Zapraszam do wysłuchania arcyciekawej debaty, która miała miejsce w Teatrze Polskim w Warszawie pod tytułem „Nie wolno śmiać się z religii”. Najpierw jest sześć krótkich wykładów (po 6 minut), trzy za tezą, trzy przeciw tezie. Wszystkie na bardzo wysokim poziomie, głębokie intelektualnie i prowokujące do myślenia. Na koniec jest dyskusja z publicznością. Poniżej link do strony radia RDC, gdzie można wysłuchać debatę. Są też filmy, ale moim zdaniem najlepszy jest sposób radiowy, czyli sam dźwięk. Aby taki sposób uzyskać należy odnaleźć na dole strony takie niebieskie literki, a następnie nacisnąć niebieskie głośniki.
Chciałbym dodać jeszcze dwa grosze do debaty. Pierwszy grosz to ankieta jaką zrobiłem na tzw fanpejdzu mojego bloga. Aktualny wynik debaty to 14 głosów za śmianiem się z religii i 3 głosy przeciw. Mogę to podsumować tak, że 82% czytelników tego bloga jest za śmianiem się. Można zmienić ten wynik tu.
Drugi grosz to mój komentarz. W debacie przeciwnicy śmiania się z religii argumentują, że należy odróżnić zdrowy (dobry) śmiech od szyderstwa i tzw „mowy nienawiści”. Ula w komentarzy na fb napisała, że należy odróżnić wiarę od religii. Dla mnie najważniejszy problem to odróżnić religię od ludzi. Według mnie szydzenie z ludzi nie jest etyczne, szydzenie z różnych doktryn, filozofii oraz religii nie jest niczym złym. Cały problem polega na tym, że utożsamianie się z religią osiąga tak wysoki poziom, że śmianie się z religii jest odbierane jako śmianie się z ludzi. A to nie jest prawdą. Moim zdaniem za owo utożsamianie się odpowiedzialność ponosi osoba utożsamiająca się. Uważam również, że mądry kapłan będzie zmniejszał poziom utożsamiania się. To jest dyskusja o tym czy religia jest przeżyciem wewnętrznym, które człowieka wzmacnia, czy też jest czymś, co nakłania do rezygnacji z własnych zmagań i zawierzenia się zewnętrznemu wsparciu. Bardzo podobał mi się końcowy komentarz, że tak naprawdę jest to debata o demokracji. O tym na ile pojedynczy człowiek ma siły, wiedzy, możliwości aby samodzielnie podejmować decyzje, a nie być członkiem stada owiec, które trzeba w odpowiednim kierunku zagonić.
Bardzo polecam wysłuchanie debaty
Czyż taki pojedynczy człowiek nie jest symbolem anty demokraty? Czyli poglądu tak negowanego wszech? Wiadomo przecież że demokracja jest najlepsza 🙂
Może dlatego tak ciężko, to walka z większością i z systemem.
Przesłucham w wolnej chwili.
Debata bardzo ciekawa. Starałam się zrozumieć każdą ze stron, a szczególnie zwolenników tej tezy, dla których satyra religijna jest często aktem obrazy, zranienia uczuć religijnych.
Dla nich, w tej sytuacji, dobrym rozwiązaniem jest nabranie większego dystansu, można a nawet trzeba nazwać rzeczy po imieniu typu: to jest niesmaczne, nietaktowne, obrzydliwe…itp., ale, nie brać tego tak serio do siebie. Nasze nastawienie do działań innych ludzi jest bardzo istotne, szczególnie dla zdrowia psychicznego.
Uważam, że nie ma innego wyjścia, gdyż WOLNOŚĆ SŁOWA (i innych form przekazu) jest ważniejsza od ewentualnych negatywnych uczuć, które może wzbudzić satyra.
1. „Dla mnie najważniejszy problem to odróżnić religię od ludzi. Według mnie szydzenie z ludzi nie jest etyczne, szydzenie z różnych doktryn, filozofii oraz religii nie jest niczym złym. Cały problem polega na tym, że utożsamianie się z religią osiąga tak wysoki poziom, że śmianie się z religii jest odbierane jako śmianie się z ludzi. A to nie jest prawdą.”
Arku, religia traktowana serio (a nie jako zabawę w lubienie jej lub nie, jaką propagujesz na tym blogu) określa człowieka, staje się częścią jego tożsamości. Przecież religia traktowana serio stanowi punkt wyjścia dla systemu wartości człowieka, formuje jego kręgosłup moralny. Na fundamencie religii budowany jest światopogląd, religia jest źródłem przekonań i działań człowieka. Wreszcie religia jest czynnikiem kulturotwórczym nie tylko jednostki ale całej zbiorowości, jest elementem tworzącym tożsamość narodową zbiorowości ludzi. Wyzbywając się religii, dokonujemy świadomej amputacji części swojej tożsamości! Na czym opierasz przekonanie, że należy dokonać tej separacji? W czyim/jakim imieniu człowiek ma się odciąć od religii, od swoich najgłębszych przekonań? W imię Twoich wydumanych wewnętrznie (lub z podpowiedzi innych) przekonań o słuszności tego procesu? Wybacz, ale jest to mało przekonujący argument.
Przyjmując za fakt, że religia jest integralną częścią człowieka, szydzenie z religii może być postrzegane jako szydzenie z samego człowieka, gdyż wyszydzane są przecież jego przekonania i uczucia religijne. Jeżeli na czymś człowiekowi zależy (a religia dla wielu jest ważnym lub najważniejszym elementem ich życia), to ten człowiek ma prawo odbierać szydzenie z tego przez innych jako przejaw szydzenia z niego samego. Ma do tego pełne prawo, jako jednostka rozumna i czująca. Dlaczego zabierasz mu to prawo? To, że Ty jesteś indyferentnym religijnie sybarytą nie oznacza, że inni mają czuć tak samo. Proszę, nie bądź tak arogancki i nie narzucaj fanatycznie innym swoich przekonań – pozornie walczysz z fanatyzmem religijnym, a sam stajesz się fanatykiem wojującym z religią.
2. „Moim zdaniem za owo utożsamianie się odpowiedzialność ponosi osoba utożsamiająca się.”
Zgadnij, kto to powiedział: „Moralne jest to, co służy partii”? 🙂
3. „Uważam również, że mądry kapłan będzie zmniejszał poziom utożsamiania się.”
Jesteś masońskim agentem nakłaniającym księży do sabotowania ich wspólnoty, czy po prostu jaja sobie robisz?
4. „To jest dyskusja o tym czy religia jest przeżyciem wewnętrznym, które człowieka wzmacnia, czy też jest czymś, co nakłania do rezygnacji z własnych zmagań i zawierzenia się zewnętrznemu wsparciu.”
Alogiczne stwierdzenia. Utożsamianie się z religią osłabia człowieka, nakłania do rezygnacji z własnych zmagań, nakłania do bierności? Przecież gdyby tak było, nie miałbyś dzisiaj z kim/czym walczyć i z kim/czym dyskutować, nieprawdaż?
5. „Bardzo podobał mi się końcowy komentarz, że tak naprawdę jest to debata o demokracji. O tym na ile pojedynczy człowiek ma siły, wiedzy, możliwości aby samodzielnie podejmować decyzje, a nie być członkiem stada owiec, które trzeba w odpowiednim kierunku zagonić.”
Człowiek sam sobie bogiem? To jest Twoja teza i postulat o przyjęcie tej konkluzji jak objawienia i ostatecznej odpowiedzi na problemy związane z religią?
P.S. Arku, robiłeś sobie badania alergiczne? Może swędzące ukąszenie materializmu dialektycznego wywołuje jednak efekt alergiczny w postaci wojującego, fanatycznego ateizmu? 🙂
Arek jest arogancki i fanatycznie narzuca innym przekonania…?
Może inne teksty czytaliśmy?
Po prostu skomentował debatę, używa zwrotów: według mnie, moim zdaniem, uważam itd. wyraził swoją opinię bez jadu, agresji, nikogo nie atakując, w przeciwieństwie do komentarza powyżej.
Drogi Przychylny,
Ton Twoich wypowiedzi powoduje u mnie mocne przekonanie, że wymiana argumentów między nami nie będzie ani ciekawa ani owocna. Oboje używamy swojego rozumu, doświadczenia i wiedzy, żeby wypracować najlepszą możliwą opinię i wierzę, że oboje mamy na myśli ten sam cel „aby ludziom żyło się dobrze” – widzimy tylko inne drogi. Może trwajmy zatem w zadziwieniu i nie atakujmy się wzajemnie.
Chciałem jednak wyjaśnić zdanie „Uważam również, że mądry kapłan będzie zmniejszał poziom utożsamiania się.” Nie jest to nakłanianie do sabotowania. Miałem o tym rozmowę z dość znanym księdzem Jezuitą 🙂 Rozmowa była o utożsamianiu się, przenoszeniu odpowiedzialności na wyższą/mądrzejszą instancję vs wewnętrzna duchowość. Ja się dziwiłem i dziwię, że Kościół jednoznacznie nie kieruje ludzi do silnej, mocnej wewnętrznej duchowości. Jezuita twierdził, że nie każdy chce i nie każdy może do tego aspirować. Większość ludzi nie ma takiej możliwości i potrzebuje zewnętrznego oparcia. Na co ja zauważyłem, że obie drogi są przeciwstawne. Jezuita to potwierdził i powiedział, że kapłan musi mieć intuicję i decydować jak kierować daną osobę. Dalej były kolejne moje pytania, że przecież na kazaniu kieruje tak jakby hurtowo i wtedy musi wybrać jedną opcję, ze szkodą dla drugiej itd. Być mądrze jest w tym nastawieniu wielowiekowa mądrość Kościoła, ja się jednak z nim nie zgadzam. Uważam, że wszystkich stać na silną wewnętrzną duchowość, a religii powinna być drogą do jej uzyskania, a nie celem samym w sobie. Być może jest to idealizm, utopia, przeszacowana wiara w ludzi, mam świadomość, że być może jest to nie tylko niemożliwe, ale jeszcze niebezpieczne – jednak uważam, że mimo wszystko jest to jedyna droga. Uważam, że religia powinna rozwijać ludzi, zmuszać do intelektualnego wysiłku, a nie tylko nimi administrować jak stadem owiec. Jezus pojawił się w świecie, gdzie religia przestała zmuszać do rozwoju, stała się zbiorem pustych i nadętych rytuałów. Zrobił rewolucję żeby obudzić ludzi, zmusić do myślenia. Gdyby przełożyć język tamtych czasów na nasz to szydził z aktualnie dominującej religii. Nie uszło mu to zresztą na sucho. Ok, bo zaczynam mocno argumentować, a napisałem że nie zamierzam.
Mam wrażenie, że nasza „walka na poglądy” to klasyczne bój „stare poglądy” vs „rewolucyjne poglądy”. Dobrze, że wszyscy nie są tak konserwatyczni jak Ty, bo wtedy nic by nie ruszyło do przodu, a nie tak rewolucyjni jak ja, bo wtedy wszystko by się zaraz rozbiło o ścianę. Na osi takich rozmów rodzi się nowy ład. Dokładnie tak jak to pisała Simone Weil: „Porządek społeczny, chociaż niezbędny, pozostaje w istocie zły niezależnie od tego, jakikolwiek by nie był. Nie można zarzucać tym, których on przygniata, że go podkopują, nie można również zarzucać tym, którzy go organizują, że go bronią”.
…ten jezuita miał rację, nie wszyscy mają możliwości i wolę. Nie wszystkich stać na silną wewnętrzną duchowość. To utopia, Panie Arku, choć szlachetna. Niech jednak takiej duchowości będzie jak najwięcej; uważać trzeba na patologię w tej sferze i na to, że bardzo łatwo tu pobłądzić.
Ale skad on wie, czy kogos stac czy nie stac?Przekonanie tak powtarzane staje sie prawda, co oznacza, ze wciaz jest tylko przekonaniem jednego katolika rozbuchanym przez powtarzanie do niby prawdy.
Dzień dobry Pani „egoistko” 🙂 Ten jezuita na pewno nie jest wszechwiedzący 😉 . Mnie się wydaje, że bardziej temu duchownemu chodzi o zdrowy rozsądek, realizm w sferze duchowości o swego rodzaju… odpowiedzialną przewidywalność. Mam nadzieję, że źródłem tego jezuickiego poglądu nie jest pycha. Do „zobaczenia” na „Drobinie Szczawiu” 😉
Arku, cieszę się, że moje skromne uwagi wzbudziły w Tobie tak duże zainteresowanie, że zdecydowałeś się je skonsultować z osobą Kościoła. Bardzo mi to pochlebia i napawa optymizmem 🙂 Dziękuję za Twoją odpowiedź na moje pytanie nr 2, jednak apeluję do Ciebie o odpowiedź na pozostałe pytania i kontr-tezy. Jestem ich bardzo ciekaw, więc nie karz sie ciągnąć za uszy 🙂
Ad. ad. 2.
Hasło „aby ludziom żyło się dobrze” kojarzy mi się politycznie. Jeżeli nie przytaczasz tego hasła świadomie, to widocznie spot wyborczy PO zostawił ślad w Twojej podświadomości 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=rwQrNRls64A
„Ja się dziwiłem i dziwię, że Kościół jednoznacznie nie kieruje ludzi do silnej, mocnej wewnętrznej duchowości.” To stwierdzenie pozostaje w wewnętrznej sprzeczności z głoszonym przez Ciebie uniezależnieniem się od kierowniczej roli Kościoła. Z jednej strony twierdzisz, że człowiek powinien „samodzielnie podejmować decyzje, a nie być członkiem stada owiec, które trzeba w odpowiednim kierunku zagonić”, a z drugiej strony apelujesz do Kościoła, aby kierował „ludzi do silnej, mocnej wewnętrznej duchowości”. Najwidoczniej nie chodzi Ci tak naprawdę o sam fakt, że Kościół nakierowuje ludzi na właściwe ścieżki, tylko o to, że wg Ciebie same ścieżki, na które nakierowuje ludzi są niewłaściwe. Według Ciebie, to Ty wiesz lepiej od Kościoła, co jest dobre, a co nie, Ty wiesz lepiej, do czego należy nakłaniać ludzi, a przed czym przestrzegać. To kreowanie się na mesjasza i zbawiciela ludzkości było i wciąż pozostaje typową chorobą lewicowych intelektualistów. Stąd też moje posądzenie Twoich poglądów o aroganckie i fanatyczne. Pisałem to już na innym poście pt. „Kim jest Bertrand Russell? I dlaczego warto TO COŚ przeczytać” – zachęcam do lektury i komentarzy tutaj: https://pasjavspraca.com/2012/12/06/kim-jest-bertrand-russell-i-dlaczego-warto-to-cos-przeczytac/
„Ja się dziwiłem i dziwię, że Kościół jednoznacznie nie kieruje ludzi do silnej, mocnej wewnętrznej duchowości.” Arku, przecież Kościół kieruje ludzi do silnej, mocnej wewnętrznej duchowości – skąd teza, że jest inaczej? Kierownicza rola Kościoła jest też pochodną psychologicznego faktu, że część ludzi nie jest wewnątrzsterowna i potrzebuje silnego wsparcia w tym zakresie. No chyba, że ten cały wywód jest czysto retorycznym zabiegiem, którego pod-progowy przekaz brzmi: „religia ma być wyłącznie prywatną sprawą człowieka, nie wolno jej mieszać ze sprawami publicznymi, nie wolno jej głosić ani propagować” – jeżeli tak jest, to jest to kolejna sztampowa linia lewicowych intelektualistów zmierzających do całkowitego wyrugowania religi z dyskursu i wpływu publicznego.
„Uważam, że religia powinna rozwijać ludzi, zmuszać do intelektualnego wysiłku, a nie tylko nimi administrować jak stadem owiec.” Ochoczo i lekko rzucasz tezami będącymi de facto zawoalowanymi oskarżeniami bez podania argumentów – to jest nieuczciwe intelektualnie! Na jakiej podstawie sądzisz, że religia ogranicza ludzi, nie zmusza do intelektualnego wysiłku, że nimi wyłącznie administruje jak stadem owiec? Czy uważasz osoby religijne za upośledzone intelektualnie, za ubezwłasnowolnione? Czy dysponujesz dowodami na poparcie tych kontrowersyjnych tez, czy są one wyłącznie wyrazem Twoich lewicowych uprzedzeń?
„Jezus pojawił się w świecie, gdzie religia przestała zmuszać do rozwoju, stała się zbiorem pustych i nadętych rytuałów. Zrobił rewolucję żeby obudzić ludzi, zmusić do myślenia. Gdyby przełożyć język tamtych czasów na nasz to szydził z aktualnie dominującej religii.” Arku, znowu nie rozumiesz – Jezus pojawił się na ziemi, aby zbawić ludzi, a nie dlatego aby zrobić rewolucję dla samej rewolucji. Taki był boski plan. Czy uważasz, że Twoje objawienia i spostrzeżenia są wyrazem powtórnego przyjścia Chrystusa? Jeżeli tak by było, to zakłądając wtórność tych objawień, Chrystus przyszedłby powtórnie na świat już dawno temu w postaci Lutra, de Robespierre’a, Lenina lub Stalina, a przecież te postacie bliższe są postaci Anrychrysta, a nie Chrystusa, nieprawdaż? Arku, obłędem i bezmyślnością graniczącą z głupotą jest powtarzać wciąż na nowo stare błędy z przekonaniem, że tym razem się uda 🙂
Twoja wypowiedź pomija jeden istotny fakt, a mianowicie rolę kapłanów w procesie przemienienia/przeistoczenia i rozgrzeszenia, co jest ich wyłącznym przywilejem i prawem. Ludzie nie mają takich boskich uprawnień, więc nie są w tym względzie samowystarczalni!
Arku – Twój sabotaż ideologiczny nie może się powieść z dwóch względów: po pierwsze, Jezus Chrystus już się narodził i już zmarł za nasze grzechy (więc Twoja uzurpacja jest kontr-produktywna), a po drugie, religia nie może pozostać jedynie sprawą prywatną, gdyż takie stanowisko jest niezgodne z fundamentem Kościoła związanym z jego mesjanistycznym posłannictwem!
Licząc na Twój komentarz w odniesieniu do tego i wcześniejszych innych punktów.
Niestety, zbyt dużo optymizmu, rzeczona rozmowa miała miejsce 3 lata temu i nie jest reakcją na Twoje komentarze. Poza tym nie twierdzę, że jestem mesjaszem 🙂 A jeśli pewna futurystyczna religia uzna za mesjasza mnie lub Ciebie to o naszych poczynaniach łatwiej (i logiczniej) będzie rozmawiać bez sformułowań typu „boski plan”. Jeśli ktoś używa takich sformułowań to ucina dyskusję, to właśnie opieranie się na dogmatach wiary w dyskusji jest nieuczciwe intelektualnie. Oczywiście każdy ma prawo się dogmatach wiary opierać swój światopogląd ale uczciwość intelektualna powinna zaowocować przekonaniem „to irracjonalne ale i tak w to wierzę, tak to czuję, taka jest moja intuicja”. W końcu na tym polega wiara. Szczerze uważam, że wiara jest czymś pięknym i przydatnym i zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy wierzący tak się boją do niej przyznawać.
A Twoje pytania o lewicowe uprzedzenia, nie będę ukrywał, że się znamy prywatnie i wiem, że tak samo jak Mirek w komentarzy powyżej, tak samo jak Jezuita, o którym pisałem rozumiesz sens mojego opisu zachowania się Kościoła. Zwróć uwagę na komentarz Mirka. Rozumie on moją wypowiedź, pozostaje jednak w innym zdaniu. Przy okazji o nic mnie nie oskarża ani nie czuje się o nic oskarżony. Ja też o nic nie oskarżam Mirka ani nie czuję się oskarżony. Mamy tylko inne zdanie, inną wizję działania. Jest to rozmowa o przyszłości, a nie rozliczanie się. Uważam, że ja tylko nieudolnie przyspieszam zmiany, które tak czy siak kiedyś nastąpią. Dla jednych będę postępowy, dla innych zacofany, ponieważ są już dużo dalej.
Arku, to Ty sprowadzasz ludzi religijnych do roli stada owiec, oskarżasz religię o zacofanie i o ubezwłasnowolnienie ludzi – to są przecież Twoje słowa! Przypomnę Twoje słowa: „Uważam, że religia powinna rozwijać ludzi, zmuszać do intelektualnego wysiłku, a nie tylko nimi administrować jak stadem owiec.”
W samym oskarżeniu nie ma nic złego, o ile w ślad za oskarżeniem przytaczane są konkretne argumenty i dowody sankcjonujące te oskarżenia. Ty ograniczasz się wyłącznie do oskarżenia i nie przytaczasz żadnych podstaw tego oskarżenia i na tym osadza się Twoja nieuczciwość intelektualna. Ferujesz wyroki bezpodstawnie (tzn. bez podania podstaw). Brak uzasadnienia uniemożliwia merytoryczną dyskusję. Dyskutuje się przecież na argumenty, a nie na subiektywne oceny i subiektywne interpretacje, a do tego poziomu sprowadzasz ten dyskurs, nie podając argumentów.
Co jest nieuczciwego intelektualnie w stwierdzeniu, że Chrystus przyszedł na świat zgodnie z „boskim planem”?
O tematach tabu nie dyskutuje się publicznie, bo czysto technicznie rytuał religijny niczym się nie różni od rytuału chodzenia do toalety. Każdy chodzi, ale tylko ludzie nienormalni robią to publicznie.
Gratuluję tak błyskotliwej analizy, wniosek wręcz powalający…
Arek: „Zapraszam do wysłuchania arcyciekawej debaty” vs Gombrowicz (i ja) „Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?” 🙂
1.Chcę poznać prawdę 2.Poznałem i to jest moja prawda 3.Dlaczego inni nie wierzą w moją prawdę i jak ich za to ukarać…..
Czy można śmiać się z religii? Myślę, że to źle postawione pytanie, zbyt poprawne politycznie. Śmiać się oczywiście można. W śmiechu nie ma nic złego, co najwyżej nutka wyższości – to nic groźnego.
Właściwe pytanie może brzmieć: Czy można religią/treściami religijnymi pogardzać i wulgaryzować ją, nie zdając sobie jednocześnie sprawy lub nie chcąc sobie zdawać, że religia jest bardzo silnie powiązana z tożsamością człowieka? Pisał o tym „Przychylny” ? Poza tym mam również wątpliwość, która wyraża się we wrażeniu, że ktoś tu absolutyzuje czy wręcz deifikuje „wolność słowa”. Wolność tak jest bardzo dobra, ale chyba trzeba być odpowiedzialnym za słowo. Nie mamy przecież ptasich móżdżków… 😉
Dobrze wiedziec jakim schematem kieruja sie znani Jezuici podczas pracy czy spowiedzi, kiedy przyblizy sie do ciemnej kratki jakas owieczka. Cytujesz, ze : kapłan musi mieć intuicję i decydować jak kierować daną osobe – zwykla droga na skroty, nikt nie ma prawa decydowac, gdzie kogos pokierowac, a juz jak decyduje, ze skieruje osobe nie do „wewnatrz” to za kogo on sie uwaza? Dalej podtrzymuje owce w jej uzaleznieniu od stada i autorytetu zewnetrznego, tradycji itd.
W mojej pracy droga jest do wewnatrz. Czasem trzeba moze wiecej czasu i wiecej zaangazowania w przeformuowywaniu problemu i znalezienia siebie samego, Boga w sobie, wewnetrznej zasady rozwoju etc.
Daleko masz do bycia rewolucyjnym 🙂
W temacie debaty: „Nazywam się Ensaf Haidar, a Raif jest moim mężem. W zeszłym roku został skazany na dziesięć lat więzienia i tysiąc batów za „obrazę Islamu”. Jego przestępstwo polegało na wyrażeniu własnej opinii na blogu. Raif jest spokojnym człowiekiem i kochającym ojcem. Trójka naszych dzieci i ja bardzo za nim tęsknimy. Boimy się o jego życie.”
https://secure.avaaz.org/pl/free_raif_badawi_loc/?boLRaib&v=54808
Arku vel. Mącicielu 🙂 dlaczego straszysz Polaków skrajnym fanatyzmem islamu? Przecież Polska to kraj katolicki, a nie muzułmański – w Polsce mieszka zaledwie 60 tys. muzułmanów (0,15%). Czy uważasz, że religii katolickiej grozi fanatyzacja na miarę tej znanej z krajów islamskich? Jeżeli tak uważasz, to przyjmij do wiadomości fakt, że ostatnio po raz kolejny uniewinniono Nergala za podarcie w Polsce Biblii! Przykładów jest mnóstwo na to, że w Polsce problem skrajnego fanatyzmu religijnego nie tyle jest marginalny, lecz że w ogóle nie istnieje! A sprowadzanie debaty o „Śmianiu się z religii” do roli probierza fanatyzacji katolików w Polsce jest „Śmianiem się z rzeczywistości”. Robisz z igły widły, Arku.
Twój blog jest natomiast barometrem rosnącej sekularyzacji społeczeństwa Polskiego pod płaszczykiem neutralności światopoglądowej. Myślę, że warto rozmawiać o fanatycznym charakterze tego procesu (vide ustawa gender, pigułki dzień po bez recepty, in vitro, projekt finansowania z kieszeni podatników zmiany płci u 16 letnich dzieci, etc.). To są konkretne przykłady na postępujący proces laicyzacji życia w Polsce.
Mam nieodparte wrażenie, że temat fanatyzmu religijnego w Polsce, śmiania się z religii są jedynie tematami zastępczymi, świecami dymnymi lub co najmniej katalizatorami lewackich zmian, które propagujesz na tym blogu Arku. Jest to tania kiereńszczyzna! Pytanie jest tylko jedno – albo uprawiasz ją świadomie (działając samemu lub w porozumieniu), albo nie orientujesz się w sytuacji w Polsce (rola pożytecznego idioty była i jest rolą ochoczo odgrywaną przez lewicowych intelektualistów w przeszłości wielokrotnie). Jak jest z Tobą, Arku? 🙂
O to nawet chcialabym tez wiedziec, nie ogarniam do konca Twojego problemu:)
poproszę o pełne definicje następujących:
1. nie wolno
2. śmiech
3. religia
Pozdrawiam.
Mam pomysl: wprowadzic zalecenie smiania sie z religii, np.nowe przykazanie we wszystkich religiach-bedziesz (s)mial obowiazek smiania sie raz w tygodniu ze swojej religii a w niedziele i swieta 2razy, bo tez z innej religii oprocz wlasnej posmiac sie jest mile Panu jedynemu 🙂
Jak dotrzeć do prawdy? Jak nauczyć się zauważać, że pewne strony są sponsorowane, a niektórzy komentatorzy – są płatnymi Trollami. Astroturf i Manipulacja Medialna: https://www.youtube.com/watch?v=ubnwmk9e8mc W tej otwierającej oczy przemowie, doświadczona dziennikarka z CBS, Sharyl Attkisson, wyjaśnia, co to jest Astroturf oraz jak wiadomości multimedialne są skutecznie manipulowane, aby wpłynąć na Waszą opinię. Łącznie z Wikipedią, o której również jest mowa w tym materiale… A szczególnie powinni to obejrzeć wszyscy ochoczo nadużywający słów takich, jak „fanatyk religijny”, wszyscy ochoczo obalający mity, które mitami nie są, atakujący organizacje i instytucje bez podawania argumentów i konkretnych faktów.
Reklama i propaganda ideologiczna przekroczyła niebezpieczną granicę: zaczęła udawać prawdziwe informacje, mieszając fikcję z rzeczywistością. Już jedna trzecia opinii konsumentów w sieci to fałszywki! http://forsal.pl/artykuly/806376,astroturf-marketing-na-zachodzie-zakazany-w-polsce-sie-rozwija.html
Konkretny przykład astroturfu z naszego podwórka? Oto sławetny astroturf marketing w wykonania aktora Braciaka: https://www.youtube.com/watch?v=paKmPiUJfE4
Stay tuned! 🙂
Dziekuje za linki. Nie wiedzialam, ze w tak ochydny sposob mozna zarabiac +lunch:-(