Mam w te wakacje dużo rowerowych gości. Podróżując po innych krajach sam korzystam z gościnności. Będąc u siebie mam możliwość się odwdzięczyć. Z tym, że to „odwdzięczyć” to złe słowo. Mam możliwość skorzystać. Podróżnicy przywożą ze sobą całą swoją podróż. Opowieści, obrazy, mapy, zapachy, dźwięki, wrażenia, słowa, emocje – wszystko to przywędrowuje do naszego lokum i siada razem z nami wieczorem do kolacji. Kolejna podróż – z tym, że bez ruszenia się z domu.
Ostatnio gościłem u siebie Hélène i Oliviera. Parę młodych Francuzów. Moi goście postanowili wyprowadzić się z Paryża i zamieszkać w okolicach Bordeaux. Pierwszy etap przeprowadzki przebiegł normalnie. Zwolnienie mieszkania, zredukowanie ilości swoich rzeczy. Druga rzecz była już dość nietypowa. Za narzędzie „przeprowadzkowe” miał posłużyć rower. Jeden rower dla dwojga, czyli tandem. Za to z przyczepką. Mienie przesiedleńcze zostało załadowane na rumaka i przeprowadzka ruszyła. Było to jakieś 5 miesięcy temu. Przeprowadzka trwa, a do Bordeaux droga jeszcze daleka.
W najkrótszym wariancie powinno to być około 600 kilometrów. Nie wszyscy mają jednak w zwyczaju wybierać najprostsze i najbardziej oczywiste rozwiązania. Warszawa nie jest po drodze między Paryżem a Bordeaux. Po drodze nie były również Helsinki czy Oslo. A jednak się na tej drodze znalazły.
O zaplanowanej na rok przeprowadzce można poczytać tutaj: http://www.lamigration.com/ – jest automatyczny tłumacz, polecam zdjęcia – Olivier to fotograf i to bardzo dobry fotograf
Szalency… w pozytywnym znaczeniu 🙂
Dziękuję za link. Cudowna przeprowadzka:) i zdjęcia