
Leszek Kołakowski
„Po pierwsze przyjaciele. A poza tym: Chcieć niezbyt wiele”. Warto dać sobie czas na przetrawienie tych słów. Są piękne. I nie są wynalezione gdzieś w oriencie. To nasz Leszek Kołakowski. Można zawrzeć tak wiele w jednym zdaniu. Myśl Kołakowskiego ma moc wybuchu supernowej. Wtedy gdy trafi w dobrym momencie na dobry grunt. Ludzi, którzy żyją zgodnie z tymi słowami jest jednak tak bardzo, bardzo mało. Może szansa aby zakiełkowało to w naszym umyśle jest jak jeden do miliona. W pozostałych 999.999 przypadków słyszymy taki cytat, myślimy „mądry” i po 5 minutach wracamy do naszej gonitwy za „zbyt wiele”.
„Chcieć niezbyt wiele” – co to właściwie znaczy? Mieć umysł bakterii, która chce przeżyć i nic poza tym? Tak to niestety zrozumie większość ludzi. Dowód na to, że umysł ludzki można wyprać do tego stopnia, że bez „drogowskazów” będzie on niezdolny do samodzielnego działania. „Chcieć niezbyt wiele” wcale nie znaczy nie robić nic. Można podać jako przykład ilość publikacji i wykładów autora tych słów. Można spróbować wyjaśnić to na przykładzie filmu czy książki.
Wyobraźmy sobie, że zaczynamy czytać książkę. Jest to piąta część przygód naszej ulubionej bohaterki. Wydawnictwo wymyśliło konkurs z nagrodami. Dostajemy do wypełnienia ankietę. Mamy tam tysiąc możliwości na temat tego jak może skończyć się przygoda w amazońskiej dżungli, tysiąc możliwości jak się skończy związek z tym przystojnym Argentyńczykiem Diego, tysiąc możliwości jak się zakończy konflikt z siostrą. Z tego tysiąca wybieramy po jednej możliwości. Czytamy potem książkę w kontekście naszych wyborów. Bardzo chcemy żeby to ta nasza możliwość się ziściła. Bardzo denerwujemy się gdy akcja posuwa się w dokładnie odwrotnym kierunku niż nasze przewidywania.
Na szczęście nikt (albo mało kto) nie czyta książek w ten sposób. Na nieszczęście prawie wszyscy żyją w ten sposób.
Książki czytamy zgodnie z myślą Kołakowskiego. Nie chcemy zbyt wiele. Nie mamy zaprogramowanych wyobrażeń co powinno się zdarzyć, ani co nie powinno się zdarzyć. Czy to znaczy, że mamy umysł bakterii? Nie. Książki dają nam całe spektrum emocji. Jak??? To „jak” powinno naprowadzić nas na odpowiedź. A jeśli to zrozumiemy to może pojawi się u nas ten dobry grunt i dobry moment.
„Chcieć niezbyt wiele” znaczy zamiast fanatycznie trzymać się jednej opcji, mieć otwarty umysł na wszystkie.
Mąż mówi do żony: „Słuchaj, Piotr chce mnie zabrać jutro rano do lasu, chce pokazać mi coś naprawdę fantastycznego. Ciekawe o co mu chodzi”
„Pewnie chce Ci pokazać łosie, słyszałam w radiu, że się pojawiły w lesie koło nas”
„Aaaa! No tak!”
Mąż wraca i żona pyta: „Jak było?”
„Do dupy. Nie było tych łosi”
Ludzi są zabiegani, spięci, zmęczeni, rozżaleni ponieważ ich życie to wyprawa żeby zobaczyć łosie. „Chcieć niezbyt wiele” oznacza wyprawę, żeby pokazać nam coś naprawdę fantastycznego. Coś, znaczy nie wiadomo co. Coś znaczy wszystko. Wszystko co tylko możliwe. Niekoniecznie akurat łosie, sławę, fortunę, pokłony wielbicieli, grzeczne i zdrowe dzieci, piękną facjatę. Niestety coś nas kiedyś zaprogramowało na jakiś jeden bardzo precyzyjnie określony cel.
Najciekawsze (albo najśmieszniejsze) jest to, że największe nieszczęście jakie może nam się przydarzyć podczas wyprawy to: „ale było super! widzieliśmy łosie!”. Potwierdzenie urojonych przekonań. Stajemy się w ten sposób coraz trudniejszym przypadkiem.
Karl Gustaw Jung mawiał do swoich pacjentów, którzy cieszyli się z jakiegoś „sukcesu” „proszę się uspokoić, jakoś sobie z tym poradzimy”. Trzeba się bardzo, bardzo, bardzo uspokoić żeby pojąć sens słów Kołakowskiego.
Tylko czekałem jak pojawi się Jung (ale mi fajnie) ……. teraz czas na archetypy ( pewnie nic z tego ) :).
😀
Pingback: O jaki straszny kryzys finansowy! | Pasja vs. Praca
Pingback: O jaki straszny kryzys finansowy! | P2M365.com
Zgadza się, to są bardzo piękne słowa. Chodzą mi po głowie regularnie, od kiedy tylko przeczytałem Twój tekst. Podobnie jak chodzi mi po głowie zdanie ‚myślimy „mądry” i po 5 minutach wracamy do naszej gonitwy za „zbyt wiele”’.