Dług publiczny. Fakty i mity. Głównie mity.

Dług publiczny to straszak na duże dzieci. Bądź grzeczny bo przyjdzie „dług publiczny”. Podobnie jak strachy z bajek rodziców, dług publiczny to strach wymyślony. To, co nam opowiada o długu publicznym telewizja i różnej maści ekonomiści to oszustwa. Uważam, że 99% ludzi ma błędną opinię w tym temacie.

Dług publiczny. Zacznijmy od tego skąd to się wzięło. Dlaczego zachodnie państwa zaczęły masowo zaciągać długi? Ludzie są tym bardziej pracowici i kreatywni im mniej muszą się dzielić z innymi tym, co wypracują. Taka przykra prawda o rodzaju ludzkim. Nie jest to prawda odkrywcza. Nie jest to też prawda absolutna. Zrobiono z niej jednak święty dogmat ekonomii. Im niższe podatki tym gospodarka rozwija się lepiej. Ta idea ma ręce i nogi. Do pewnego stopnia jestem jej zwolennikiem. Nie jest dobrze gdy państwo jest bogate, a obywatele biedni. Ale nie jest też dobrze gdy dzieje się na odwrót. A taka sytuacja zaczęła mieć miejsce przy fanatycznej wierze w „jak najmniejsze podatki”. Ok. Mamy niskie podatki, gospodarka się rozwija, ludzie się bogacą – a państwo jest biedne. Z tym, że państwo nie za bardzo ma możliwość być biedne. Człowiek nie po to pcha się na ministra, żeby jeździć fiatem panda. To tak sarkastycznie. Realnie rzecz biorąc państwo ma sporo obowiązków i zadań, które wykonać musi. Państwo zaczęło zdobywać pieniądze innymi drogami niż podatki. Między innym zaciągając długi, na ogół u własnych obywateli.

Sytuacja wygląd tak: to, co państwo mogłoby sobie zabrać jako podatek, zostało pożyczone. W rzeczywistości niczym się to nie różni. Obywatele dali państwu pieniądze, a państwo je wydało. Wirtualnie jest różnica. Różnica jest w głowach ludzi, którzy mieli dużo pieniędzy i zdecydowali się  je państwu dać. W przypadku podatku musieliby wykreślić te kwoty ze swojego bogactwa. A tak, ciągle mogą czuć się o te kwoty bogatsi. A to oto im głównie chodzi, co zrobić aby czuć się bogatym.  Aby wygrywać z innymi w tej dziecinnej zabawie „ale sobie dobrze radzę w życiu”. Podsumowując: Państwo ma pieniądze na wydatki. A bogaci mają poczucie, że są coraz bogatsi. Jak to mówi mój przyjaciel: wilk syty i Manchester City.

Teraz bardzo ważna dygresja: O czymś bardzo oczywistym, a zarazem czymś, o czym bardzo mało ludzi ma pojęcie. Dług to coś, co nie istnieje w rzeczywistości. Dług to abstrakcja, to tylko pewna wymyślona umowa. Pokażę to na przykładzie. Jeśli pożyczysz ode mnie worek ziemniaków i go zjesz to fakty są następujące: ziemniaki są w twoim brzuchu, a ja nie mam już worka ziemniaków. To, że ustaliliśmy, że masz mi go zwrócić to abstrakcyjna umowa, która w żadne sposób nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Załóżmy, że jesteś szefem zbrojnej bandy w wczesnym średniowieczu, która terroryzuje okolicę. Użyłeś słowa „pożyczam” dla żartu. Ja, prosty chłop nie zrozumiałem żartu i po czasie odwiedzam twoją warownię z prośbą o zwrot worka. Ty mnie informujesz, że bardzo późno się zgłaszałem, odsetki od przywileju pożyczenia ci worka urosły do 10 worków. Odejmujesz worek, który byłeś mi winny, teraz ja jestem winny tobie 9 worków. Wychodzę z warowni smutny i ośmieszony.  Dług to abstrakcyjna umowa, można ją obracać do góry nogami. I takie umowy są obracane do góry nogami, wystarczy mieć władzę. Zasada jest taka: „silny wymyśla słabszym długi”. W czasach silnej monarchii wszyscy byli coś winni królowi. Teraz silna jest pewna idea. Skrajna wiara w kapitalizm, wiara, że bogacenie się jest dobre. Kiedy rzeczywistość nie nadążyła za apetytami na bogactwo, rozpoczęła się era wirtualnego bogacenia się, czyli długów.

W tym momencie mógłby na świat ponownie zawitać Jezus i powiedzieć: – „jest prosty patent na to aby życie ludzi na tej planecie stało się lepsze, aby skończyły się kryzysy i osobiste kłopoty wielu ludzi, czy pozwolicie mi go zastosować?” – „Tak. Zrób to” – „Czary mary, nie ma już żadnych długów! Księgowi rozpiszcie to w księgach jak trzeba”. W rzeczywistości nic by się nie stało. Nie przesunął by się ani jeden przedmiot. Tylko księgowi, notariusze, sądy rejestrowe musiałby skorygować miliardy dokumentów. Tak na marginesie jeśli Jezu mnie słyszysz to zrób ten numer. Wielu ludzi jest zniewolonych tymi abstrakcyjnymi umowami, a ci którzy pożyczyli te pieniądze i tak żyją w dostatku.

Wróćmy do długu publicznego. Mam nadzieję, że rozumiecie zasadę. Rządy państw wymyśliły to tak: „bierzemy od nich forsę, ale z mrugnięciem oka, tak, tak to wasze, tylko na trochę pożyczamy”. Bogaci dali się nabrać. Najpierw była radocha. Czysty i pewny zysk. Państwo to dobry dłużnik. Jednak dług rośnie i rośnie. I nagle bogaci skumali, że ta zabawa nie ma końca.  Dali państwu miliardy, których państwo nie ma i mieć nie będzie. Państwo może im dopisywać odsetki, których też nie ma. Wynik w wielkości majątku bogatych na wirtualnej tablicy rośnie, ale nic poza tym. A jeśli bogaci mieli by się upomnieć o swoje, to państwo zbankrutuje i wszystko stracą. A jeśli ta sytuacja będzie trwać i trwać to dług stanie się kuriozalny i ludzie (bo państwo to przecież ludzie, czyli my) się zbuntują. Bogaci mają teraz tylko jedną drogę ratunku: wbijać ludziom do głowy, że dług publiczny jest straszny, trzeba go zmniejszyć, trzeba go w końcu zacząć spłacać. I wbijają to do głowy jak tylko mogą. Dla mnie zaskoczeniem jest to, że pomimo silnego lobbingu i medialnej nagonki bogaci przegrywają tą zabawę. Dług i tak rośnie. Może być tak z dwóch powodów. Pierwszy (pełen wiary w ludzi): w rządach rożnych państw są buntownicy i dobrzy ludzi, którzy przy tworzeniu budżetów wymuszą tu i ówdzie miliony na różne cele i z początkowym zamierzeń żeby w końcu oddawać dług nic nie wychodzi. Drugi (z mniejszą wiarą w ludzi) że to własna chciwość powoduje przegrywanie bogatych. Żeby dług nie rósł, trzeba trochę uspokoić swoją chciwość, uspokoić odsetki, ale to ciężko im sobie wyobrazić.

Co według mnie powinien myśleć zdroworozsądkowy obywatel o długu publicznym. Niech rośnie nam wielki i wspaniały! Grajmy dalej w tą grę. Jak nasze praprawnuki będą już miały po miliardzie dolarów długu na głowę to w końcu zastosują najprostsze rozwiązanie: wypowiedzenie tej kretyńskiej umowy. Oczywiście może wtedy dojść do pewnej próby siły, rewolucja, przelewu krwi. Jednak moim zdaniem będzie tu zbyt wielka jednomyślność. Kwota do spłaty per capita będzie zbyt kuriozalna aby obrońcy ważności umów długu wygrali. Lud zobaczy, że król jest nagi. W końcu zostanie wybrany rząd, który zrobi porządek z łobuzami, którzy mają roszczenia aby cały naród oddawał ich ukochane miliardy.

Pytanie brzmi: na co czekać? Nerwowy doradca nawoływał by społeczeństwo do rewolucji już teraz. Dlaczego nie załatwisz tego jak ogr? Zrównaj zamek z ziemią, zmiel kości, zrób chlebek. Jednak społeczeństwu, tak samo jak Shrekowi się nie chce. Pomimo, że to Lord Farquaad najpierw zabrał Shrekowi działkę, którą teraz Shrek musi według umowy odzyskać, Shrek się na to godzi. Godzi się bo jest śmierdzącym leniem i ma wszystko w nosie. I dobrze. Finalnie i tak wyjdzie na swoje, a Farquaada zje smok. Niech dług rośnie i rośnie, w końcu smok się obudzi. I nie zje dłużników tylko wierzycieli. I to oni powinni się bać. I się boją. My nie musimy. My nie dajmy się ogłupić mediom, którzy straszą długiem, które krzyczą, że państwo musi oszczędzać.  Nie musi. Musi zapewnić swoim obywatelom dobre życie, to musi.

banknoty

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na „Dług publiczny. Fakty i mity. Głównie mity.

  1. Wars Jotazof pisze:

    Czekanie to dobre rozwiązanie dla tych co nic nie mają 🙂 Bank się o nic nie upomni ani państwo nic nie będzie chciało zabrać.

  2. Franek pisze:

    1. Według pism chrześcijańskich „drugie” przyjście Jezusa definitywnie rozwiąże sprawę długów. Marana tha!
    2. Idea kapitalizmu jest silna czy bankierzy są silni? – http://www.youtube.com/watch?v=hjnm4Nw7dDo
    3. Dlaczego nie pozwolono zbankrutować Grecji?
    4. Jak ich pogoniono na Islandii – http://biznes.onet.pl/wikingowie-pokonali-unie-znowu,18491,5454243,prasa-detal i http://www.fijor.com/islandia-a-wiec-jednak-mozna/

  3. fejm pisze:

    o pieniądzach… lichwie… pożyczkach… deficycie… życiu! – mówi: Dariusz Brzozowiec
    WIELE ROZJAŚNI! i … daje do myślenia jak cholera…

    Projektowanie Nowego Świata – maj.2013

    oraz

    Rola pieniądza w życiu – Dariusz Brzozowiec – lipiec.2013

    oraz

    Kongres Lokalnej Waluty w Hadze – Dariusz Brzozowiec – XI Harmonia Kosmosu – lipiec.2013

    oraz

    Dariusz Brzozowiec „Realny kryzys i alternatywny pieniądz”, Kielce – marzec.2013

    miłego słuchania…

  4. MarioBros pisze:

    Jako stałego czytelnika dziwi mnie Twój pogląd, teoretyzowanie, spojrzenie jak to wszystko wygląda w praktyce. Plus myślałem, że to blog o minimalizmie. A nijak powyższe/obecna polityka ma się do minimalizmu.

    Kiedyś powiedziałem, że sytuacje w Polsce można porównać do Telewizji Publicznej. Nie wyróżnia się od pozostałych stacji a np. zatrudnia kilka razy więcej ludzi. Polsat i TVN potrafili stworzyć platformy cyfrowe, oni nie.

    TVP zatrudnia za dużo ludzi, był i jest to taki folwark dla swoich. I to nie są ludzie wzięci z ulicy, z otwartych rekrutacji. To wszystko znajomymi tych co tam są, polityków etc. Czy to jest etyczne ?

    TVP jest na ciągłych deficycie m.in. przez przerost zatrudnienia, przepłacanie za usługi itp. To samo dzieje sie w państwie Polskim.

    Mamy za dużo ludzi pracujących w strefie budżetowej a dokładnie urzędników. Wracajac do TVP. Teraz wszyscy zostaniemy opodatkowani na rzecz telewizji. Czy sie oglada czy nie będzie się na nią płacić. To samo z państwem, mrzonka że państwo coś daje i przez to musimy na to płacić duze podatki plus oni mogą jeszcze zaciągać dług.

    TVP będzie przez powyzsze miec teraz dużo większy budżet, racjonalizacja sie zatrzyma. Będzie to idealne miejsce do zarabiania. Widz pewnie też zyska, każde set mln to pewnie jakiś ambitny film puszczony po 23… Wpompujemy mld i coś tam zyskamy…

    Nikt nie przygląda się co i jak. Ludzie tam trawają, zarabiają i na tym to wszystko polega. Tylko i wyłącznie na zarabianiu. Sprzedaje się wizje, sciaga od ludzi kasę i stara się to wizje utrzymać.

    To samo w kraju, budujemy bardzo drogie autostrady, stawiamy w wielu miejscach drogie i niepotrzebne (w tych lokalizacjach) np. sciany wygłuszające. Nikt nie kwestionuje, pieniadz leci. A minister od transportu ma kolekcje drogich zegarków… Nikt nie chce łączyć faktów…

    Stawiam, że nigdy nie widziałeś ustawianych przetargów, łapówek. Jedna lekarka w moim mieście latami za kasę dawała ludziom renty. Placiłeś, dostawałeś. Cały kraj – masz mld złotych… Inny lekarz manipulował przy receptach, refundacjach… Znajoma z uniwerku wspólnie z tłumaczką okradają uczelnie przez fikcyjne tłumaczenia. Na to wszystko idą publiczne pieniadzę.

    Państwo wystarczająco pobiera podatków, na wszystko powinno starczyć. Na policję, na uczciwe zarządzane wojsko (o przetargach w nich – nie ma sensu tutaj pisać), zdrowie, edukacje, seniorów, podatki z paliwa na drogi etc. Z papierosów i alkoholu na leczenie i odwyk.

    Ze nie starczy na set tysiecy urzednikow, polityków, na ustawiane przetargi ? to ze niby mamy dług zaciągać na to ?

    Sam jestem biedną (finansowo, obiektywnie) osobą. Swego czasu miałem 10 tyś (na czarną godzinę) w Polbanku który był wtedy Grecki. Gdyby nie manewr ze sprzedać tego banku i pomocą EU dla Unii, powiniem te pieniądze stracić. Pięknie to pokazuje kto de facto płaci za socjalizm w Grecji. Ciułasz w innym miejscu na Świecie. Ze ja niby majac 10 tys zł byłem bogaczem ? Ja po prostu z tych pieniedzy zyłem jak byłem później bez pracy! Utopijna jest wizja ze po drugiej stronie długu stoją bogacze etc. Stoją tam normalni ludzi np. pokazuje to OFE, różnej maści fundusze. W to wszystko nie inwestował Kulczyk itp.

    Za wszystko w kraju płaci Kowalski pracujący w prywatnej firmie i Kowalski takową prowadzący.
    W Anglii kwota wolna od podatku to 40 tys zł, w Polsce 3 z hakiem. Pokazuje to dobrze jak duża jest grabież w Polsce podatków.

    Kończąc o minimaliźmie. Czemu tak nie działa państwo ? Czemu nie jest minimalistyczne? Czemu utrzymuje sie drogie domy dziecka zamiast rodzin zastępczych ? Czemu służa dotacje z EU ? Czemu znajomy milioner dostaje za to że posada ziemie i na niej zarabia około 900 tys zł rocznie?

    Czemu jak założe mikro biznes np. kiosk muszę płacić 1050zł na zus, rozne podatki etc a np. rolnik płaci mikro KRUS plus dostaje dotacje do ziemi, do traktora etc. Czemu obywatele nie są równi ?

    Czemu administracja jest przerośnieta? Czemu prawo nie jest proste, minimalistyczne? Czemu system podatkowy jest skoplikowany a nie minimalistyczny ? Czemu jest ZUS a nie np. rowna i jednkowa emerytura obywatelka dla wszystkich w pewnym wieku ? Po co te papiery, składki etc ? Przecież minimalistycznie mogłoby to działać na bazie podatku dochodowego. Czemu w Anglii jest tylko podatek dochodowy i składka social (12% powyżej kwoty wolnej od podatku) a w Polsce mamy tyle składek etc ?

    Wiec bronisz “człowieka” ktory od lat zyje ponad stan, który ludzi ludzi, który na tym wszystkim bardzo dobrze zarabia a Ty sie ludzisz ze to Twój przyjaciel i on to wszystko robi dla Ciebie. Ze te długi co wzial na Ciebie i Twoje dzieci ze one są dla Twojego dobra.

    Reasumując: gdyby wszystko było prosto, uczciwie, minimalistycznie prowadzone to co pobiera państwo wystarczyłoby na wydatki. Jeśli Ty minimalista chcesz płacić za maksymalizm wydatków, kosztów, posad etc to ja już tego nie ogarniam.

    • arrec pisze:

      Mario, ładnie to napisałeś i się z Tobą zgadzam. Dla mnie idealny polityk to na pierwszy miejscu Gandhi, na drugim Gandhi, i na trzecim też Gandhi. Oczywiście to ideał, być może nieosiągalny, jednak do którego powinno się dążyć. Antywzorzec polityka to ten od transportu i zegarka. Taka wpadka z zegarkiem powinna spowodować, że całe to ugrupowanie przeprasza i wycofuje się z polityki. I nawet nie chodzi o to czy kasa z korupcji, z giełdy, czy z biznesowej zaradności. Chodzi o to, że taki zakompleksiony, ubogi duchowo człowiek nie powinien kierować państwem. Nie jest i nie będzie on w stanie myśleć inaczej niż swoim partykularnym interesem. Taki wniosek jest logiczny. Gdyby nie był maksymalnie skoncentrowany na sobie, to widziałby mądrzejszy sposób na wydanie 100 tysięcy niż zegarek. Autentyczna skromność powinna być najważniejszą cechą polityka – tak uważam.

      Jednakże złe zarządzanie z państwem nie zwalnia państwa z wydatków. Korupcja na każdym szczeblu zgarnia swoje, jednak nie jest tak, że nasza kasa idzie na korupcję. Może idzie 10%, co i tak daje miliardy, jednak większość idzie na dobre i mądre cele. Nie wiem czy znasz kogoś, kto pracuje w pomocy społecznej. Tam się autentycznie pomaga ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Tam się realizuje to, do czego namawiał Jezus. Takich miejsc, instytucji jest dużo. Łatwo zasłonić się korupcją i mówić: „państwo ma za dużo, gdyby rozsądnie gospodarowało to by potrzebowało dużo mniej”. To utopia. Nawet wielkie korporacje mają złodziei na każdym szczeblu. Od takich, co wynoszą papier toaletowy, do takich co ustawiają przetargi na firmy kolegi i zgarniają łapówki. Powtórzę, to się dzieje w prywatnych firmach. Tacy są ludzie. Tak działa chciwość. Jakby ludzie wierzyli, że materializm szczęścia nie daje to by tak nie robili. Może kiedyś materializm będzie traktowany tak samo jak otyłość wtedy nikt nie będzie chciał kraść, ani nosić kuriozalnych zegarków. Póki jest jak jest państwo potrzebuje pieniędzy i je zdobywa tak jak potrafi.

      I jeszcze odnośnie Twoich 10 tys. zł, to jest ciekawy argument. Wielu młodych ludzi może mieć np. 200 tys, zł długu na mieszkaniu i 10 tys. zł w obligacjach państwowych. Gdyby państwo wypowiedziała dług to byliby wprost stratni, jeszcze biedniejsi. W skali mikro to może wyjść bardzo różnie, warto spojrzeć na skalę makro: zadłużeni ludzie, zadłużone państwa, zadłużone firmy (firmy są zadłużone chociażby dlatego, że kapitał jest zobowiązaniem) – jakby spojrzeć na to w makro to wszyscy są zadłużeni. Gdzie są wierzyciele? Ile już mają? Ile chcą mieć? Co to za chorobliwa chciwość tu rządzi? Dlaczego świat nie zmienił jeszcze opinii o bogaceniu się? tylko pewien pan na J mówił coś o wielbłądzie i uchu igielnym 🙂

    • MarioBros pisze:

      Arek zauważ jedno ja mówię o temacie artykułu czyli długu. Nie pisałem, że podatki powinny być bardzo niskie, że nie powinniśmy ich płacić etc. Ja napisałem, że zabieramy wystarczająco dużo aby na wszystko co ważne starczyło.
      Po prostu nie możemy zezwalać na generowanie długów. Ty mi piszesz o pomocy społecznej a miasto Toruń na jednodniową imprezę promującą otwarcie nowego mostu chce wydać 600 tys zł (800mld długu na dziś ma miasto).

      Ja jestem za pomaganiem biednym, sam pomagam, na to powinny być środki ale one są. Przecież my płacimy podatki. 50% funduszy z EU idzie na rolnictwo. Głównie dostają je wielkopowierzchniowe gospodarstwa (+Królowa Angielska itp).

      To jak z TVP – ważna jest misja, teatr tv raz w tygodniu dlatego chcemy od Was kilka mld złotych. Pomoc społeczna jest ważna ale to nie jest argument do generowania długów. Polska płaci około 30-50 mld kosztów długu rocznie (odsetki etc). Przecież za te pieniądze masz 100% pokrycia Pomocy Społecznej! Dług = odsetki = zarobek banków = strata dla państwa.

      My obywatele musimy wymusić na rządzących prostotę i minimalizm. Bo tylko tak będą bezpieczne środki na emerytury (najlepiej równe, proste dla wszystkich), na pomoc etc.

      Było w mediach że kolesiowi co pocieli palce (ten co chciał zaległą pensje) wystawiony zostanie sowity rachunek za leczenie (szpital musi go wystawić z czegoś musi opłacić koszty) – czemu takie jest prawo ? Czemu nie ma prostoty że każdy jest w jakimś zakresie ubezpieczony ?

      W biznesie jak powstają długi ? Np ktoś prowadzi nierentowny biznes i bierze co róż nowe kredyty bo łudzi sie ze sie odbije (prowadząc po staremu). Jakby nie dostał kredytów zamknąłby wcześniej i nie byłoby długów. A tak brnie.

      Inna kwestia – praca jest mega opodatkowana. Naprawdę! Jestem teraz w Anglii i tutaj praca mniej opodatkowana niż w Polsce. Potem mamy kwestie pomocy społecznej, bezrobocia etc. Ważniejsze abyśmy skupili się na pracy. Ale nie tworzonej przez państwo. Tylko po prostu oddolnie. Sam mam pomysł na jedną akcje przed Świetami (wyprodukować, sprzedać). 3 miesiące działalności w Polsce to ponad 3000zł zusu, VAT, dochodowy etc. Ta akcja musiałby mi przynieść bardzo dużo pieniedzy abym mógł zostawić na parę miesiecy pracę w Anglii. Dodam, że ta akcja to praca dla paru osób w Polsce. Ja rozumiem, jak trudne jest prowadzenie i jak państwo w Polsce tego nie ułatwia.

      Poza tym zauważmy że podatki de facto płaci tylko sektor prywatny. Ludzie na czarno nie płacą. Np. znam majstra który żyje z tego co zarobi. Ma dochód 2-3 tys zł. Tzn tyle mu ludzi płacą za usługi. Jakby miał to pomiejszyc o 1050zł ZUSu, VAT i dochodowy. To ile wyjdzie ? 1200zł? Ludzie mu płacą te 2-3 tys zł – to są dla nich kwoty ostateczne. Jak będzie drożej o VAT i resztę to po prostu będzie dla nich za drogo i np. sami zaczną malować sciany w domu.

      Z drugiej strony mamy tysiące urzędników którzy dostają 2-3 tys zł od państwa. Czyli ich pensja de facto jest bez podatków, bo to wszystko jedno przesuniecie miedzy kontami w budżecie.

      Wiec z jednej strony chcemy pomocy społecznej dla „bezrobotnego majstra” z drugiej jak będzie pracował oczekujemy że 2 tys zł odda w podatkach, składkach.

      Czy majster pracując na czarno nie płaci podatków? Placi! VAT, akcyza to min 20% tego co wyda. W przypadku paliwa i papierosów dużo większy procent.

      Prezes Polsatu – Solorz wziął grube mld kredytu na zakup Plusa. Im więcej podatków by musiał płacić w Polsce = tym później spłaciłby kredyty albo wręcz za wczasu nie dostałby ich. Biznes komórkowy jest mega konkurencyjny, dla niego priorytet to jak najszybciej spłacić dług. A my chcemy aby finansował pół Polski (wystarczy ze jego produkty są obłożone 23% vatem!) plus swój dług spłacił. Tak się nie da.

      Albo będziemy konkurencyjnym krajem, albo biedziemy Grecja.

      ps apropos pomocy społecznej. W Polsce mamy prawdziwą biede. Ale np. na zachodzie jest praca a wiele osób po nią nie siega. Woli ten social. Znajomy Polak ładuje śmiaciarki – zarabia 1800 funtów na miesiac, kupuje dom. W jego mieście jest bezrobocie… Czemu on przyjechał z Polski i znalazł pracę a wielu młodych mężczyzn tutaj nie chciało jej podjąc ? Czy takiemu facetowi należy się zasiłek, wsparcie etc ?

      O tym się nie mówi ale socjalizm mocno demoralizuje. Ludziom sie nie chce czesto zmienic miejsca zamieszkania, podjąc pracy fizycznej, uczyć, szkolić. Seks w wieku 16 lat, potem dziecko, państwo pomoże… Okej nie zostawiajmy młodej dziewczyny samej, ale miejmy świadomość ze ta pomoc działa też demoralizująco. Ze młode dzieciaki tutaj nie mówią miedzy sobą z czego oni będą teraz zyć, tylko ze dostanie pełno zasilków i ze nie ma problemu. I same robią tak samo…

      Reasumując jestem za pomaganiem naprawdę biednym, tylko niech reszta zyjaca wokół tego się odczepi od publicznych pieniedzy.

    • MarioBros pisze:

      Jeszcze jedna kwestia.

      Kiedy w biznesie firmy zaczynają się reformować (to samo gospodarstwa domowe) jak mają dużo w kasie czy jak jest mało ?

      Jak jest kryzys, przychodzi sprawdzam. Firmy, państwa, gospodarstwa domowe dokonują zmian. Nagle się okazuje ze w biurze wystarczy jedna centralna drukarka a nie przy każdym biurku… Ze do pracy można jechać rowerem a nie samochodem.

      Tutaj mamy przetarg na lux samochody dla jednostek skarbówki
      http://pawelpiskorski.natemat.pl/76161,panie-ministrze-a-na-hulajnodze-nie-laska

      Czemu oni nie kupią po prostu porządnych Skod ? Tylko idą w premium ? W powyższym Toruniu – prezydent też kupił sobie limuzyne. Jakaś kontrola zakwestionowała przetarg (…), wiec dostał ją przez spółkę miejską której miasto płaci co miesiąc pieniądze…

      Dług 800 mln a on nadal topi w różne projekty – wielka sala widowiskowa, niedaleko sala koncertowa (wzajemna konkurencja o eventy muzyczne). Wszystko nie dochowe. Wszędzie już pracują (na kierowniczych stanowiskach) ludzie z jego partii/grupy.

      Kończąc: uważam że dług powinien być zakazany. Wyjątek: katastrofa np. powódź. Z drugiej strony czemu wiedząc ze co parę lat mamy powodzenie nie robimy czegoś aby wyeliminować raz na dobrze zalewanie dużych miast typu Wrocław etc ?

      Chcemy żyć rozrzutnie – zarabiajmy wiecej. W przypadku państwa/samorządu – ściągajmy większe podatki, już dziś. A że jak będą za duże to „niewolnik umrze” i przestanie płacić to druga strona. Sam jestem za wolnością gospodarczą i niskimi podatkami, ale jak ktoś jest socjalista to niech wymaga aby wszystko finansować z bieżących wpływów.

      Państwo powinni być proste, minimalistyczne. Tylko takie państwo będzie miało środki na bezpieczne wypłaty emerytur itp wsparcia.

      Dobry Wujek co ma wszystkie karty kredytowe zadłużone – jak przyjdzie co do czego to nam nie pomoże.

      Poza tym jak Twój wpis ma się do minimalizmu. Minimalizmu konsumpcji, kosztów w życiu, prostoty życia etc – nasze zadłużone, przerośnięte państwo działa zupełnie na odwrót.

      Plus proszę mi powidzieć kto jest ten bogaty ? Czy ja będąc „na zmywaku w Anglii” mając na reke 1000 funtów co miesiąc jestem tym bogatym ? Bo tutaj nie jestem … Za miesiąc transferuje równowartość 30 tys złotych do kraju. Czy w Polsce jestem już bogaty zeby np. wprowadzić podatek od oszczędności jak na Cyprze? 10% i 3 tys złotych. Bogacz ma 30 tys, może sie podzielić…

      Dodam że powyższe tysiące będą z czasem wtransferowane w Polką gospodarkę. Gdyby podatki w Anglii były tak wysokie jak w Polsce (kwota wolna od dochodowego to w UK ponad 40 tys zł), to powyższy transfer byłby mniejszy …

      To co zabiera nam państwo = zostanie gdzieś tam wydane bez naszej wiedzy, woli i szacunku do nas. Ja wole sam decydować. Co nie zmienia faktu ze zgadzam sie na podatki ale w odpowiedniej formie, wysokości.

  5. osiekierska pisze:

    Widać, że ani praca ani pasja w Twoim przypadku nie są dla pieniędzy bo z tekstu jasno wynika, że jesteś biedny. Inaczej byś pisał gdybyś zarabiał dużo pieniędzy. Taka prawda. Nie zgadzam sie z tym co napisałeś. Generalnie treść nawołuje do wykorzystywania Państwa bo przecież to nie my (czytaj biedni) za to płacimy, oraz usprawiedliwia nieudaczników. A gdzie związek z tematem bloga?

  6. Pedro pisze:

    Arek, podejście, które proponujesz niestety przypomina mi niechlubne rewolucyjne „Grab nagrablennoje!”. To nie jest rozwiązanie problemu i nie doprowadzi do niczego dobrego.
    Zgadzam się z innymi, że po drugiej stronie barykady nie stoją „źli bogacze” – oni zwykle mają swoje sposoby, aby mimo wszystko wyjść z takich kryzysów obronną ręką. Zwykle płaci przeciętny zjadacz chleba. Vide – fortuny tworzone podczas wojen mimo wszystkich wojennych nieszczęść.

    Państwo efektywne jest państwem dążącym minimum, co nie oznacza, że musi rezygnować z zadań, do których zostało powołane. Brak efektywności w skali państwa i gospodarki (tu zachętą zwykle jest jednak dla człowieka wartość wyrażona w pieniądzu) powoduje przecież, że więcej czasu trzeba poświęcić na tzw. pracę. Za bardzo wierzysz w państwo, a ono obecnie (w większości) staje się coraz mniej wydolnym molochem, który bierze od nas coraz więcej oferując nam coraz mniej.
    Jeśli ktoś chce pracować po 14 h na dobę aby mieć zegarek za 100 tys to jego sprawa (mnie to akurat nie rajcuje). Niech to będzie jednak uczciwe, zgodne z ogólnoprzyjętymi zasadami, a ludzie niech mają możliwie równe szanse na starcie. Od tego jest dobre prawo. Ale nie tylko – także kształtowanie własnego ducha do rzeczy większych, uczenie, że warto działać pro publico bono, dostrzegać potrzeby i problemy drugiego człowieka, być życzliwym itd.
    A jeśli takie oszczędzanie (czyli z drugiej strony generowanie długów) ma spełnić moje marzenia. Przecież to nie musi być 3 samochód, czy pałac z ogrodem ale nawet jakby. Może kocham, żeglowanie i marzę o własnym jachcie, może jestem fanem jeździectwa i chce kupić upragnionego konia, a może chciałbym pojechać w podróż życia ;-). Zawsze można powiedzieć, że nie jest to niezbędne do życia ale czy naprawdę warto walczyć z marzeniami. Nawet w imię tak szczytnej idei jak minimalizm :-).

    Jak mawia mój kolega to dobrze, że są tacy gadżeciaże skupieni na konsumowaniu. Pewne rzeczy stają się łatwiej dostępne szczególnie jeśli nie są z bieżącego sezonu, czy nie mają jakiś najnowszych bajerów. Oczywiście kupując stawiajmy sobie zawsze pytanie, czy jest to nam rzeczywiście potrzebne, czy będziemy z tego korzystać i czy patrząc bardzo kompleksowo będzie nam z tym lepiej czy gorzej. Odpowiedzi będą bardzo indywidualne.

    • arrec pisze:

      Pedro, mój stosunek do zegarków za 100 tys. złoty jest taki jak do disco polo, nie rozumiem takiego smaku, jednak staram się rozumieć i akceptować. Takie coś istnieje i na pewno będzie istnieć. Są tacy ludzie, co obok slumsów, gdzie dzieci szukają jedzenia w śmieciach budują sobie willę z basenem i czuję się w niej bardzo dobrze. Nie rozumiem, staram się.

      Wracając do państwa, Pedro, a nie widzisz w tym narzekaniu na efektywność państwa jednej jej wielkiej wymówki? Mam swoją teorię na powodzenie ekonomiczne małych państw. Moim zdaniem jest to radość z płacenia podatków. Ludzie dają pieniądze na podatki tak samo chętnie jak na własne zakupy, ponieważ widzą drogi, parki, szkoły, domy dziecka, które powstały z ich pieniędzy. W Polsce ludzie mają wrażenie, że z ich pieniędzy buduje się coś bezsensownego na drugim końcu kraju, ewentualnie kasa idzie na zegarek dla ministra. Ten proces myślenia narasta i narasta. W Lichtensteinie człowiek idzie do parku i autentycznie czuje się jak u siebie w domu. W Polsce ktoś inwestuje miliony w przydomowy ogród, za płotem ma syf i jeszcze się cieszy, że taka różnica. Te dwa sposoby myślenia o wspólnych dobrach mają odmienne wektory :
      – albo czuję, że to moje, że to dla mnie
      – albo czuję, że to przeciwko mnie, zabrane z mojego i dane komuś innemu

      I teraz proszę zauważ jaka opinia przeważa w mediach, W kółko przerabia się tam nieefektywność państwa, cały czas trąbi jak państwo okrada obywateli. Media wręcz krzyczą o strasznych podatkach. I efekt jest taki, że większość, być może 99% ludzi myśli, że podatki są przeciwko mnie. Myśli, że to państwo to jedne wielkie marnotrawstwo, pieniądze dla państwa to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Oczywiście potem jedzie po publicznej drodze, idzie na spacer po publicznym parku, odbiera dziecko z publicznej szkoły i wzywa policję do kradzieży.

      Nie chcę bronić efektywności państwa. Państwo jest i będzie nieefektywne. Mario podał piękny przykład z Toruniem. Zadłużone miasto robi huczną imprezę. Motyw działania władz miasta zapewne jest taki, że potem lud wybierze ponownie ludzi, którzy zrobili taką mega bibę. I to wiele mówi o nas ludziach. Można powiedzieć, że ludzie głosując na ekipę, która zamiast oszczędzać robi super drogie imprezy są głupi. Poza tym ja nie lubię takich imprez, więc tym bardziej powinienem powiedzieć, że Toruń zrobił źle. Jednak nie powiem tak. Toruń słucha wyborców, a ludzie najwyraźniej chcą takiej imprezy. Ludzie są głupi. Państwo jest głupie. My jesteśmy głupi. Tak to wszystko działa.

      Niechęć do państwa wynika moim zdaniem z promowania chciwości. Zasada „chcę dla siebie”, wbrew ludzkiemu, intuicyjnemu poczuciu przyzwoitości jest cały czas promowana. Ideologia ostro wbija ludziom do głów, że kasa wspólna, kolektywna, publiczna to zły pomysł – dobrze jak człowiek sam ma swoją kasę. Ta ideologia jest cały czas wspierana przez media. I o tym jest mój tekst. O chorobie chciwości, która drąży ludzkość. Badania plemion łowców i zbieraczy pokazują, że pracowali oni mało (2-4h dziennie), a potem już mieli czas na głupoty. Potem zaczął się na Ziemi wyścig chciwości, wyścig efektywności. Ta wojna nie toczy się na noże, ani na ustawy. Ona toczy się w ludzkich głowach. Promotorzy chciwości wygrywają póki ludzie, tzw masy wierzą w chciwość i efektywność. Pewnie masy będą jeszcze długo w to wierzyć. Bloga piszę do tych, którzy chcą myśleć inaczej. Co i tak nic nie zmieni, bo i tak jak ten Shrek będziemy wykonywać polecenia chciwych lordów. Tylko, z trochę innym nastawieniem.

    • MarioBros pisze:

      Z jednej strony zgadzam się z Tobą, z drugiej w życiu od teorii, idei ważniejsza jest praktyka.
      Ważniejsze jest czytanie książek niż ich kupowanie.

      Do powyższych 600 tys zł, dodajmy już rozliczone i zapłacone 1,5 mln złotych dla agencji PR z Wawy za „PR budowy mostu” plus ponad 100 tys zł za zdjęcia lotnicze etc.

  7. Pedro pisze:

    Zauważ jednak Arek, taką rzecz – jeśli państwo ma tendencję do marnotrawienia (a ja jednak uważam, że każde w większym lub mniejszym stopniu ma) to może następować coś takiego:

    1. Niezaspokojenie potrzeb / niezrealizowanie powierzonych zadań.
    2. Żądanie więcej pieniędzy w postaci podatków i opłat (jawnych i ukrytych).
    3. Większą ilość pracy w skali indywidualnej, gdyż ludzie chcąc utrzymać poziom swojego dotychczasowego życia pracują więcej. Mają mniej czasu na różne fajne sprawy :-).

    Jak najbardziej zgadzam się, że dzisiaj na świecie jest kult chciwości, która stała się cnotą. Jest skutecznie podsycana i oklaskiwana. Wydaje mi się jednak, że niesłusznie stawiasz znak równości między chciwością i efektywnością. To jest moja decyzja co zrobię z tym co „zdobędę”. Może to naiwne ale na tym polu możemy właśnie rozwijać swoje człowieczeństwo. Tym bardziej to szlachetnie, że nie pod przymusem. Tacy ludzie istnieją zarówno w naszym najbliższym otoczeniu jak i dalej . Potrafią się dzielić niezależnie od stopnia zamożności.

    To, że państwo jest obecne i realizuje różne zadania – pełna zgoda ale ja nie widzę nic złego, że się ujawnia to co patologiczne i nieefektywne. Wręcz to popieram. Złodziejstwo to przecież nie wina tego co krzyczy „łap złodzieja”.

    Osobiście nie wierzę, że państwo skutecznie rozwiąże problemy ludzi „słabszych” i to nawet wtedy gdy podatki będą jeszcze bardziej windowane. To jest słabiej niż się na pozór wydaje skorelowane z zasobami finansowymi.

    A przykład Lichtensteinu jest specyficzny – to także efekt skali działania. W mniejszej zbiorowości zwykle jest łatwiej utrzymać więzy międzyludzkie oraz kontrolować i wpływać na działania władzy. Nie bez znaczenia jest także historia tego państewka – bez tej całej wielowiekowej hekatomby wojennej, realizacji na żywo zbrodniczych ideologi itd.

    Wygląda mi na to, że nie różnimy się co do celu tylko sposobu jego osiągnięcia.

  8. PaprikaCorps pisze:

    Może dług publiczny jest wydumany, ale jego konsekwencje są jak najbardziej realne.

  9. Daniel W. pisze:

    Nie wiedziałem Panie Arku, że tak ciekawy blog prowadzisz. Co więcej twoje wywody na temat długu publicznego są bardzo inteligentne i wpisują się ogólną edukacje nadwislańskich neoliberalów, którzy na każdym kroku upatrują wrogich socjalistów. Polecam lekture nomen omen noblisty P. Krugmana (ostatnio nawet po polsku ukazała się jego ksiązka „End this depression now”), i oby wiecej takich głosów zdrowego rozsądku jak twój. Pozdrawiam

  10. MarioBros pisze:

    „A przecież średnio każdy obywatel Polski od niemowlaka do starca oddaje państwu ponad 1100 złotych rocznie na same koszty obsługi długów; ponad połowa z tego idzie za granicę. I na dziś wygląda, że zawsze będzie tak samo, albo jeszcze gorzej. O ile rzecz jasna wcześniej Polska nie ogłosi niewypłacalności – pisze Piotr Aleksandrowicz na swoim blogu w To Co Ważne”

    1100zł rocznie na same koszty obsługi długu. Chyba o tym zapominamy w tym wszystkim… to są stracone pieniadze.

    http://aleksandrowicz.tocowazne.pl/n/dlugi-cien-dlugow

  11. Pingback: O potrzebie skrętu w lewo | Pasja vs. Praca

Dodaj komentarz