Ideał minimalisty: Ebenezer Scrooge czy Jack Sparrow?

Przewoziłem wczoraj przez centrum Warszawy swoje narty biegowe. Oczywiście rowerem. Narty miałem pod pachą. Pośród tłumu nabuzowanych świąteczną atmosferą samochodów wyglądałem jak wariacki Don Kichot. Pomyślałem, że mój blog też mógłby przybrać świąteczny klimat. Tak minimalnie. Wrzucę tu dzisiaj coś bardzo lekkiego, bardzo popkulturowego i odrobinę wigilijnego.

Scrooge czy Sparrow? Kogo możemy nazwać minimalistą? Albo inaczej: czy minimalizm jest smutny i poważny czy też wesoły i wariacki? Najlepiej by było jakbym otworzył dyskusje i poczekał na reakcje w komentarzach. Ale po pierwsze nie zawsze mam komentarze, a po drugie nie powstrzymam się przed wyrażeniem swojej opinii. No to, do rzeczy.

Mam wrażenie, że niektórym ludziom zabawa w minimalizm kojarzy się z powagą, czy nawet z ponuractwem. Uspokajam swoje pragnienia, emocje i żądze, wyciszam umysł, ograniczam niepotrzebne ruchy. No i tak sobie siedzę. Idąc jeszcze dalej minimalizm może kojarzyć się ze skąpstwem. Ebenezer Scrooge, bohater dickensowskiej „Opowieści Wigilijnej” był na swój sposób minimalistą. Miał w nosie opinie innych, nie dał się wmanewrować w wyścigi na większy dom, szybszy powóz, czy droższe ciuchy. Można powiedzieć, że potrzebował do szczęścia bardzo niewiele… z tym, że nie był szczęśliwy. Nie był też minimalistą. Ktoś, kto żyje skromnie tylko po to, aby z dziką radością patrzeć na rosnące cyferki na swoim koncie, jest przeciwieństwem minimalisty. Tkwi w epicentrum materializmu. I tak samo jak każdy człowiek, który uwierzył, że materializm przynosi szczęście, nigdy nie zaspokoi swojego apetytu.

Teraz pytanie czy minimalistą można nazwać drugiego delikwenta? Kapitan Jacek Wróbel charakteryzuje się tym, że ma w nosie praktycznie wszystko. Może oprócz swojego kapelusza, swojego statku i durnego pomysłu, który właśnie przyszedł mu do głowy. W kwestiach materialnych Jack to rasowy minimalista. Jeden komplet ciuchów, całkowity brak zainteresowania bogactwem i splendorami. Zastanówmy się jednak nad zachowaniem Jack’a. Mamy tu twardszy orzech do zgryzienia. W moim minimalistycznym rachunku sumienia była ocena za „mniej pośpiechu, więcej spokoju”. Postawiłem sobie najgorszą możliwą, Jack powinien dostać jeszcze gorszą. Bohater disneyowskiej serii „Piraci z Karaibów” wierci się jakby miał robaki w tyłku . Przygody, kłopoty, awantury. Zero spokoju. Minimalista?

Minimalizm… Na szczęście nie jest to ideologia, nie ma doktryny, na którą można się powołać. Nie jest to nawet ruch społeczny, ponieważ nie istnieje powód dla którego minimaliści mieli by się gromadzić i naradzać. Jest to pewien stan świadomości. Dlatego wszelkie dyskusje, co jest bardziej minimalistyczne są jedynie formą zabawy. Jak prowadzę taką zabawę w swojej głowie to najczęściej dochodzę do wniosku, że minimalizm jest kierunkiem na skali bezpieczeństwo/wolność.

Umiejętność życia z minimalnym bagażem zwraca się czasem, który traciliśmy na powiększanie bagażu, oraz czasem, który traciliśmy na „zarządzanie” bagażem. Konsekwencją jest czas wolny. Nie ma znaczenia, co z tym prezentem zrobimy. Czy przeznaczymy na bycie z bliskimi, czy na medytacje, czy na pirackie awantury. Oczywiście  gratisowo otrzymujemy mniejsze bezpieczeństwo (czy też mniejszą iluzję bezpieczeństwa).

Ebenezer Scrooge to pełne przeciwieństwo minimalisty. To ktoś, kto boi się życia. Tacy ludzie w skrajnych wypadkach boją się przejść przez jezdnię. Dane o śmierci na pasach są przecież przerażające. Dane zawsze są przerażające, życie jest przerażające. Większość czasu i wysiłku warto poświęcić aby się ratować. Zwiększać, zwiększać i zwiększać to bezpieczeństwo.

Jack Sparrow to dla mnie przykład minimalisty. Co prawda bajkowy i zupełnie nierealny. Człowiek nie jest w stanie mieć aż taką energię życiową. Ale dobrze pokazujący do czego minimalizm prowadzi.  Do radości życia.  To jakby po całym dniu w podróży, po wielokrotnych zmianach sposobu komunikacji, człowiek z małym plecakiem powiedział do człowieka z trzema walizami: – „Chodźmy jeszcze na to wzgórze, wieczorem będzie tam piękny widok!” – „Nie mam już siły na jeden krok” – „Ok. Ja idę!”

Wesołego minimalizmu! 🙂

Arek

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Konsumpcjonizm, Kulturalne i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Ideał minimalisty: Ebenezer Scrooge czy Jack Sparrow?

  1. Krolisek pisze:

    Wesołego, Arku! (co tu komentować, skoro już wszystko napisałeś? 😉 do listy inspirujących bohaterów proponuję dodać Włóczykija z Muminków – mój ideał z dzieciństwa, wiecznie żywy, też minimalista, choć nie pirat…)

  2. Monika pisze:

    🙂 wesołego 🙂

    ta ja lece gotować borowikową 😉

  3. Joasia pisze:

    A ja zdam sprawozdanie ze swoich minimalistycznych świąt z ludźmi widzianymi pierwszy raz na oczy: wigilia i święta z przepracowanym do granic możliwości biznesmenem, patrzącym z zazdrością, jak z gospodynią domu udzielającego nam gościny śmigamy zarówno pierwszego jak i drugiego dnia świąt prosto zza stołu na 2,5 h do lasu konno. Z widokami na stada łosi i saren.

  4. Jerzy Danisz pisze:

    Świetne zestawienie!
    Scrooge to niestety, w społecznej świadomości, skąpiec-minimalista. Nie poradził sobie z własnymi pragnieniami tylko zalał je wiadrem wody.
    A Sparrow lekkoduch pełną gębą czy minimalista? Tak ale ze znakiem „minus”, taki jakby były jego minimalizm wywrócony był lewą stronę.

  5. Pingback: Arek rysuje: materializm i minimalizm | Pasja vs. Praca

  6. Pingback: Minimalizm “Władcy Pierścieni” | Pasja vs. Praca

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s