Nauka rozpalania ogniska, czyli rzecz o podpałce

Jedni potrafią rozpalić ognisko przy pomocy tego, co znajdą w lesie. Drudzy muszą posiadać prosty ekwipunek w postaci zapałek i podpałki. Trzeci nie rozpalą ogniska nawet jakby mieli pod pachą tonę nafty.

Umiejętność rozpalania ogniska przypomina umiejętność bycia szczęśliwym. Jedni potrafią cieszyć z tego, co widzą przed oczami, drudzy żeby poczuć szczęście muszą zużyć trochę podpałki. Trzeci nie wskrzeszą radości chociażby mieli wszystkiego po tysiąckroć więcej. Pytanie brzmi czy tak samo jak harcerskich umiejętności z ogniem, można się rozpalania szczęścia nauczyć?

Jasne, że można. I nie jest to trudne. Proces nauki wygląda tak samo jak nauka rozpalania ogniska.  Podpałka jest wszędzie dookoła.  Świadome oczy ją widzą. Świadome oczy widzą tysiące niewiarygodnych rzeczy. Wystarczy nauczyć się patrzeć.

Tak naprawdę umiejętności rozpalania szczęścia nie trzeba się uczyć. Trzeba się oduczyć tego, co próbowano nam wmówić: nie rozpalimy porządnego ogniska póki nie nabędziemy potężnych zapasów sfabrykowanej podpałki. Wystarczy przestać w to wierzyć.  Jak?

Hmm. Najlepiej użyć tej samej metody, która zadziała w przypadku upadku wiary w latające po cmentarzach białe duchy . Sprawdzić to w doświadczeniu. Sprawdzić to empirycznie. Wystarczy być czujnym i świadomym. Obserwować własne reakcje.  Przy osiąganiu ważnego celu być świadomym jaka jest wewnętrzna reakcja na sukces. Czy pojawia się szczęście. Jak długo trwa. Czy jest zgodne z tym jak sobie wyobrażamy stan bycia spełnionym i szczęśliwym. Obserwować momenty kiedy szczęście pojawia się bez osiągnięcia jakiegoś celu. Bezwysiłkowo. W prostych sytuacjach. Świeże powietrze w lesie, smak chleba, zwyczajna rozmowa. Zauważyć jaki stan umysłu pozwolił na dostrzeżenie tych rzeczy.  Być świadomym tego stanu. Rozumieć jakie sytuacje doprowadzają, że mamy takie stany, a jakie, że jest on dla nas nieosiągalny.

Z czasem nasze obserwacje doprowadzą do tego, że będziemy szybko odróżniać jedne sytuacje od drugich. Zaczniemy preferować naturalną radość od narkotycznej podniety. Będziemy w tym coraz sprawniejsi. W końcu zaczniemy potrafić rozpalać ogień bez żadnego wysiłku.

Nawet jeśli wygląda to wszystko jak fanatasmagoria to zastanówcie się czy jest jakaś większa umiejętność życiowa niż to „bezwysiłkowe rozpalanie szczęścia”.  Co to oznacza, że człowiek ma umiejętność bycia szczęśliwym w każdej sytuacji? Czy można go skrzywdzić? Czy można go uwięzić? Czy można nim manipulować?

To jest naprawdę coś wielkiego. Jedynym problemem jest to, czy jest to osiągalne.  Odpowiedź jest prosta: Jest. Chodziła po tym globie cała masa ludzi, którzy to tego doszli i to głosili. Na przykład dokładnie o tym mówi Platon:

Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu.

Większość z nas, dzień w dzień, w nerwie, w stresie, w emocjach toczy bitwy o zdobycie jak największej ilości podpałki. Magazynujemy hurtowe ilości. Absurdalnie śmieszne jest to, jak mało czasu zajmuje nam myślenie jak i kiedy wykorzystamy te magazyny. Kto by się ty przejmował! Po co myśleć o szczęściu! Lepiej zajmować się tym, czy jesteśmy zabezpieczeni na wypadek gdyby na szczęście przyszła nam ochota. Totalny absurd. A nawet jest jeszcze śmieszniej. Przecież nie ma mamy żadnej gwarancji, że zmagazynowana podpałka zadziała. Stoi przed nami wybór:

– możesz czuć się bezpiecznie ponieważ masz umiejętność rozpalania ogniska w każdej sytuacji

– możesz czuć się bezpiecznie ponieważ rozpalisz ognisko, dzięki podpałce, której masz pełen plecak (bagażnik, tira, kontenerowiec)

Większość świadomie (nieświadomie?) wybiera dwójkę.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Nauka rozpalania ogniska, czyli rzecz o podpałce

  1. jurek pisze:

    Ten wpis jak i Twój blog zainspirował mnie to tego stopnia, że postanowiłem i ja coś wyskrobać. Zapraszam: http://36komnata.blogspot.com/

  2. Joasia pisze:

    Symptomatyczne, że pod Twoim prowokacyjnym tekstem jakoś mało komentarzy. W naszej kulturze głośno wyrażane pragnienie bycia szczęśliwym jest podejrzane co najmniej. A i dzieci wychowujemy tak, żeby były posłuszne, a nie szczęśliwe…

  3. Krolisek pisze:

    Przypomniała mi się ta historia z psychotestem… Za bycie szczęśliwym były ujemne punkty. http://tofalaria.blogspot.com/2011/05/zwariowany-test.html

    • milimetr88 pisze:

      Krolisek, świetny artykuł 😀

    • arrec pisze:

      Również polecam! genialny!

      i dodam, że ja bardzo często spłycam zagadnienie, ponieważ wydaje mi się, że szczęście jest bezwzględnie pożądane – a okazuje się to być dyskusyjne 🙂

  4. Joasia pisze:

    Arku, spoko – szczęśliwi i inteligentni zarazem potrafią czytać między wierszami, więc nie musisz się tłumaczyć :).

Odpowiedz na jurek Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s