Kryzys Demograficzny

Po długiej ciszy na Pasja vs Praca poważny temat. Moje wrzucania kamyczków do ogródka neoliberalnej ekonomii powoli traci sens. Polska jak zwykle jest odrobinę w tyle, ale świat wyraźnie zauważa kres systemu opartego na wzroście PKB, na gigantycznej nadprodukcji, na zasadzie „przypływ podnosi wszystkie łodzie”. Nie ma jeszcze nowego rozwiązania, ale ja i tak nigdy nie forsowałem nowego pomysłu. Moje kamyczki to obudźcie się, film się skończył, wychodzimy z kina. Bez sensu brzęczeć swoim małym budzikiem, gdy w koło biją wielkie dzwony. Ale jest temat, w którym ciągle mam odmienne zdanie. Może nawet nie mam zdania i próbuję mieć. Mam tylko intuicje, że w powszechnym parciu na dzietność i trąbienie o kryzysie demograficznym jest coś nie tak.

Nie jestem zwolennikiem PIS, aczkolwiek doceniam aspekt komediowy. Każdy fan Monthy Pythona ma w Polsce po dobrej zmianie dużo atrakcji. Mimo wszystko uważam, że sztandarowy program PIS, czyli 500+ ma sens. Sam nie korzystam, tak sobie ustawiłem życie, że PIS tego nie pochwala, ale i tak uważam, że 500+ to dobra sprawa. Tu muszę jeszcze raz szybko wyjaśnić, że system neoliberalny dostał zadyszki przez brak resetu. Jestem dumny z mojego porównania do ligi piłkarskiej. Pełny tekst tu, a w skrócie: liga piłkarska, walka o punkty, lepszy wygrywa to bardzo rozsądne wynalazki, wręcz konieczne do postępu, ale musi nastąpić koniec sezonu, reset, wyrównanie i nowy początek. Gdyby liga nie miała końca sezonu po kilku latach stałaby się nudna i przewidywalna. Najlepsza drużyna miałaby setki punktów przewagi, sto razy większy budżet i przekupione władze ligi. Dokładnie tak wygląda nasza ekonomia. Nie mamy kryzysu przez wybuch wielkiego wulkanu, nie mamy problemu z technologią (np. nasz sposób produkcji butów nie stał się nieskuteczny) – mamy coraz lepszą technologię, jesteśmy bardziej wydajni i coraz bogatsi. Mamy problem z tym, że na technologii zarabia coraz mniej osób. Mamy problem z tym, że korzyści z całego dorobku ludzkości spija garstka, reszta ma dług i stres. Mamy problem z dystrybucją korzyści. Można zrobić 500+, można płacić ludziom za pisanie wierszy, można zrobić bezsensowną wojnę – ważny jest transfer pieniędzy do zwykłych ludzi. Oczywiście wojna jest najbardziej prawdopodobna. Mężczyźni będą strzelać, kobiety produkować pociski w fabrykach, wszyscy dostaną pieniądze za działalność, która nie przynosi żadnego pożytku. Wielcy bogacze nie chcą dać kasy na 500+, nie chcą dać kasy na pisanie wierszy, ale jeśli poczują się zagrożeni to z chęcią dadzą na strzelanie i produkowanie pocisków.

Dobrze, że program 500+ robi transfer pieniędzy do ludzi. Oczywiście ważne jest skąd pieniądze. Jeśli zabiera Kowalskim aby dać innym Kowalskim to akcja jest bez sensu. Jeśli zmusza możnych świata to dzielenia się to idealnie. Z tego, co wiem to próby uzyskania czegoś u wielkich bogaczy polskiemu rządowi nie wychodzą. Zresztą nasz rząd nie jest wyjątkiem, wszystkie rządy sobie nie radzą. Wielcy płacą promilowe podatki, a nawet są dotowani na różne ukryte sposoby. Przede wszystkim nie ponoszą kosztów niszczenia środowiska, to oni są beneficjentem niszczenia, a państwa ponoszą koszty prób naprawienia strat. Przekupione władze ligi, gra od dawna nie jest fair. Kolejny wariant to uzyskanie środków poprzez zadłużanie się u bogaczy. Ten wariant też nie jest głupi. Długi są umowne. Ja jestem za tym, żeby Polska jak i każdy inny kraj miał miliardy miliardów długów. Może nawet każdy obywatel nich ma miliardy miliardów długów. Niech sknerus McKwacz siedzi w swojej twierdzy i niech na ekranie komputera ogląda ile winni mu są wszyscy na świecie. Nikomu to nie będzie szkodzić, a ludzkość będzie mogła korzystać z dobrodziejstw postępu.

Uznałem, że ważne aby napisać, że jestem za 500+, od strony dystrybucji pieniędzy do ludzi. Jednak śmieszy mnie zamysł, że program wpłynie na przyrost naturalny. Odnośnie mitów o dzietności bajka „król jest nagi” pasuje idealnie. W jakich krajach jest dużo dzieci w każdej rodzinie? Co tam jest? Bieda, niedola i nuda. To jest przepis na przyrost naturalny. Może przede wszystkim nuda. Piękny przykład to stan wojenny w Polsce. Drogi PIS-ie chcesz dużo dzieci to zrób stan wojenny, zakaż internetu, najlepiej wyłącz prąd i zakaż wychodzić z domu. Nie neguję potrzeby posiadania dzieci, a nawet zwykłej ciekawości jak to jest wychowywać potomka. Tylko, że dobrze widać, że ciekawość to temat na 1, 2, max 3 dzieci. Oczywiście są wyjątki, które sprawdzają jak to jest mieć 10 dzieci, ale nie zrównoważy to wyjątków, a nawet nie wyjątków, tylko sporego udziału w populacji, który zaspokoił swoją ciekawość jak to jest mieć dziecko, widząc dzieci kolegi, sąsiada, rodzeństwa. W społeczeństwie dobrobytu bardzo ciężko będzie utrzymać status quo. Postawiłbym nawet tezę albo przyrost naturalny albo społeczeństwo dobrobytu.

Czuję podskórnie, że nie ma nic złego w tym, że liczba ludności kraju będzie się odrobinę kurczyć. Identycznie jak z PKB. Fakt, że PKB maleje nie powinien być szczególnie szkodliwy, ale w chorym systemie malejące PKB oznacza dramat, kryzys, załamanie. Jeśli porównać to do Kowalskiego, który w jednym roku zarobił 100 tys zł, a w drugim 95 tys zł to przecież nic wielkiego się nie stało. Być może nawet nie odczułby żadnej różnicy w stylu życia. Jeśli dochód spadł z 100 tys na 70 tys to na pewno różnica byłaby odczuwalna, ale zarazem raczej nie powodowała wielkiego upadku i załamania. W chorym systemie neoliberalnym nie tylko spadek ze 100 na 95 grozi ogromnym kryzysem, co nawet brak wzrostu. System musi rosnąć. Bogaci spijają tak dużo, że przy braku wzrostu nie zostaje nic dla innych. Biedna część ludzkości musi się wyżywić z tego co narośnie więcej, z tego co wykreuje na nowo. Brak przyrostu oznacza ogromne konwulsje systemu.

Wiemy, że barykadę na drodze systemu postawiło środowisko. Idealnym sposobem na wzrost PKB okazały się produkty o krótkim życiu. Zmuszono nas do nieustannego kupowania. Moglibyśmy robić rzeczy setkronie bardziej trwałe, ale wygodne życie z dobrymi jakościowo produktami złożyliśmy na ołtarzu neoliberalnej gospodarki. Gospodarka hula, fabryki mają co robić, ponieważ celowo produkujemy w gównianej jakości. Można by było iść w tą stronę gdybyśmy mieli porządny śmietnik obok, niestety nie mamy. Pewne jest, że udało się nam osiągnąć granice w robieniu bałaganu. Jeśli będziemy zatruwać środowisko w obecnym tempie nie będziemy w stanie przeżyć. Proste. Mamy tu bardzo wyraźny znak stop.

Sprawa przyrostu naturalnego nie jest tak oczywista jak produkcja krótkoterminowych produktów. Przy szybko psujących się towarach sprawa wygląda czytelnie: bardzo dobre rozwiązanie do wzrostu PKB, a bardzo złe dla ludzi i bardzo złe dla środowiska. Przyrost naturalny jest bardzo dobry dla PKB – tu się zgadza. Ale jaki ma wpływ na nasze życie? Najlepiej na to spojrzeć na przykładzie jednej osady. Co oznacza dla osady jedna rodzina plus, a co jedna rodzina minus. Jedna rodzina plus to konieczność zbudowania jednego nowego domu, odrobinę większych plonów z pól itd. Więcej pracy. Jedna rodzina minus to jedna wolna chata, mały nadmiar jedzenia itd. Oczywiście większy problem to sporo rodzin plus lub sporo rodzin minus, ale przypomnę, że nie ma czegoś takiego, że nikt nie chce mieć dzieci. Jest delikatne w dół. Z moich rozważań wynika, że delikatne zmniejszanie liczby ludności to nie strasznego, trochę mniej pracy. Nic strasznego? Przypomnę, że specjalnie robimy szybko psujące się produkty aby walczyć o więcej pracy. Przypomnę, że sami sobie szykujemy komorę gazową w imię walki o więcej pracy. W dzisiejszym świecie nie ma nic straszniejszego niż mniej pracy. Kryzys demograficzny to taki sam potwór jak żarówka święcąca przez 100 lat. Straszny? W systemie, w którym żyjemy przerażający.

Istnieje słynny dylemat „zbitej szyby”. Można wpisać w youtube i wyskoczą setki prawicowych filmików wyjaśniające, że to nie prawda. Jest to krytyka systemu kapitalistycznego, wg której system wcale nie służy społeczeństwu tylko sam sobie. Gdy chuligan zbija szybę w piekarni to jest to korzyść dla gospodarki kapitalistycznej pomimo tego, że sam akt jest debilny i bez wątpienia szkodliwy. Zbita szyba to praca dla wielu osób, od sprzątaczy, przez fabrykę okien, firmę transportową, montażystów. Podobny efekt da wojna. Prawicowe filmiku korzystają z jednego argumentu. To nie prawda, ponieważ nawet jeśli pieniądze wydane przez piekarza na zmianę szyby pobudzają gospodarkę, to przecież nie wyda on ich na lekcje pianina dla dziecka, które pobudziły by gospodarkę w identyczny sposób. Innymi słowo wg tej argumentacji efekt dla gospodarki jest neutralny. To bardzo sprytna manipulacja, która jak zwykle przy prawicowej propagandzie zdejmuje światło z wielkich bogaczy. To prawda, że przy piekarzu Kowalskim efekt jest neutralny. Ale przy 1% najbogatszych efekt nie jest neutralny. Jest granica domów, samochodów, jachtów jaką człowiek może posiadać. Zbita szyba w aucie bogacza nie oznacz brak kasy na lekcje pianina, ale mniej kasy na spekulacje walutą w biednym państwie czy na skupowanie obligacji skarbowych. Zbita szyba u bogacza to idealne rozwiązanie dla gospodarki, ponieważ pojawia się szansa na pracę. Obecny system potrzebuje zbitych szyb, szybko psujących towarów, przyrostu naturalnego, wszystkiego co da pracę. Na pewno stoimy na rozdrożu. Albo system dostanie pracę, a wymaganą ilość może dać tylko wielka wojna, albo w końcu system padnie i wymyślimy coś rozsądniejszego.

Istnieją mądrzy ludzie, którzy widzą kres systemu neoliberalnego i szukają nowych rozwiązań, a zarazem dostrzegają problem demograficzny. Dla mnie problem demograficzny jest efektem chorego systemu. Bez parcia na wzrost PKB problem znika. Ale może się mylę. Zapraszam do dyskusji.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na „Kryzys Demograficzny

  1. REMANENT pisze:

    Co, według Ciebie, przemawia za tezą, że wojna spowoduje zaangażowanie bogaczy, a tym samym dystrybucję ich dóbr wsród ludzi?

    • arrec pisze:

      Dobry przykład to boom gospodarczy w USA w latach 50-tych, po długim kryzysie ogrom ludzi dostał pracę, nie ważne, że była to praca bez sensu (strzelanie i produkcja pocisków), równie dobrze mogli dostać kasę za pisanie wierszy – ważne, że dostali kasę i zaczęli budować domy, kupować samochody, wszystko się rozwijało, łatwo było pracę, koło zamachowe ruszyło z impetem. Przykład o tyle ciekawy, że był wielki transfer pieniędzy do Kowalskich, ale nie było zniszczeń wojennych. Tak jak pisałem odnośnie 500+ nie ważne czy wielki kapitał dając kasę, powie to wasze, czy też powie macie kasę, ale zapisujemy to jako dług. Ostatnie lata to i tak napędzania świata na kredyt. To mogłoby tak funkcjonować i 500 lat, bo kasa jest, tylko wyliczenia pokazały, że odsetki stają się niespłacalne i dlatego przykręcono kurki. Wody jest pełno, można się nią dzielić, tylko sposób dzielenia się stał się niewydolny. Ale ujemne odsetki już by załatwiały sprawę, a jeszcze lepiej gdyby społeczeństwa stworzyły systemy, które ograniczają chciwość.

      No i jeszcze właściwa odpowiedź na pytanie, dlaczego kapitał chce finansować wojnę (nie ważne czy bezpośrednio, czy jako pożyczki). To już mogę tylko domniemywać. Ale moim zdaniem powody są dwa. Pierwszy to poczucie zagrożenia, wroga strona może zmienić system, może mieć inne plany, dlatego bronią swoje strony. Drugi to forma hazardu, sportu, zabawy, rywalizacji – czyli taki sama zabawa jak piłka nożna.

    • REMANENT pisze:

      O elemencie hazardu/gry, jako pobudce do angażowania swoich pieniędzy, nie pomyślałem, ale masz chyba w tym sporo racji. Poziom, którego rozum Kowalskiego raczej nie ogarnie, ale tak to się chyba odbywa. Dzięki!

    • przychylny pisze:

      Zadanie domowe: wymień kilka cech charakteryzujących współczesnego socjalistę. Wskaż konkretne przykłady.

      Odpowiedź:
      1. Pielęgnowanie kolonialnego kompleksu, postawy ojkofobiczne, głoszenie prymatu internacjonalizmu nad nacjonalizmem.
      Przykłady:
      „Polska jak zwykle jest odrobinę w tyle, ale świat wyraźnie zauważa kres systemu opartego na wzroście PKB”, „Bez sensu brzęczeć swoim małym budzikiem, gdy w koło biją wielkie dzwony.”

      2. Wykorzystywanie najniższych ludzkich instynktów i pobudek (głównie skłonności do pychy, zawiści, zazdrości, lenistwa i chciwości) jako narzędzia budowania kapitału społeczno-politycznego w imię demoralizującej idei sprawiedliwości społecznej, dzielenie ludzi na lepszych i gorszych ze względu na ich majętność w zgodzie z zaleceniami starożytnej sentencji „dziel i rządź”.
      Przykłady:
      „ważny jest transfer pieniędzy do zwykłych ludzi”, „Wielcy płacą promilowe podatki, a nawet są dotowani na różne ukryte sposoby.”, „Bogaci spijają tak dużo, że przy braku wzrostu nie zostaje nic dla innych. Biedna część ludzkości musi się wyżywić z tego co narośnie więcej, z tego co wykreuje na nowo.”

      3. Aprioryzm i ignorancja, abstrahowanie od rzeczywistości, kolokwialny „odlot intelektualny”, w tym posługiwanie się sofizmatami i wnioskowaniem entymematycznym.
      Przykłady:
      „Ja jestem za tym, żeby Polska jak i każdy inny kraj miał miliardy miliardów długów. Może nawet każdy obywatel nich ma miliardy miliardów długów.”, „w chorym systemie malejące PKB oznacza dramat, kryzys, załamanie”, „Dla mnie problem demograficzny jest efektem chorego systemu.”

      4. Bicie się w nieswoje piersi, marksistowska hipokryzja moralna granicząca z moralną prostytucją (przykład dali „ojcowie założyciele”: Marks i Lenin w życiu nie splamili się żadną pracą fizyczną, a ochoczo czerpiąc pieniądze od swoich alfonsów/sponsorów kreowali się jednocześnie na najbardziej autentycznych obrońców biednego i uciśnionego proletariatu).
      Przykłady:
      „Mamy problem z tym, że na technologii zarabia coraz mniej osób. Mamy problem z tym, że korzyści z całego dorobku ludzkości spija garstka, reszta ma dług i stres. Mamy problem z dystrybucją korzyści.”, „Jeśli zabiera Kowalskim aby dać innym Kowalskim to akcja jest bez sensu. Jeśli zmusza możnych świata to dzielenia się to idealnie.”

      5. Promowanie „wskazówek” cywilizacji śmierci, walka z rodziną.
      Przykłady:
      „W jakich krajach jest dużo dzieci w każdej rodzinie? Co tam jest? Bieda, niedola i nuda.”, „Postawiłbym nawet tezę albo przyrost naturalny albo społeczeństwo dobrobytu.”Czuję podskórnie, że nie ma nic złego w tym, że liczba ludności kraju będzie się odrobinę kurczyć.”, „Jedna rodzina plus to konieczność zbudowania jednego nowego domu, odrobinę większych plonów z pól itd. Więcej pracy. Jedna rodzina minus to jedna wolna chata, mały nadmiar jedzenia itd.”, „Z moich rozważań wynika, że delikatne zmniejszanie liczby ludności to nie strasznego, trochę mniej pracy.”

      6. Walka z wyimaginowanymi wrogami, cyniczne wykorzystywanie syndromu „oblężonej twierdzy”.
      Przykłady:
      „sami sobie szykujemy komorę gazową w imię walki o więcej pracy”, „Istnieją mądrzy ludzie, którzy widzą kres systemu neoliberalnego i szukają nowych rozwiązań”.

      ~ Mt 10,26-33:
      „Nie ma nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione,
      ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć.”

      ~ Księga Przysłów, rozdział 19:
      „Więcej wart biedak, co żyje uczciwie,
      niż głupiec o ustach kłamliwych.
      I gorliwość niedobra przy braku rozwagi,
      błądzi, kto biegnie za prędko.
      Głupota człowieka niszczy mu drogę,
      a serce na Pana się gniewa.
      Fałszywy świadek nie ujdzie karania,
      zginie – kto kłamstwem oddycha.
      Nie przystoi głupiemu opływać w rozkosze,
      tym bardziej słudze – kierować panami.
      Rozważny człowiek nad gniewem panuje,
      a chwałą jego – zapomnienie uraz.
      Lenistwo pogrąża w ospałość,
      głód cierpi dusza niedbała.
      Strzec przykazań to chronić swe życie,
      kto gardzi powagą, zginie.
      Pożycza [samemu] Panu – kto dla biednych życzliwy,
      za dobrodziejstwo On mu nagrodzi.
      Bezczynność człowieka jest jego wyrzutem,
      od nierzetelnego lepszy jest ubogi.
      Bojaźń Pańska prowadzi do życia:
      klęska nawiedzi tego, kto lubi spać długo.
      Leniwy wyciągnie rękę do misy,
      ale do ust jej nie doprowadzi.
      Zbij szydercę – a prosty zmądrzeje,
      upomnij mądrego – a nabędzie karności.
      Kto ojca znieważa, a matkę wypędza,
      jest synem bezecnym, zhańbionym.
      Zaprzestań, synu słuchać pouczeń,
      a zbłądzisz bez słów rozsądku.
      Świadek bezecny drwi sobie z prawości,
      usta występne grzech pożerają.
      Dla szyderców gotowe są baty,
      a chłosta na plecy głupiego.”

  2. franeqblog pisze:

    Wojny nie będzie. Przynajmniej w tym roku.

  3. franeqblog pisze:

    Bracie Przychylny, odnośnie twoich wypowiedzi w punktach 2, 4 i 6, to ja bym się nie naśmiewał z Arka, bo on wysiłkiem swego rozumu zauważa coś, o czym my jasno wiemy od naszego Pana.

    Według mnie Arek nie gra na instynktach ale właśnie piętnuje chore struktury – tak samo jak prorok Amos: „Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii, książętom pierwszego
    z narodów, których słucha dom Izraela” – 6,1.
    Habakuk: „Zaiste, bogactwo oszukuje; a człowiek pyszny nie zazna spokoju: traci rozsądek
    i spokój; gardziel szeroko rozwiera jak Szeol i jak śmierć nigdy nie jest nasycony; choć zebrał ludy wszystkie wokół siebie, wszystkie narody przy sobie połączył”- 2,05.
    Izajasz: „Biada tym, którzy przydają dom do domu, przyłączają rolę do roli, tak iż nie ma wolnego miejsca; i wy sami mieszkacie w środku kraju” – 5,08.
    „Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące, aby słabych odepchnąć od sprawiedliwości i wyzuć z prawa biednych mego ludu; by wdowy uczynić swoim łupem i by móc ograbiać sieroty”! – Iz 10,1 – 2
    Jeremiasz: „Biada temu, który fałszem buduje swój dom, pomijając sprawiedliwość, a swoje wysokie komnaty – bezprawiem; który każe swemu współziomkowi pracować darmo i nie oddaje mu jego zarobku” – 22,13
    Apostoł Jakub: „Czy to nie bogaci uciskają was bezwzględnie i nie oni ciągną was do sądów?
    Czy nie oni bluźnią zaszczytnemu Imieniu, które wypowiedziano nad wami”? – Jk 2,6-7

    I nie tak do końca niesłusznie bije się w cudze piersi bo wiesz, że: „objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, ze sam jest Bogiem” – 2 Tes 2,3, „I sprawia, ze wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują
    znamię na prawa rękę lub na czoło i ze nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia” – Ap 13,16-17
    I pewnie też wiesz, że nasza twierdza padnie: „A gdy dopełnią swojego świadectwa, Bestia, która wychodzi z Czeluści, wyda im wojnę, zwycięży ich i zabije” – Ap 11,7, i wiesz, że: „cały zaś świat leży w mocy Złego” – 1 J 5,19, a my „okopani” jesteśmy tam, „gdzie jest tron szatana” – Ap 2,13.

    • przychylny pisze:

      „Sprzedawcy dymu, czyli kondotierzy fałszywych iluzji”

      Nawiązując do przedwczorajszych słów Papieża Franciszka ze ŚDM’16 w Krakowie nie czynię tym samym wyrzutu Arkowi lecz jego słowom, które są nośnikiem idei bałamutnych i pokrętnych. Nie jest to też rodzaj wyśmiewania go personalnie – jeżeli już, to podkreślania absurdalności wyrażanych przez niego poglądów, ale nie jego samego. Arka znam od ponad 13 lat i wiem, że ma do tego typu refutacji odpowiedni dystans. Może aż nadto duży, gdyż częstokroć impregnujący go na racjonalne argumenty (to już taka przywara nowożytnych stoików, których obojętność osiąga poziom acedii). Zostawmy na razie na boku filozoficzne próby odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak z nim jest (może kiedyś o tym napiszę). Zacznijmy lepiej naszą podróż po bezdrożach socjalistycznego bezsensu 🙂

      Jednym z naczelnych złudzeń socjalizmu jest uleganie przekonaniu, że za złem tego świata stoi jakiś system, struktury, procesy i inne tego typu abstrakcje. Bazując na tym błędnym przekonaniu, socjaliści ochoczo rozpoczynają swój krwawy marsz przez instytucje mamiąc ludzi (przyszłe ofiary swoich nienawistnych ideologi) przekonaniem, że to w ich sanacji znajdziemy rozwiązanie problemów tego świata. Oczywiście czynią to tak zapalczywie, że zapominają o człowieku, których trup ściele się pokotem, pot zrasza twarze i piersi, krew płynie potokami, a socjalistyczna czerwona gwardia woła: „Tak przystoi prawdziwym socjalistom walczyć o raj na ziemi dla przyszłych pokoleń”. Nie muszę nadmieniać, że ta walka o raj na ziemi nigdy nie znajduje swojego pozytywnego zwieńczenia, a spirala śmierci i bestialstwa jedynie się nakręca.

      Ktoś zapewne zapyta: dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta: raj czeka na niektórych z nas po śmierci, a nie za tego życia. Socjaliści odrzucają ten stan rzeczy, gdyż kłóci się on z jednym z ich najbardziej radykalnych dogmatów, a mianowicie z dogmatem równości (docelowo: identyczności), a więc również równego dostępu do raju dla wszystkich bez różnicy i bez dyskryminacji zatwardziałych grzeszników odrzucających Boskie miłosierdzie (to przecież takie politycznie niepoprawne dyskryminować kogokolwiek). Za złem tego świata stoi nie abstrakt, czy umowa lecz konkretny człowiek, taki Ty i ja, który zagubiony, pozbawiony oparcia w prawdzie, upadający, grzeszny, nie jest w stanie samemu uporać się ze sobą, a co dopiero mówić o byciu podporą dla innych, czy byciu wynalazcą mechanizmu naprawy/uzdrowienia świata. Michael Jackson próbował i pomimo całej swojej sławy i pieniędzy nie dał rady, a co dopiero Ty, czy ja :-).

      Nie znam socjalisty, który głosząc zbawcze idee nie pozostawałby w permanentnym nieogarnięciu samego siebie i swojego najbliższego otoczenia (małżeństwa, rodziny, przyjaciół). Socjalizm jest ideą, która zaczadza ludzki umysł do tego stopnia, że już dawno powinno się strawestować marksistowski propagandowy leitmotiv i powiedzieć: „socjalizm to opium dla ludu!”. Socjalista jest zwykle człowiekiem, który deklarując pomoc ludziom wszystkich czasów i kontynentów, nie potrafi okazać miłości i pomocy nawet swoim najbliższym. Rekompensuje to sobie kompulsywnym przywiązaniem np. do zwierząt (lub innych idoli/fetyszów, np. pieniędzy, wspinaczki, kolarstwa, biegania – ups! Naprawdę to napisałem? :-)), gdyż te nie wymagają tak dużego zaangażowania z ich strony, jak drugi człowiek i zwykle są bardziej skłonne do wysłuchiwania ich pożal-się-Boże wynurzeń na temat projektowania idealnego świata i człowieka. Smutne, ale prawdziwe. W ich paradoksach i absurdach często odnajdujemy źródło zasadniczego błędu leżącego u podstaw ich „fałszywych iluzji”.

      Atrybutem naszej natury jest jej grzeszność – żaden socjalistyczny eksperyment tego nie zmieni. Prób podejmowanych było już naprawdę zbyt wiele (wszystkie ekstremalnie nieudane), aby rozsądnemu człowiekowi przychodziło do głowy podejmowanie ryzyka po raz kolejny. Einstein powiedział, że głupota to oczekiwanie, że pomimo dotychczasowych porażek, następnym razem nam się powiedzie („Głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać różnych rezultatów”). Pamiętajmy, że głupota to też grzech. Nie piszmy więc o „piętnowaniu chorych struktur” lecz skupmy się na naprawianiu samego siebie.
      Brat franeqblog z gorliwością neofity wszedł w rolę adwokata Arka, ale nie wiem, czy jego intencje nie mijają się z treścią przywiedzionych argumentów. W przytoczonym przez niego fragmencie Prorok Amos ironicznie (!) proponuje swoim słuchaczom ściągnąć z nadmorskich miast filistyńskich oraz z Egiptu międzynarodową komisję rzeczoznawców, by ta urzędowo stwierdziła niesprawiedliwość społeczną panującą w tym wybranym przez Boga narodzie. To taka ówczesna Komisja Wenecka w pełnej krasie 🙂 Jakże to symptomatyczny i adekwatny fragment dla czasów współczesnych, nieprawdaż? Nic, tylko powołać do życia kolejnego biurokratyczno-administracyjnego Frankensteina, który zaprowadzi porządek. Amos dworował z tego typu rozwiązań. Tak, to prawda, Prorocy też mieli poczucie humoru. Do Amosa odniosę się jeszcze za chwilę, prostując krzywą linię demarkacyjną prawdy-fałszu nakreśloną mętną kreską przez franeqbloga.
      Co do Habakuka, Izajasza, Jeremiasza, Jakuba, Jana i Pawła, nie będę się szczegółowo odnosił, napiszę tylko, że w całej tej tyradzie cytatów (zacnych, a jakże), które idealistów i domorosłych doktrynerów-rewolucjonistów skłaniają do chwycenia za pałki i ruszenia na barykady, umyka nam jeden niewiarygodnie istotny fakt, a mianowicie ten, że są to słowa wypowiedziane ustami patriarchów, proroków i apostołów przez samego BOGA! Jest to nader ważny element całej układanki, który spośród całej emotywności towarzyszącej czytaniu tych świętych słów, pozwala odsłonić nam najważniejsze przesłanie: „Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście Bożej. Bo napisano: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go! Zemsta należy do Boga”. ~ List do Rzymian 12:19. Socjaliści z uporem maniaka łamią to święte upomnienie w sposób haniebnie zuchwały. Oczywiście nie robią tego w sposób oczywisty (byłoby to zbyt łatwe do zdemaskowania), ale ukrywają swoje parszywe intencje i zamiary za parawanem „sprawiedliwości społecznej”, a więc takiej pseudo-dobrej idei zbudowanej na grzesznych skłonnościach ludzi do zawiści i zazdrości. To taki stary, szczwany, diabelski sposób oferowania zła pod postacią pozornego dobra.
      Dlatego apeluję do Was wszystkich: nie pozwólcie, aby Wasz rozum stał się ofiarą całopalną składaną przez Wasze emocje i Waszą wolę na ołtarzu wydumanej i demoralizującej idei sprawiedliwości społecznej!
      Gdy słyszymy: „miłość”, „sprawiedliwość”, potakujemy skwapliwie głową, bo w podświadomości dośpiewujemy sobie: „…żeby mnie inni kochali; żeby moich praw nikt nie deptał”. Ewangelia Jezusa mówi co innego! „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie” (Łk 6,31). Wy nie wyrządzajcie innym niesprawiedliwości, wy kochajcie innych! Darmo dostaliście, darmo dawajcie! A jeśli ci inni źle nam czynią, jeżeli depczą nasze słuszne prawa? W tym punkcie chrześcijaństwo zaczyna iść pod prąd naszym egoistycznym wyobrażeniom. Posłuchajmy fragmentu z Kazania na Górze: „Jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, czym się wyróżniacie od innych? Czyż i grzesznicy tego nie czynią? Jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czy i poganie tego nie czynią? Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą i módlcie się za tych, którzy was prześladują i potwarzają” (por. Mt 5,44–47). I jeszcze: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu [czyli krzywdzie, jaka was spotyka]. Lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi. Temu, kto chce się prawować z tobą i zabrać ci twoją suknię, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (por. Mt 5,38–42). Powiedzmy to sobie jasno: miłość, o jakiej tu jest mowa rezygnuje z obrony swoich słusznych praw, bierze na siebie milcząco niesprawiedliwości, jakich względem nas dopuszczają się inni. Taka miłość jest samym sercem chrześcijaństwa – jest miłością bezinteresowną i wybaczającą, gotową do zaparcia się samego siebie dla drugiej osoby. Temu, kto w tej chwili myśli: „To niemożliwe, to nieludzkie, tego wcale nie ma u proroka Amosa ani u nikogo z proroków” — trzeba odpowiedzieć: To prawda, tego nie ma jeszcze u proroków; ale prawdą jest też, że u nich nie ma ostatniego słowa Bożego na ten temat. W społecznych mowach Amosa zaczyna się linia, która rozwijać się będzie dalej w późniejszych księgach Starego Testamentu i która swoje uwieńczenie znajdzie w słowach i w dziele Jezusa Chrystusa. A Jezus Chrystus zademonstrował nam w sobie taką właśnie miłość. Nasz grzech, przewrotność nas wszystkich spadła na Niego, a On jej nie strząsnął ze swoich ramion, ale wziął ją na siebie. Zmiażdżony naszą niesprawiedliwością umarł dobrowolnie na krzyżu, a umierając nie złorzeczył nam, ale nas usprawiedliwiał: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (por. Łk 23,34). Jak mu odpowiedzieliśmy na te słowa? Jeszcze wisząc na krzyży, w momencie odczuwania największego pragnienia, daliśmy mu do ust ocet, który jeszcze zwiększył udręki związane z poczuciem pragnienia! Taka była miłość Jezusa Chrystusa i tak nikczemna była i częstokroć wciąż bywa nasza na nią odpowiedź. Jeżeli chrześcijaństwo nie ma być tylko pustą etykietą dewocyjnej pobożności przybranej w pancerz skostniałej moralności, powinniśmy wzorować się na miłości Chrystusa. Miłości tak daleko się posuwającej nie ma nigdzie na świecie, w żadnej innej religii, czy ideologii; nikt nie jest do niej zdolny; bo tak kocha tylko Chrystus i ten, w którym Chrystus żyje. Ten, w którym żyje Jezus Chrystus, to właśnie chrześcijanin. Bo taka miłość nie jest wynikiem naszych wysiłków, ona jest naturalnym i spontanicznym owocem naszego przebywania z Jezusem Chrystusem i naszej trwałej zażyłości z Nim. Czy posiadamy taką miłość? Czy w ogóle ją rozumiemy? Czy wiemy, kim jest Jezus? Czy go znamy? Czy nie mówimy może razem z całym światem, że taka miłość jest absurdem i niedorzecznością? Byłby to znak, że w głębi serca nie jesteśmy jeszcze nawróceni na chrześcijaństwo, że jeszcze nie przyoblekliśmy się w Chrystusa. I wtedy słowa Amosa wzywają nas do tego nawrócenia: „Miejcie w nienawiści zło, a miłujcie dobro!” (Am 5, I 5). Nienawidźcie grzechu, kochajcie grzeszników!
      Socjalista nie dostrzega, że zbawienie jest mu jawnie oferowane nie w abstrakcyjnych systemach i instytucjach lecz w osobie Jezusa Chrystusa. Socjalista – niczym Szatan – chce nie tyle „zbawienia przez chrześcijaństwo” lecz „zbawienia od chrześcijaństwa” i w tym swoim z gruntu fałszywym paradygmacie tkwi dokonując swojego smutnego żywota w paroksyzmach jałowej ruchawki ideowej, infekując po drodze umysły i serca swoich bliźnich.

      „Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?” ~ Ewangelia Marka 8,36-37.

      Niech Wam Bóg błogosławi! Zawierzam się Waszym modlitwom.

    • arrec pisze:

      Komentarz Przychylnego w skrócie dla tych, którym nie chce się czytać: „Ludzie, którzy chcą coś zmienić aby na świecie żyło się lepiej są straszenie źli, strasznie podli, a najstraszniej to głupi i niedouczeni ponieważ lepiej to będzie w raju po śmierci, a teraz to ma być jak jest, nic nie można zmieniać, a już przede wszystkim co święte to święte, ponieważ jak sama nazwa wskazuje święte, znaczy, że święte, zawierzam się Waszym modlitwom”

    • przychylny pisze:

      „O zazdrości i zawiści słów kilka”

      Dużo trudniej radować się cudzą radością niż współczuć z cudzym cierpieniem. We współczuciu może się ukrywać samolubstwo: człowiek lubi rolę „łaskawego pana”, podoba mu się łaskawe dawanie (dlatego tak wielu socjalistów lubuje się w wydawaniu cudzych pieniędzy – to daje im złudne poczucie wykonywania dobrej pracy i wpędza w chełpliwość). Cieszyć się szczerze czyimiś osiągnięciami i przymiotami, to szczyt miłości życzliwej, szlachetny owoc chrześcijańskiej dobroci. Ludzi miłosiernych, litościwych jest niemało. Nawet wśród niedowiarków. Ale ludzi bez zawiści, bez zazdrości, bardzo rzadko się spotyka. Nierzadko przyłapujemy się na myślach, życzeniach, czy dążeniach płynących z zazdrości! Widzimy, że ktoś przewyższa nas wiedzą, majętnością, zręcznością, charakterem, cnotą. Dostrzegamy jego osiągnięcia, jego powodzenie. Spostrzegamy, jak jest lubiany. Słyszymy, jak go chwalą. Natychmiast budzi się w człowieku jakiś smutek, traci się humor. Rodzi się niechęć do tego niesympatycznego konkurenta. Do uznania dla jego przymiotów i osiągnięć umie się dodać jakieś ,,ale”. Stosunek nasz do niego staje się chłodniejszy. Uważamy, by nie wspierać jego prac, a może nawet umyślnie jakiś kamień rzucamy mu pod nogi. Gdy mu się nie powiedzie, gdy go ganią, odczuwamy ciche zadowolenie, jakąś tajemną, złą radość. Pismo Święte ostrzega przed zawiścią i zazdrością. Apostoł Narodów pisze: ,,Skoro między wami zazdrość i niezgoda panuje, czyż nie jesteście cieleśni i czyż nie postępujecie według zasad czysto ludzkich?” (1 Kor 3, 3). W liście do Galatów zazdrość wylicza razem z grzechami, które wyłączają z Królestwa Bożego (5, 21). Nie mniej poważnie pisze św. Jakub: „Jeśli gorzką zazdrość i niezgodę w sercach macie… nie jest to mądrość, która z góry zstępuje, ale ziemska, zwierzęca i diabelska” (Jak 3, 14-15). Św. Franciszek mówi: „Kto swemu bratu zazdrości dobra, które Pan przez niego mówi i działa, popełnia właściwie grzech bluźnierstwa, bo zazdrości samemu Najwyższemu, który przecież wszystko dobro mówi i działa”. Zazdrość i zawiść są zawsze poważnym uchybieniem przeciwko miłości.
      O ile radość z czyjegoś dobrostanu jest zaczątkiem nieba w naszym sercu, o tyle zazdrość jest nieszczęsnym spadkiem po posępnym i nienawistnym duchu nihilizmu, który cierpi na widok dobra w drugim i którego boli cudze szczęście. Zazdrość jest przeciwieństwem Boga i Jego miłości – dlatego, że jest taka ohydna, musi się ukrywać. Pewien wytrawny psycholog pisze: „Ludzie lubią się przechwalać złymi, nawet bardzo karygodnymi sprawkami. Zazdrość jednak jest tak płochliwym występkiem, że nikt nie śmie nią się popisywać”. Dla człowieka szlachetnego jest to jedno z największych upokorzeń, kiedy budzi się w nim zazdrość, chcąc zmącić jego oko i zatruć mu serce. Ponieważ pochodzi z piekła, nie przynosi nawet chwilowej przyjemności, lecz samą udrękę. „Próchnieniem kości – zazdrość” – mówi Pismo święte (Przyp 14, 30). Zazdrość zżera tego, kto jej ulega. Mówimy o zazdrości „bladej”, zazdrości „żółtej”. Nawet siostrzyca zazdrości, radość zawistna, nie jest w gruncie wesoła i nie raduje człowieka. Jest jak fałszywy dźwięk pękniętego dzwonu.

      Socjaliści, jako samozwańczy eksperci od wydawania cudzych pieniędzy, ustawicznie nawołują do janosikowego przestępstwa, czyli odbierania bogatym i dawania biednym. Czyniąc tak, odwołują się do najbardziej ukrytego i tchórzliwego jądra naszej grzesznej natury: do zawiści i zazdrości właśnie. To odwołanie do naszej grzesznej natury usprawiedliwiają domniemaną szansą na osiągnięcie dobra w postaci realizacji idei sprawiedliwości społecznej. Tak, jakby czyniąc źle, można było osiągać dobro. Paradne! Toż to przecież absurd! NIE MOŻNA NA ZŁU ZBUDOWAĆ DOBRA! JEST TO NIEMOŻLIWE. Jedynie Bóg ze zła może wyprowadzać zło – człowiek nie ma takiej zdolności, a każdy kto uważa inaczej, jest pyszałkowatym uzurpatorem, którego narkotyzują diabelskie sny o staniu się Bogiem! Dlatego socjaliści to też ukryci nietzscheaniści z kompleksem wyższości (takimi byli i Lenin i Hitler i Stalin i Mao i Pol Pot i inni im podobni). Dlatego wcześniej, czy później, każdy socjalizm przeradza się w totalitaryzm i dyktaturę ukrytą za parawanem walki o „sprawiedliwość społeczną”.
      Zło może być budulcem jedynie jeszcze większego zła. I tak się dzieje z socjalizmem, który aby przykryć swoje porażki, posuwa się do coraz większych zbrodni. Jest to mechanizm który działa również w każdym człowieku: mniejszy grzech przykrywa się większym, aby odwlec w czasie jego skutki (patrz „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego).

      Brońmy zazdrości dostępu do duszy. Gdy św. Franciszek spostrzegł, jak mu wchodzi do duszy zazdrość wobec brata na urzędzie biskupim, złożył ręce i modlił się: „Dziękuję Ci, Panie, za wszystko, co dobrego przez niego i w nim działasz. Błogosław go tysiąckrotnie i spraw, by coraz bardziej był otwarty na Twe dary!” Modlitwa, przynajmniej sercem mówiona, łamie najskuteczniej siłę zawiści i zazdrości, a nam otwiera oczy, byśmy mogli to, co w bliźnim jest dobrego i wielkiego, odpowiednio widzieć i uznać. Rozszerza też serce nasze, że możemy cieszyć się szczerze.

      No i na koniec mały stymulator refleksji: socjaliści upominają się o majątki bogatych tak, jakby ich zdaniem bogactwo materialne było jedynym dobrem na świecie, które dobry Bóg rozdystrybuował niesprawiedliwie. Zauważcie jednak, że nigdy nie upominają się np. o mądrość. Czyżby ich zdaniem rozum był jednym z tych dóbr, które Bóg rozdystrybuował wszystkim po równo? Jeżeli tak, to dlaczego tylu ludzi nie godzi się na ich światozbawcze pomysły? 🙂

      Módlmy się!
      May the God’s force be with you! 🙂

  4. Arku, dzięki za streszczenie. Piszesz „ponieważ lepiej to będzie w raju po śmierci” ale pamiętajmy, że tylko niektórym 😉 – jak pisze „przychylny”. To tak na wszelki wypadek, aby nam się w głowach nie poprzewracało od tych dobrodziejstw.

  5. Do „przychylny”.
    „Dzięki szatańskiej pysze jednych nie słucham, drugich nie słyszę.”
    Jan Sztaudynger