Historia pewnej mapy

Gościłem wczoraj u siebie przemiłego człowieka. Peycho z Bułgarii. Peycho jest od czterech miesięcy w rowerowej podróży. Okrążył Skandynawię i teraz wraca do domu. Za miesiąc będzie już na miejscu. Mój gość okazał się człowiekiem z niewiarygodną energią i wiedzą. Słuchanie jego opowiadań było dla mnie ogromną przyjemnością. Jedno z nich brzmi tak:

W Danii Peycho otrzymał w prezencie bardzo dokładną mapę całej Skandynawii. Był to prezent od człowieka, który go ugościł. Mapa okazała się genialna. Był to prawdziwy skarb i najlepszy przyjaciel podczas miesięcy spędzonych w Danii, Norwegii, Szwecji i Finlandii. Z Helsinek Peycho przeprawiał się promem do Estonii. Mapa kończyła swój zasięg i przydatność. Peycho postanowił podarować mapę człowiekowi, który go ugościł w stolicy Finlandii.

Po kilku dniach Peycho otrzymał wiadomość od swojego gospodarza z Helsinek. Był u niego Niemiec, który zaczynał właśnie podróż dookoła Skandynawii, z tym, że w przeciwną stronę niż Peycho. Mapa miała już nowego właściciela i znowu była w podróży.

Większość ludzi odczuwa satysfakcje i radość z posiadania przedmiotów. Pod jednym warunkiem: nikt inny nie może ich używać, czy o nich decydować. Moje, moje, moje. I ciągła walka żeby tego „moje” było jak najwięcej. Ten sam przedmiot z naklejką „moje” jest wielkim szczęściem. Bez naklejki nie budzi emocji lub nawet budzi emocje negatywne. Jak w dowcipie o złotej rybce, która powiedziała spełnię każde twoje życzenie ale sąsiad dostanie podwójnie. Po długim namyślę wędkarz powiedział „wydłub mi oko”.

Większość ludzi… ale na szczęście nie wszyscy.

Nieznane's awatar

About arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Pasyjne i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 Response to Historia pewnej mapy

  1. milimetr88's awatar milimetr88 pisze:

    Trafna uwaga o chęci posiadania mnóstwa „moich” przedmiotów. U siebie też ją zauważam i staram się delikatnie wykorzeniać. Wydaje mi się, że taka postawa wynika z chęci „zabezpieczenia się”: „A nuż się przyda… Nie oddam, bo za x (dni, tygodni, miesięcy, lat) być może będę tego potrzebował. I co wtedy?”. Jak myślicie?