniać pracowników) musi wykorzystywać pewne sztuczki. Kwestia jest tylko taka, że trzeba zachować umiar i nie traktować wszystkiego co mówią w telewizji jako jakiejś prawdy objawionej.

  5. Mops Didek pisze:

    tru. Jeszcze Osho i De Mello, a na dokładkę Coello 🙂

  6. grudzinski1 pisze:

    Żeby być szczęśliwym muszą być spełnione pewne warunki. Pierwsze primo: potrzeby ciała, fizjologiczne innymi słowy pełny paździoch. Potrzeba bezpieczeństwa czyli także materialne zabezpieczenie przyszłości dla siebie i bliskich. Edukacji – albo co może z niej wynikać samoświadomosci. Akceptacji, także społecznej – żaden człowiek nie jest wyspą. Miłości – musimy czuć, że jesteśmy dla kogos najważniejsi na świecie i vice versa. Wszyscy do tego dążymy aczkolwiek zyjemy w takich czasach i takim miejscu, że spełnienie tych potrzeb nie jest dla wszystkich osiągalne, albo chociaż w równym stopniu w stosunku do włożonych sił. Przykład afrykańskiego murzynka. W dzisiejszych czasach wystarczy odebrać ludziom darmową służbę zdrowia, dobrą darmową edukację i cała układanka zaczyna się sypać czyli po prostu ludzie przestają być szczęśliwi. Jesteśmy kurewsko daleko od ogólnej społecznej radości. Podejrzewam, że gdyby odebrać niektórym z nas INTERNET czyli źródło informacji i komunikacji z innymi ludźmi bylibyśmy mniej szczęśliwi. Więc śmiem twierdzić, że nie do końca stan szczęśliwości jest niezależny od czynników zewnętrznych. Są setki rzeczy, których potrzebujemy żeby być szczęśliwymi a zabezpieczenie materialne jest jednym z tych czynników.

    • egoistka pisze:

      czyli wracamy do piramidy Maslowa
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
      ale ja sie z nia calkowicie nie zgadzam.

    • alek pisze:

      Według tej teorii osoby biedne, niewykształcone, samotne itd. są nieszczęśliwe.
      „Szczęśliwość jest naturalnym stanem małych dzieci, do których Królestwo należy aż do chwili, gdy je powstrzymamy i zarazimy głupotą społeczeństwa i kultury” (de Mello).

    • grudzinski1 pisze:

      jeśli osoba szczęśliwa nie dostanie jeść, lekarstwa, roweru, internetu, czystego powietrza, kontaktu z innymi itp. itd. przestanie być szczęśliwa. Małe dziecko ZAWSZE przestaje być małe i przestaje być szczęśliwe ażeby poprzez swoje doświadczenie śwaita móc go poznać, powalczyć z nim często, polec i podnieść się i znowu stać się szczęśliwym u shcyłku swojej drogi.

  7. grudzinski1 pisze:

    Aha i jeszcze jak murzynek w Afryce jest nieszczęśliwy to ja tez nie jestem.

  8. Monika pisze:

    Zgadzam się z Tobą całkowicie 🙂 Trudno wytłumaczyć czasem coś co trzeba jeszcze czuć. Mam jeden argument: po prostu tak jest ze szczęściem i wolnością 😀

  9. integralne podejscie pisze:

    sobie mozemy pogadac… na pytanie czy szczescie zalezy od sytuacji zewnetrznej jest jedna odpowiedz ———i tak i nie !!!!!!

    • Kasia pisze:

      Dokładnie. Nie tak trudno zaakceptować fakt, że szczęście nie zależy od ilości posiadanych pieniędzy. Na własnym przykładzie jednak wiem, że ja ogromne szczęście poczułam gdy znalazłam pasje. A jest to czynnik zewnętrzny. Gdybym z jakiś powodów nie mogła robić tego co kocham, to życie straciło by dla mnie sens i sporo czasu musiałoby upłynąć, aby móc się pozbierać.

    • egoistka pisze:

      “Szczęśliwość jest naturalnym stanem małych dzieci, do których Królestwo należy aż do chwili, gdy je powstrzymamy i zarazimy głupotą społeczeństwa i kultury” (de Mello).

      bardzo podoba mi sie ten cytat. mysle, ze to jest tak trudne z tym szczesciem, bo wszytsko plynie, w zyciu nie ma stalosci, wszytsko sie zmienia. Zeglujemy plynnie od jednego bieguna, kiedy jestesmy szczesliwi nawet wlasnie bez powodu, do drugiego bieguna, kiedy pojawiaja sie leki (nie mam polskiej czcionki) a ten brak poczucia bezpieczenstwa to wlasnie lek przed …zniknieciem, bolem i unicestwieniem, przed smiercia wiec i przed zyciem. Te leki sa normalne, a ten wlasnie jest najglebszy. Wiec oswiecenie to brak leku przed smiercia a moze akceptacja jego- akceptacja pustki i wejscia w ta pustke bez zabezpieczenia, nieustraszonosc.
      – czy szczescie nie zalezy od sytuacji zewnetrznej ?
      tak- bo mamy zdolnosc pokonywania lekow. oswiecenia
      nie- bo gdzies ostateczny lek czyha na kazdego / starosc, choroba, smierc/-ostateczna iluzja ze jest sie czego bac

      ach wiem jak to buddyzm rozwiazal. mowi w tym wypadku o poziomie relatywnym i absolutnym zjawisk. poziom relatywny to to, ze trzeba sie zabezpieczac: myc kibel, pic
      lekarstwa itd. , poziom absolutny to, ze puszczasz to wszytsko w umysle, jako iluzje, konieczna iluzje, lecz jestes wolny przy myciu kibla. Mysle, ze to jest TO:

  10. Piotr pisze:

    SZCZĘŚCIE NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z SYTUACJĄ ZEWNĘTRZNĄ – totalny egoizm czy współczucie i praca dla innych ?

    • egoistka pisze:

      co masz na mysli Piotrze?

    • Piotr pisze:

      Pytanie było skierowane do Arka, ciekaw byłem jak to widzi ale chyba podobnie:)
      Różnicy między sprzedawcą ryb w TESCO a rozdającym ryby 🙂 nie widzę gdy „robi” to dla INNYCH (a więc jest obiekt ” z miłości współczucia”) . Inni „tu” stanowią „sytuację zewnętrzną” .Jeśli podejść egoistycznie była by to tylko smutna sprzedaż.

    • arrec pisze:

      Kolejny komentarz, który kwalifikuje się na odpowiedź w oddzielnym poście 🙂 To wszystko sprawdza się do pytania: skoro nic nie ma znaczenia to jak żyć? może lepiej jednak wybrać sobie jakieś znaczenie w supermarkecie znaczeń oferowanym przez społeczeństwo (i żyć według niego)? można też zrobić coś tak kuriozalnego jak nadać znaczenie temu, że nic nie ma znaczenia (i żyć według tego).

      Moja odpowiedź jest tak samo zagmatwana jak Twoje pytanie. Ale… nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Bawiąc się słowem „egoizm” szybko wpadamy w pułapkę dualizmu dobro-zło. Można odpowiedzieć tak: Wielcy Mistrzowie Duchowi mają jedną główną cechę wspólną: byli szczęśliwi niezależnie od okoliczności zewnętrznych. Wiemy też o nich, że nie zazdrościli bogatszym, nie zazdrościli mądrzejszym, nie zależało im aby przedmioty miały naklejkę z napisem „moje”, nie mieli ochoty nikogo pobić, okraść, ośmieszyć itd. Natomiast ich wyznawcy raczej nie koncentrują na takich sprawach jak fakt, że szczęście (czy też dobro) wynika tylko i wyłącznie z wnętrza człowieka. To, co jest szczególnie pociągające dla większości wyznawców to ustalanie co jest dobre, a co złe. Ten podział uprawomocnia fakt, że można kogoś pobić, okraść czy ośmieszyć.

    • Piotr pisze:

      Skoro nic nie ma znaczenia to jak żyć? Wujek Mój Walduś na to pytanie odpowiedział kiedyś – Żyj dobrze …. i się staram 🙂
      Można powiedzieć że to jakim jestem zależy ode mnie ale ale jeśli by nie inni Wielcy Mistrzowie Duchowi i ich wiedza, nauka i inspiracja trudniej by było rozumieć siebie i świat . Myślę że po to dzielili się wiedzą by innym żyło się lepiej. Podobnie – piszesz bloga bo „coś” zauważyłeś 🙂 a inni mogą skorzystać. Nie ma tu nihilizmu i pustki jest naturalne (minimalistyczne) dobro (szczęście).
      Pozdrawiam
      Ps. Pojawiły się rydze ale mało więc głupio zapraszać . Jeśli może być zsiadłe mleko z ziemniakami, koperkiem , skwareczkami (dla wegetarian bez) i cebulką to dom jest otwarty 🙂

  11. Rafał pisze:

    Fragment Los Angeles z filmu Jarmusha Noc na ziemi pasuje do tego tematu. Wczoraj akurat oglądałem a dziś trafiłem na tą dyskusję, więc wrzucę to

  12. spelniona egoistka pisze:

    Fragment American Beauty…tez w temacie

    „Do you want to see the most beautiful thing I ever filmed? It was one of those days when it’s a minute away from snowing. And there’s this electricity in the air, you can almost hear it, right? And this bag was just… dancing with me … like a little kid begging me to play with it. For fifteen minutes. That’s the day I realized that there was this entire life behind things, and this incredibly benevolent force that wanted me to know there was no reason to be afraid (!!!) Ever. Video is a poor excuse, I know. But it helps me remember … I need to remember…
    Sometimes there’s so much beauty in the world … I feel like I can’t take it… and my heart is just going to cave in.”

    PEOPLE: there is NO REASON TO BE AFRAID.EVER.

  13. MX pisze:

    Kasia, piszesz, że ”żeby ktoś zyskał $$$, to ktoś musi stracić.” To jest tak zwana hiszpanska ekonomia – Hiszpanie najezdzali (sory za brak polskich liter) kraje w Ameryce Lacinskiej i je rabowali. Natomiast tzw angielska ekonomia glosi, ze zasoby moga ulegac powiekszeniu przez prace ludzka i wcale ktos nie musi stracic, zeby inny zyskal. Hiszpanska ekonimie wyznaja dzis liczne plemiona w Afryce i sie zabijaja, zeby cos zyskac w efekcie wszyscy cierpia biede i nieszczescia. Na angielskiej ekonomi jest zbudowany caly cywilizowany swiat (za wyjatkiem zawodu zlodzieja), np. Europa. I tu mozna zobaczyc jak sie zyje w poszczegolnych czesciach swiata w zaleznosci od wyznawanej ekonomi.

    Nie jest prawda, ze ktokolwiek musi wykonywac proste maloplatne prace. Jakby wiecej ludzi sie zabralo za skomplikowane prace nad odpowiednimi robotami, to wkrotce wszystkie proste prace wykonywalyby roboty. Wcale by to niespowodowalo wzrostu bezrobocia (bo jak widac technika jest juz wyzsza, niz np. 100 lat temu, a bezrobocie nie wzroslo). Wszyscy moga zyc tak, jakby chcieli, pod warunkiem tylko, ze beda sami chcieli zyc dobrze, a nie ze beda chcieli miec wiecej od innych, bo nigdy nie jest tak, ze kazdy moze miec wiecej od innych.

    • Kasia pisze:

      Każde pieniądze mamy od innych ludzi. Dzieje się to w sposób mniej lub bardziej pośredni. Firma wypłaca swoje pieniądze pracownikom, bo ma je ze sprzedaży swoich produktów i usług, za które płacą ludzie. Ludzie którzy zarabiają miliony motywując innych, dorobili się ich bo ludzie chcą im płacić za szkolenia czy książki. Oczywiście ludzie Ci zyskują wiedzę jak lepiej żyć, ale jeśli mówimy o pieniądzach to ponoszą mniejsze lub większe koszty. Zawsze jeśli coś chcesz zyskać coś musisz stracić. I nie chodzi mi o to, że to jest złe i żyjemy w okrutnym świecie, ale że takie są prawa. Jeśli wszyscy mieliby po równo to wszystko byłoby sensu. Z resztą jak człowiek mógłby cokolwiek docenić gdyby w jego życiu była sama radość, wtedy już nie byłaby to radość.

  14. kaczodajnia pisze:

    Właśnie wysłuchałam Pana w radio. Mimo iż nie jestem minimalistką i pewnie ciężko byłoby mi się przestawić to zaciekawił mnie Pan i będę śledzić blog. Może kiedyś się nawrócę 😉 Pozdrawiam

  15. cheap hotels pisze:

    Its arduous to seek out educated folks on this matter, but you sound like you recognize what youre talking about! Thanks

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s