„Money makes the world go round” ?

W artykule o koncepcjach pisałem, że niezależnie czy jesteśmy terrorystą z Al-Kaidy, północno-koreańskim komunistą, czy światłym obywatelem Unii Europejskiej to żyjemy w kretyńskim przekonaniu, że to właśnie nasze koncepcje o życiu są słuszne i właściwe. Tymczasem wszystkie koncepcje to tylko abstrakcyjne próby poradzenia sobie z nieuchwytną rzeczywistością. Łatwo jest nam rozbroić i ośmieszyć koncepcje innych, natomiast swoich nie potrafimy nawet dostrzec. Odnośnie swoich koncepcji jesteśmy jak rybka, która wpadła razem z akwarium do oceanu. Postrzegamy się jako otwartych, mądrych, wszechwiedzących. I zupełnie nie widzimy szklanych ścianek, które dzielą nas od rzeczywistości.

Szklane ściany to nasz model oceniania co jest racjonalne i dobre, a co nie. Działa to w ten sposób, że obracamy rzeczywistością aby pasowała do modelu, a nie naszymi koncepcjami aby pasowały do rzeczywistości. Ostatnio miałem ciekawą dyskusję z kolegą. Rozmawialiśmy o ambicji i o dążeniu do sukcesu. Ja uważałem, że pieniądze są tylko jednym z wielu motywatorów i istnieje spora grupa ludzi, dla których kasa nie jest ważnym czynnikiem.  Potrafią oni pracować bardzo ciężko, pomimo tego, że zupełnie nie interesują ich dobra materialne. Mój przyjaciel uważał, że zawsze działa to tak, że pracujemy ponieważ chcemy podnosić swój status ekonomiczny.

Podałem przykład Ingvar Kamprada, założyciela IKEI. Ingvar znany jest z tego, że jeździ 15-letnim Volvo, mieszka w skromnym domku i ubiera się „bazarowo”. Jeden z najbogatszych ludzi świata wygląda tak:

Mój kolega odparł, że Ingvar robi to specjalnie, ponieważ tworzy w ten sposób odpowiedni, czyli ekologiczny wizerunek IKEI. Specjalnie udaje biednego, żeby w efekcie być jeszcze bogatszym. Rozśmieszyło mnie to. Zastanawiałem się nad tym, na kiedy Ingvar zaplanował ogłoszenie komunikatu „haha! daliście się nabrać, teraz zacznę żyć jak bogacz!”. Na pewno niezły z niego ryzykant, facet ma już 85 lat i nie zostało mu już wiele czasu na nacieszenie się luksusem.

Potem pomyślałem, że to fanatyzm. Wyobraźmy sobie fanatyka, święcie przekonanego, że dla wszystkich najważniejszy jest sernik. Całym sobą wierzy on, że sernik jest celem do którego wszyscy dążą. Cały świat się kręci wokół sernika – sernik makes the world go round. Ktoś próbuje podważyć jego przekonanie i mówi, zobacz, oto facet, który zajada się pączkami, a nie dotyka sernika. Może jednak nie wszyscy są skoncentrowani na tym serniku? W mózgu fanatyka dochodzi do konfliktu między faktem a przekonaniem. Mózg pracuje silnie, skanuje fakt, niczym klocek w tetrisie i próbuje upchnąć do koncepcji. I nagle buch! Udało się! Ktoś kto nie dotyka sernika, a je jakieś pączki musi prowadzić jakąś wysublimowaną grę mającą na celu pozyskanie dodatkowych porcji sernika. To oczywiste. Dla fanatyka.

Przykład Ingvara można podważyć. Można powiedzieć, że jego zachowanie wynika ze skrajnego sknerstwa, czyli jeszcze większej miłości do pieniędzy. Są tacy ludzie na świecie. Pamiętamy bajkę o siostrzeńcach Donalda, ze Sknerusem McKwaczem. Sknerus oszczędzał na wszystkim, a ogromny majątek służył mu po to aby po prostu go mieć. Było to zabawnie pokazane przez jego kąpiele w złotych monetach w skarbcu. Niemniej rozważanie, czy Ingvar żyje bardzo skromnie ponieważ, poświęca wygodę na rzecz dzikiej radości z każdego centa na koncie, czy też żyje skromnie ponieważ tak czuje się lepiej i szczęśliwej nie jest ciekawe. To co mnie skłoniło do napisania tego artykułu to sposób w jaki tłumaczymy sobie fakt, że ktoś zachowuje się dokładnie na odwrót niż ja, inaczej niż znany mi światopogląd.

Zastanawia mnie bardzo dlaczego bronimy się w taki sposób. Dlaczego próbujemy argumentować, że nasz światopogląd jedynym i oczywistym rozwiązaniem. Dlaczego tak bardzo boimy się informacji, że może to nie być prawdą?. Bardzo boimy się informacji, że mamy wybór.  A mamy wybór!!!

Wyobraźcie sobie kogoś bardzo zmęczonego życiem, narzekającego, przepracowanego, zabieganego. I nagle ktoś przekazuje mu się dobrą nowinę. Słucha Stary, masz wybór. Możesz postępować zupełnie inaczej. Możesz żyć spokojniej i szczęśliwej. Masz wybór. To tylko Twoja decyzja. Otrzymamy wtedy bogatą argumentację, że wybór nie istnieje, że to co robi jest jedynym rozwiązaniem. Może gdybym nie miał dzieci, może gdybym miał bogatych rodziców, może gdybym miał więcej szczęścia, może gdyby wtedy zrobił to inaczej.

Z łatwością podważymy te wszystkie argumenty – ale każdy nasz przykład potraktuje on „logiką sernika”. Zawsze jakoś udowodni, że nie ma wyboru.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Informacje fałszywe, Konsumpcjonizm i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na „„Money makes the world go round” ?

  1. Piotr pisze:

    Gruby temat z tym sernikiem (podobno robię bardzo dobry na gorąco z bakaliami i polewą z czekolady, miliony cudownych kalorii) .
    Myślę sobie ,że dzielisz ludzi na tych co żyją „nie tak” i na tych co myślą i myślą jak Ty (to nie zarzut a raczej bardzo normalne). Jeśli spostrzegamy siebie dobrze, czujemy się dobrze no to i nasze myślenie jest dobre. Trudnością ogromną jest zmienić – swoje- kogoś myślenie (w sprawy w które jesteśmy zaangażowani emocjonalnie) bo to narusza coś co nazywamy ego. Po prostu łatwiej jest „zaklinać” rzeczywistość niż zmieniać siebie
    Wracając do sernika każdy uważa że jego najlepszy 🙂
    Ps.Piszę jak jakiś stary piernik ale podoba mi się Twoje szaleństwo w wołaniu – „Ludzie można inaczej”:)

    • arrec pisze:

      Aż nieprawdopodobne. Napisałem dzisiaj tekst „czy można być fanatycznym antyfanatykiem” traktujący właśnie o tym co zauważyłeś. O tym jak łatwo wpaść w pułapkę fanatyzmu wytykając jakiś fanatyzm. Postanowiłem jednak go dopracować a opublikować tekst, który czekał na dopracowanie 🙂

      To fanatyczne dzielenie na dobrych (czyli myślących jak ja) i złych (czyli myślących inaczej) jest naturalne, ale uważam, że można sobie z tym radzić. Można mieć tu lampkę alarmową. Wiem, że mi jej często brakuje.

      Aż pozwolę sobie wysłać na Twojego maila mój dzisiejszy szkic. Może dostanę kiedyś za to trochę sernika z bakaliami 🙂 – a jest ze mnie sernikowy fan(atyk) 🙂

  2. Monika pisze:

    Czy mogę zamienić sernik na makowca? 😉

    Tak, każdy może i powinien życ jak chce. To prawo każdego wolnego człowieka 🙂 To prawo wyboru z różnych mozliwości, które oferuje świat. Fajnie jak sie te mozliwości pozna i wiadomo z czego wybierać 😉
    Jeśli ktos chce być obłędnie bogaty – nich bedzie, jesli chce być pracoholikiem – niech będzie, jesli chce mieszkać w lesie i zywic sie korzonkami – to niech tak robi itp. itd.
    Uważam, ze ważne w tym wszystkim jest to aby czuć sie po prostu szczęśliwym, wolnym i nikogo realnie nie krzywdzić swoimi wyborami.

    Nie ma koncepcji jedynie susznych, madrych i dobrych dla wszystkich. Chciazby dlatego, ze kazdy z nas jest zupełnie inny, każdy ma własna osobowośc, indywidualnośc, potrzeby, uczucia i pragnienia.

    Swiat jest kolorowy, różnorodny, wielosmakowy i wielopoziomowy. My tez jestesmy wielobarwni i różni.
    Nic tylko poznawać i wybierać 😀

    Piszesz Arek „To fanatyczne dzielenie na dobrych (czyli myślących jak ja) i złych (czyli myślących inaczej) jest naturalne” – ja tak nie uważam. Uważam, ze AKCEPTACJA innych ludzi, stylów zycia, pogladów, orientacji seksualnej, stylu zycia, religii… itp – oczywiscie etycznie i bez fanatyzmu, pozwala nie tylko innym zyć spokojnie ale także nam i uczy tolerancji.

    pozdrawiam

  3. Piotr pisze:

    Sernik tak, makowiec nie … (ciasto mi się rozlewa po całej blaszce). I to tak trochę jak z akceptacją – sernik palce lizać , a makowiec taki sobie i nijak nie wychodzi mi lepszy. Akceptacja czy tolerancja dla mnie to nie błogostan i lelum polelum bo w życiu trzeba mieć …. 🙂 (prosty domysł) i znać swe ograniczenia.

    • Monika pisze:

      Piotrze, ciasto ci sie rozlało bo pewnie dodałeś za mało mąki 🙂
      Rozważałeś kiedyś opcje być, mieć i umieć dawać?

  4. arsenka pisze:

    Niestety, ale ta pewność tylu ludzi, że tylko oni mają rację, tylko ich wiara jest tą właściwą i tylko ich poczucie moralności jest prawdziwe … jest po prostu przerażająca.
    Żeby nie szukać daleko wczoraj poszłam na spacer na Stare Miasto i co się okazało ??? Cały czas jest grupka ludzi, która jakiś nowy ( tym razem mniejszy ) krzyż sobie ustawiła przed pałacem Prezydenckim i głośno się modli ( zawalając miejsce na prawie pół ulicy, przecież samochody mogą jeździć chodnikami ) i patrzy z nienawiścią na młodych, którzy korzystając z pogody jeżdżą na rowerach/rolkach/biegają i śmieją się. „W takim miejscu kultu nie można się śmiać !” – krzyczy na mnie jakaś babcia, kiedy śmieję się z dowcipu mojego chłopaka. Co z tego, że byłam po drugiej stronie ulicy (może nie rechoczę zbyt cicho, ale jakiś specjalny okrzyk to też nie był ).

    Patrzę na takich ludzi i naprawdę nie wiem co powiedzieć. Dlaczego oni mają w sobie tyle nienawiści ? Dlaczego ten ich sernik jest powiedzmy ważniejszy od czyjejś szarlotki ?

    Ważny temat poruszyłeś, brawo.

  5. Piotr pisze:

    W życiu trzeba mieć … charakter. Makowiec mi nie wychodzi bo raczej daję za dużo drożdży i mąki właśnie (kolos to ,a nie makowiec wręcz) . Nawet nie próbuje czegoś dawać ale chętnie się dzielę. A rano powtarzam sobie – „wszyscy są szczęśliwi”. Na pytanie- DLACZEGO ? chciałbym odpowiedzieć ale tylko szukam odpowiedzi. A to forum jest rewelacyjne do szukania.

  6. „Dlaczego próbujemy argumentować, że nasz światopogląd [jest] jedynym i oczywistym rozwiązaniem.”

    Bardzo ciekawe wyjaśnienie daje teoria dysonansu poznawczego http://pl.wikipedia.org/wiki/Dysonans_poznawczy.

    • arrec pisze:

      Dziękuję Henryk!

      Warto kliknąć ten link wiki.

      Miałem o tym trochę na uczelni – ale wiem, że do niedawna bardziej „wiedziałem” takie rzeczy niż „czułem”. Różnica jest ogromna. Polega na przykład na tym, że myślałem, że dysonans poznawczy dotyczy jakichś ludzi (pewnie z problemami) – mnie natomiast nie dotyczy – sam siebie uważałem, za całkowicie rozsądnego 🙂

    • Vanilak pisze:

      Ależ skomplikowany artykuł. Uświadomiłam sobie, że dokonałam zmiany przekonań pod wpływem dysonansu na fotelu dentystycznym.
      Przez wiele lat wzbraniałam się przed wizytą(uraz; ubiegający czas, który powiększał obawy). Pani doktor okazała się być bardzo miła, moje zęby dużo zdrowsze niż się spodziewałam. Pod wpływem tego wmówiłam sobie dodatkowo, że lubię ból leczenia zębów. I teraz uwielbiam chodzić do dentysty;D. Może, to pomoże mi zrozumieć ciągłe odchudzanie. Po porażce często występuje u mnie dysonans (moje dążenia były złe, skoro poległam-może za mało jadłam i dopadło mnie jojo-muszę zmienić poglądy, inni mieli racje itd..) i napięcie motywacyjne (tyle lat poświęciłam odchudzaniu, budowaniu nawyków-a teraz to legło w gruzach). Nie zmieniam zdania tylko dołuje się porażką po czym otrzepuje się i dalej robie swoje (błędne koło:-D). Porażka w odchudzaniu jest kusząca (efekt zakazanego owocu), a utrzymanie diety często sprzeczne z wewnętrznym poglądem( dowiedzenie się że, np. picie kawy które dotąd ułatwiało i umilało spadek kilogramów jest szkodliwe=dysonans i napięcie). Arku jak sobie poradzić w takim wypadku? Mózg jest skomplikowany i podatny na manipulacje nawet własne:-D

  7. lokaty pisze:

    My relatives always say that I am wasting my time here at web, however
    I know I am getting know-how everyday by reading such good content.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s