To będzie promocja diety bezmięsnej bez odrobiny owijania w bawełnę. Mój słynny brat od 9 miesięcy nie je mięsa, schudł 15 kg, czuje się i wygląda o niebo lepiej. Zapytałem grzecznie czy mogę o tym napisać – pozwolił. Zapytałem czy mogę umieścić zdjęcie sprzed i po – pozwolił. Zatem piszę i umieszczam. Dodam też kilka ciekawostek.
Ciekawostka nr 1 – Filozofia Vege
Mój brat nie nazywa sam siebie wegetarianinem, nie widzi też etycznych powodów aby nie jeść mięsa. Można powiedzieć, że robi eksperyment dietetyczny. Od początku zakładał, że wróci po jakimś czasie do mięsa. Niemniej ostatnio przyznał, że coraz trudniej mu sobie wyobrazić, że można jeść mięso.
Ciekawostka nr 2 – Przyczyny
Mam z bratem sprzeczną opinię w temacie dlaczego tyle schudł i lepiej się czuje. Mój brat na początku był pewien, że chudnie ponieważ nie ma co jeść. Jako ojciec rekolekcjonista bardzo często jest zapraszany na obiady i wielokrotnie jedyne, co mógł pochłonąć to ziemniaki i surówka. W efekcie jadł mniej i schudł. Nie zgadzam się z tym. Uważam, że nie ilość ale jakość jest przyczyną. Dlaczego? Po pierwsze znam siebie i mojego brata i wiem, że jesteśmy obżartuchy. Jemy dużo. Nie wierzę, że odchodził od stołu głodny. Poza tym miałem okazję spędzać z nim więcej czasu i widzieć na własne oczy, że jego bezmięsna dieta na pewno nie jest dietą wróbelka. I najważniejsze, ostatnio sam przyznał, że już się wszyscy nauczyli i gdy jest zapraszany na obiady to są to uczty wegetariańskie. To naprawdę nie ilość, a jakość pożywienia. Być może nie warto uogólniać i tworzyć prostej recepty na sukces w odchudzaniu, być może każdemu z nas służy, co innego – ale pewne jest, że w przypadku mojego brata dieta bezmięsna okazała się fenomenalnie skuteczna. Myślę, że może nie tak szybki, ale podobny efekt dałoby też ograniczenie ilości mięsa w diecie.
Ciekawostka nr 3 – Początek
Jak udało mi się namówić brata? Przypadkiem. Fakt, że sam nie jem mięsa, a żyję i mam siłę nikogo z moich najbliższych nie przekonał. Nawet fakt, że uważam, że sił mam więcej (na diecie wegetriańskiej pobiłem już wszystkie rekordy biegowe, ostatni „mięsny” rekord, czyli półmaraton padł dwa tygodnie temu) nie jest argumentem dla osób w moim otoczeniu. Rok temu byliśmy z bratem na wspólnym wyjeździe, zabrałem na wyjazd książkę Rich’a Roll’a „Ukryta Siła”. Zabrałem też kilka innych książek i zacząłem czytać od innej. Mój brat chwycił książkę Roll’a i przeczytał. Naprawdę mu nie podkładałem. Przypadek. Nie jestem też pewien czy jest to bezpośredni powód, jednak niedługo później mój brat zmienił dietę, więc podejrzewam, że Roll go przekonał.
Ciekawostka nr 4 – Lekarz
Mój brat regularnie oddaje krew. Raz na jakiś czas robi się w punkcie krwiodawstwa dokładne badania krwi. Ostatnio miał takie badanie i zapytał lekarza o swoje wyniki, lekarz powiedział, że fenomenalne, że idealnie. Remi powiedział, że pyta ponieważ od roku nie je mięsa. Na co lekarz z wystraszoną miną „powinien pan jeść mięso”. Oczywiście. W takim świecie żyjemy i trzeba mieć tego świadomość.
Ciekawostka nr 5 – Co to jest Karnizm?
To już dla bardzo ciekawskich i poza tematem nowej diety mojego brata, ale zarazem w temacie, ponieważ mój brat nie je mięsa bez dodawania ideologii, tak jak większość je mięso bez dodawania ideologii. Poniżej fragmenty tekstu ze strony weganizm.blox.pl o tym, że jedzenie mięsa wynika z systemu przekonań, czyli jest ideologią:
Karnizm jest niewidocznym systemem przekonań, ideologią, która kształtuje ludzi tak, aby jedli (pewne) zwierzęta. Karnizm jest dokładnym przeciwieństwem wegetarianizmu i weganizmu; „carn” oznacza „mięso” lub „z mięsa”, a „izm” określa system przekonań. Większość ludzi postrzega jedzenie zwierząt jako coś oczywistego, a nie jako wybór; w mięsożernych kulturach naszego świata, ludzie zwykle nie zastanawiają się nad tym, dlaczego uważają, że mięso pewnych zwierząt wzbudza w nich obrzydzenie, a innych jest apetyczne, czy dlaczego w ogóle jedzą zwierzęta. Ale skoro jedzenie zwierząt nie jest konieczne dla przetrwania w większości krajów dzisiejszego świata, to jest wyborem – a wybory zawsze są rezultatem przekonań.
Powszechnie uznaje się, że nie jedzenie zwierząt wywodzi się z systemu przekonań; wegetarianizm został nazwany wieki temu. O wegetarianach jednak nie mówimy „roślino-żercy”, ponieważ rozumiemy, że kryje się za tym ideologia, według której spożywanie zwierząt jest uważane za nieetyczne i niewłaściwe. Jednak „nie-wegeterianów” nazywamy „mięso-żercami”, tak jakby akt jedzenia mięsa był wyłączony z systemu przekonań, tak jakby tylko wegetarianie swój system przekonań stosowali do stołu obiadowego. Większość ludzi je świnie, ale nie je na przykład psów, ponieważ mają jakiś system przekonań, jeśli chodzi o jedzenie zwierząt.
Dlaczego więc karnizm nie został dotąd nazwany? Jednym z powodów jest to, że po prostu łatwiej jest rozpoznać ideologie, które wykraczają poza główny nurt. Ważniejszym jednak powodem jest to, że karnizm jest ideologią dominującą – ideologią tak powszechną i zakorzenioną, że jej doktryny są uważane za zdrowy rozsądek – „taki jest porządek świata” – a nie za rozpowszechniony zestaw poglądów. Karnizm jest także ideologią przemocy i wyzysku; ideologia ta obejmuje intensywną, prowadzoną na szeroką skalę, zbędną przemoc i eksploatację zwierząt. Nawet produkcja tak zwanego humanitarnego mięsa (i innych produktów odzwierzęcych), stanowiąca niewielki procent obecnej światowej produkcji mięsa, eksploatuje zwierzęta, które często są brutalnie traktowane.
Założenia karnizmu są sprzeczne z podstawową moralnością wielu ludzi, którzy świadomie nie popieraliby wyzysku czy aktów przemocy wobec czujących istot. Tak więc karnizm, tak jak inne oparte na przemocy i wyzysku ideologie, musi ukrywać się, aby zapewnić sobie udział społeczeństwa; bez powszechnego poparcia, ten system by się załamał.
Główną obroną tego systemu jest niewidoczność, a ideologia ta pozostaje niewidoczna przede wszystkim dzięki temu, że nie została nazwana: jeśli nie nazwiemy jej, to jej nie zobaczymy, a jeśli nie widzimy jej, nie będziemy o tym mówić czy poddawać w wątpliwość.
Niejedzenie zwierząt to za mało, aby schudnąć. Na pewno nałożyło się na to wiele innych czynników, które akurat u twojego brata przyczyniły się do straty masy. Tak jak napisałeś – nie ma sensu tworzyć prostej recepty na sukces. Wielu zdeklarowanych wegetarian jest lekko otyłych, najczęściej dlatego że jedzą dużo nabiału i słodkości słabej jakości, chociaż nie tylko. Właśnie jakość pożywienia o której wspominasz jest tutaj bardzo ważna. Dieta bezmięsna wielu zmusza do przygotowywania wartościowych posiłków, ale jest też wielu takich, którzy idą na skróty i zapychają się przetworzonym jedzeniem – można powiedzieć, że bardziej skupiają się na filozofii, niż na samej jakości pożywienia.
Nie łączyłbym jednak tak bezpośrednio diety bezmięsnej z odchudzaniem. Na własny przykładzie widzę, że niejedzenie mięsa przyczyniło się u mnie do wzrostu masy. Zawsze byłem osobą szczupłą, a po znacznym ograniczeniu mięsa (zjadam ryby) przytyłem 2-3 kg przy czym jednocześnie zwiększyłem znacząco aktywność fizyczną (bieganie, pływanie, rower). Kluczem u twojego brata może być ograniczenie tłuszczów, których było po prostu za dużo w poprzedniej diecie. Paradoksalnie ja u siebie znacząco zwiększyłem ilość białka i tłuszczy, które w formie roślinnej lepiej przyswajam – nigdy tak naprawdę nie przepadałem za tłustym mięsem, więc chyba jest coś w tym, że każdemu z nas, co innego służy – różnimy się przecież genami, wiekiem, stylem życia, ilością snu, stresu, poziomem aktywności fizycznej itd.
Dzięki za mądre i ciekawe uzupełnienie. Ja dodam, że mamy z bratem genetyczne skłonności do nadwagi, cała rodzina z jednej strony jest mniej lub bardziej otyła. U mnie dieta bezmięsna wywoła szokujące zmiany in plus, tak samo zadziałało to u mojego brat – czyli wyeliminowaliśmy składnik, który wyjątkowo nam nie służy , zgadzam się, że prawdopodobnie jest to tłuszcz zwierzęcy. Mam świadomość, że nie każdemu będzie z taką dietą aż tak do twarzy, co nie znaczy, że mięso to według mnie dobre paliwo. Niektórzy rzeczywiście lepiej mięso tolerują i po 30 roku życia nie zamieniają się w spasione misie, ale często jest to tylko przesunięte w czasie do 40 roku życia, do 50 życia – na zdrowej diecie roślinnej to się po prostu nie stanie. Oczywiście wegetarianizm przy dużym spożyciu jajek i sera niczym się nie różni w obciążaniu organizmu – na szczęście raczej nikt nie będzie spożywał takich ilości sera jak spożywa się mięsa.
piszesz, że przytyłeś 2-3kg, a czy przypadkiem nie jest tak, że to Twoja masa ciała wzrosła o 2-3kg? jeśli zacząłeś eksploatować organizm to prawie na pewno zwiększyła się Twoja masa mięśniowa! czyli nie przytyłeś (bo to odnosi się do tkanki tłuszczowej) tylko „zmężniałeś” 🙂
ja od półtora roku, podobnie jak Ty, funkcjonuję bez mięsa zwierząt lądowych (jem ryby) i właśnie ten efekt obserwuję. Zwiększenie obciążeń treningowych powoduje wzrost masy ciała, ale to masa mięśniowa „robi wagę”. Głowa do góry 🙂
tak, zdecydowanie wzrosła mi masa mięśniowa, źle się wyraziłem, ale nie pogardziłbym także odrobiną tkanki tłuszczowej 😉
Ja też jak zaczynałam, traktowałam to jak eksperyment. Nie przypuszczałam, że będzie tak długofalowy 😉
Chyba to ciągłe gadanie o wegetarianizmie jednak gdzieś się odkłada 🙂 coraz częściej łapię się na tym że mi po prostu nie smakuje mięso 😉
Uwazam ze zdycydowanie wiecej korzysci jest z jedzenia zieleniny niz z jedzenia miecha. Nie jestem wegetarianka, ale na moim stole nie gosci szynka boczek czy salami na codzie. Wogole to nie jem do 5 lat wieprzowiny. To kwestia nastawienia umyslu…dlaczego mam jesc cos co nie przynosi mi przyjemnosci…a swinia raczej malo przyjemnie wyglada :):) (niektorzy co prawda zaczynaja kupowac prosieta domowe by sie bujac z nimi na spacery po miescie ale i tak jak dla mnie to rozowe zwierzatko jest ” cute” tylko w bajce Kubus Puchatek i przyjaciele :):)
a czerwone mieso (jagniecine czy cielecine/wolowine) moze dwa razy w roku. Ostatnio to i nawet po kurczaka siegam nieczesto…. za duzo sie chyba naogladalam filmow o przetworniach miesnych …. masakra jakas.
Uwielbiam moja zielone soki i smoothie i salatki i wszsytkim je polecam…. zycie jedno i takie piekne po co sie nieswiadomie zasmiecac….lepiej swiadomie zdrowo i szczesliwie zyc.
Pozdrowienia z dalekich Antypodow. J.
Obawiam sie, ze glownym czynnikiem odchudzajacym w tej historii jest uwaznosc. Badz co badz eksperymenty na sobie wymagaja uwaznosci. Wspaniale, ze brat zaczyna rozwijac sie duchowo. I ciekawe czy nadal pije tyle cocacoli.
Pan Prezydent powiedział, że potrzebujemy białka, więc o co Wam chodzi? Oto materiał dowodowy dla widzów o silnych nerwach: https://www.youtube.com/watch?v=PGMtePpjF-c&feature=em-uploademail
Pingback: Życie życiówki i vege kąpielówki | Pasja vs. Praca
Pingback: Mądre dzieci | Pasja vs. Praca