„Kult pracy” – manual deinstalacji

„Uznanie pracy za cnotę wyrządziło nam wszystkim ogromne szkody i że we współczesnych gospodarczo rozwiniętych państwach powinniśmy głosić wartości zupełnie inne niż dotąd.” Bertrand Russell. 

Bertrand Russell to angielski filozof, logik, genialny matematyk i laureat nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Dzisiaj to także nasz ekspert IT przy procesie deinstalacji. Co prawda pan Russell już nie żyje, ale za życie powiedział: jeśli ktoś po przeczytaniu moich tekstów podejmie się kampanii na rzecz bezczynności to znaczy, że nie żyłem na próżno. Ja się podejmuję – nie żył pan na próżno, Mr. Russell.

Spis treści

  1. Aplikacja „Kult pracy”
  2. Wymagania systemowe
  3. Instalacja
  4. Test działania aplikacji na naszym systemie operacyjnym
  5. Działanie aplikacji
  6. Skutki społeczne aplikacji
  7. Deinstalacja

Kult Pracy v9.33 - rys. Asia Boruc

1. Aplikacja „Kult pracy”

„Kult pracy” to program użytkowy, którego funkcjonalnością jest podpowiadanie systemowi operacyjnemu jakie działania są poprawne i oczekiwanie, a jakie nieprawidłowe i zbędne. Aplikacja uruchamia poczucie radości i spełnienie w przypadku tych pierwszych działań, oraz wyrzuty sumienia w przypadku tych drugich.

2. Wymagania systemowe

System operacyjny z wyłączoną funkcją samoświadomości lub niższy

3.  Instalacja

Proces instalacji zaczyna się kiedy system operacyjny ma kilka lat i osiąga pełną funkcjonalność kiedy OS ma lat około dwudziestu. Następnie konieczny jest ciągły  maintenance aplikacji. W szczególności ważne jest instalowanie wszystkich aktualizacji.

4. Test działania aplikacji na naszym systemie operacyjnym

Wyobraźmy sobie dwójkę ludzi, niech to będą nasi dalsi znajomi. Nasza dwójka znajomych złożyła się na dużego lotka i trafiła szóstkę. Podzielili wygraną na pół. Jeden przebalował swoją część na podróże, zabawy, przyjemności. Drugi zainwestował pieniądze w budowę fabryki. Fabryka niestety zbankrutowała. Po całym zamieszaniu obaj są tam gdzie byli, czyli bez grosza. Jak ocenimy zachowanie tych przyjaciół? I jak ocenimy to co się stało?

Słowo od eksperta:

Człowiek inwestujący pieniądze w przedsięwzięcie, które bankrutuje, przynosi szkodę nie tylko sobie, ale i innym. Gdyby te same pieniądze wydać na przyjęcia w gronie przyjaciół, ci mieliby z tego (wolno nam mieć nadzieję) przyjemność, podobnie zresztą jak wszyscy, do których pieniądze te ostatecznie by wpłynęły: rzeźnik, piekarz lub przemytnik alkoholu. Jeśli jednak wydaje się je np. na budowę torów kolejowych w miejscu, w którym – jak się okazuje – na komunikację tego rodzaju nie ma zapotrzebowania, zajmują tylko pewną część pracy ludzkiej czymś, co nie przysporzy nikomu przyjemności. Tymczasem ktoś, kto wskutek chybionej inwestycji straci swój majątek, uważany jest za ofiarę niezawinionego nieszczęścia, podczas gdy wesoły rozrzutnik, który wydał swoje pieniądze w sposób filantropijny, traktowany jest z pogardą jako człowiek niemądry i lekkomyślny.

Jeżeli nasz system operacyjny, zgodnie z przewidywaniem eksperta wspierałby nieszczęsnego bankruta, a z pogardą traktował rozrzutnika to znaczy, że aplikacja „Kult pracy”  działa u nas znakomicie.

5. Działanie aplikacji

Kod aplikacji jest taki: Praca jest dobra nawet wtedy kiedy jest zła (czyli wyrządza szkodę), próżniactwo jest złe nawet wtedy kiedy jest dobre (czyli przynosi pożytek). Mówiąc prościej. Praca jest zawsze dobra, próżniactwo jest zawsze złe.  Godzina poświęcona na pracę jest zawsze bardziej wartościowa od godziny poświęconej na lenistwo.

System operacyjny przyjmuje „użyteczność pracy” jako niepodważalny dogmat i się tym nie zajmuje. Ma zablokowane rutynowe procedury, które są podejmowane przy każdej innej akcji. Nigdy nie analizuje jakie są skutki pracy dla drugiego człowieka, dla społeczeństwa, czy dla środowiska. Dogmat narzuca myślenie „skoro to jest praca to skutki są dobre”. Aplikacja powoduje, że system powtarza bezmyślne „żadna praca nie hańbi”.

6. Skutki społeczne aplikacji

Słowo od eksperta:

Dla ilustracji rozważmy jakiś przykład. Przypuśćmy, że w danej chwili pewna liczba robotników zajmuje się produkcją szpilek. Ludzie ci wyrabiają wszystkie szpilki, jakich świat potrzebuje, pracując – powiedzmy – osiem godzin dziennie. Pewnego dnia ktoś robi wynalazek, dzięki któremu ta sama liczba ludzi może wyprodukować dwa razy więcej szpilek niż dotychczas. W świecie rozumnym każdy, kto trudni się produkcją szpilek, zacząłby pracować cztery godziny zamiast ośmiu, a wszystko poza tym zostałoby po staremu. Jednak w świecie rzeczywistym uznano by to za demoralizację. Wszyscy pracują nadal osiem godzin, szpilek jest za dużo, część przedsiębiorców bankrutuje i połowa ludzi zatrudnionych przy produkcji szpilek traci pracę. W rezultacie otrzymujemy tę samą ilość wolnego czasu, co w systemie racjonalnym, z tą tylko różnicą, że gdy jedna połowa ludzi nie ma nic do roboty, druga nadal się przepracowuje. W ten sposób staje się pewne, że nieunikniony przyrost wolnego czasu zamiast być źródłem powszechnego szczęścia, spowoduje pomnożenie niedoli. Czy można wyobrazić sobie większy obłęd?

Co nastąpi jednak, gdy osiągnięty zostanie punkt, w którym wszyscy będą mogli zaspokoić swoje potrzeby bez wielogodzinnej pracy? Na Zachodzie problem ten rozwiązuje się na wiele sposobów. A kiedy metody te okazują się nieskuteczne, wybucha wojna: każemy pewnej liczbie ludzi zająć się wytwarzaniem środków wybuchowych, innej za grupie polecamy przeprowadzać wybuchy, jak byśmy byli dziećmi, które właśnie odkryły sztuczne ognie. Dzięki połączeniu tych wszystkich środków udaje nam się – choć nie bez trudności – podtrzymać wiarę w to, że długie godziny ciężkiej pracy są nieuniknionym przeznaczeniem przeciętnego człowieka.

Moralność pracy to moralność niewolników, a świat współczesny nie potrzebuje niewolnictwa.

Podsumowując wypowiedzi eksperta, można by powiedzieć, że efektem działania aplikacji jest trzymanie ogółu prostych systemów operacyjnych w permanentnej niedoli. Rozwój cywilizacyjny mógłby doprowadzić do sytuacji, że miliony systemów mogłoby żyć szczęśliwie i dostatnio, nie przepracowując się zbytecznie. Aplikacja „Kult pracy”, czyli bardzo silne, wewnętrzne przekonanie, że należy dużo i ciężko pracować ma tu podwójnie korzystny efekt żeby taka sytuacja się nie zdarzyła.  Nie tylko blokuje jakiekolwiek pytania „dlaczego pracujemy tak dużo?”, ale też zabiera wolny czas, w którym mogłyby się takie pytania pojawić.

Co napędza działanie aplikacji? Próżność ludzka. Nieustanny wyścig w bogaceniu się. Bogaci chcą być bogatsi, a bogatsi jeszcze bogatsi. Fakt, że bogacimy się szybciej i skuteczniej zamiast zadowolić ludzką próżność jeszcze ją wzmacnia.  Cały wyścig nie zwalnia, tylko nieustannie przyspiesza. Próżność ludzka powoduje, że celem nie jest zapewnienie sobie sympatycznych warunków do życia, celem jest bycie lepszym od innych. Póki jest ktoś bogatszy ode mnie nie będę szczęśliwy. Będziemy tak się ścigać aż odkryjemy prędkość graniczną. Fajnie. Ale może fajniej by było przestać?

Moim zdaniem za „kult pracy” nie ponosi winy żaden poszczególny człowiek, czy poszczególny system polityczny.  Ludzkość jako ogół dała się tu złapać w pułapkę. Wypada mieć tylko nadzieje, że będzie coraz więcej ludzi potrafiących tak logicznie i zdroworozsądkowo ocenić sytuacje jak Bertrand Russell – coraz więcej ludzi zajrzy w swoim systemie do działu „dodaj/usuń program” i kliknie na „kult pracy”.

7. Deinstalacja

Przede wszystkim należy się poważnie zastanowić, czy warto deinstalować „Kult pracy”. To matriksowy wybór między czerwoną i niebieską pigułką. Rzeczywistość jest tak tu dużo bardziej ciekawa niż film.  „Kult pracy” jest dużo potężniejszy niż Matrix, a wojownicy typu Russell dużo mniej wpływowi i mniej groźni niż Morfeusz.

Niebieska pigułka – to powrót do spokojnego życia mrówki-robotnicy. Czerwona pigułka to otwarcie na zupełnie nowy świat. To nagłe odkrycie, że to nie jest jakieś teoretyczne gadanie.  To tysiące rzeczy, które dzieją się tu i teraz. Książki, filmy, publikacje, happeningi. Ci co wzięli czerwoną pigułkę robią sporo ciekawych rzeczy. I robią to z pasją.

Mój blog to tak naprawdę mało subtelne optowanie za czerwoną pigułką. Dlaczego uważam, że powinno się odinstalować „Kult pracy”? Mogę tu podać powód ekologiczny. Kult pracy + doskonalenie produkcji = gigantyczna nadprodukcja. A to oznacza zaśmiecanie planety i niechybną zgubę cywilizacji ludzkiej. Nie ma tu wątpliwości, naukowcy spierają się tylko o daty.

Inny powód to etyka. Pamiętacie film „Adwokat diabła”? To przeraźliwe zdanie „Próżność… to mój ulubiony grzech”. Ten film pokazuje, że cały system oparty na ciężkiej pracy prowadzącej do awansu i bogacenia jest stopniową degeneracją człowieka. Ten system jest jak Al Pacino grający postać diabła. Na zewnątrz piękny i czarujący, a w środku szatańsko zły. Kevin Lomax, młody prawnik, bohater filmu nie różni się niczym od „młodych, ambitnych i gniewnych” jadących do pracy warszawskim metrem. Myśli, że postępuje słusznie, że tak trzeba, że to jest prawidłowa droga. Nie dostrzega, że cała ta zabawa polega na promowaniu najgorszych cech ludzkich. Na próżnej żądzy zdobycia jak najwięcej dla siebie i udowodnieniu swojej wartości poprzez pokonanie i poniżenie innych.  „Kult pracy” to czyste zło ukryte za szarmanckim uśmiechem Ala Pacino (Uwaga nie praca to zło, praca jest taka samo zła lub dobra jak oddychanie czy lodówka. Kult pracy jest zły)

Jeśli nawet przekonałem kogoś co do słuszności deinstalacji to jeszcze nie koniec problemu. Tak naprawdę to nie jest to proste łyknięcie pigułki, czy kliknięcie przycisku. Ta aplikacja była wgrywana nam do głów od przedszkola do studiów. Jeśli jakiś program się długo instaluje to będzie się długo odinstalowywał (aczkolwiek krócej – co pocieszające). Kiedyś usłyszałem cytat, który to trafnie opisuje  „Otrzymałem naprawdę solidną edukację, zajęło mi całe lata żeby się jej oduczyć”. Niemniej nawet najtrudniejsza deinstalacja musi się zacząć od pierwszego kroku.

Brak wolnego czasu pozbawia nas wielu najpiękniejszych rzeczy w życiu. Dzisiaj nie ma już żadnego powodu, by przeważająca część ludzkości cierpiała z tego powodu. 

Wiecie kiedy było to dzisiaj dla Russella? Dokładnie w 1932 roku. 79 lat!  Panie Russell, 79 lat, miliony wynalazków, które usprawniły produkcję i dalej pana słowa są aktualne.

Kult Lenistwa v0.01 - rys. Asia Boruc

ps. istnieje możliwość, że część osób czytających ten tekst zobaczy w nim propagandę komunizmu czy anarchizmu. Jeśli tak jest to znaczy aplikacja „kult pracy” wybiła już wszystkie szare komórki zdolne się jej przeciwstawić. Russell wyśmiewał komunizm jako system, który jeszcze bardziej uwierzył w brednie o „kulcie pracy”. To „bardziej” można dostrzec gołym okiem w wielu miejscach w Polsce, obserwując cudaczne i zrujnowane efekty nadprodukcji. Anarchizm też nie ma z tym nic wspólnego. Zresztą na polskim gruncie rozmowy o anarchizmie to science-fiction.

Jeżeli jest tu jakaś propaganda to propaganda wolnego czasu bez wyrzutów sumienia. Może jeszcze propaganda ekologiczna.

Moja osobista myśl jest taka, że nie ma tu potrzeby (czy też możliwości) rewolucyjnej zmiany. Nawet jeśli widzę przepracowującą się ludzkość jako bandę lemingów pędzącą z radością prosto na krawędź urwiska to jedyne co można z tym zrobić to spokojne rozmawianie z lemingami, z którymi mam okazję się zetknąć. Jeżeli przekonam choćby jednego to znaczy, że nie żyłem na próżno.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Informacje fałszywe, Pasyjne i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

21 odpowiedzi na „„Kult pracy” – manual deinstalacji

  1. Pan Jan pisze:

    Wszystko spoko, tylko gdzie będziesz mieszkał i co będziesz jadł?

    • arrec pisze:

      Janek, wczytaj się w przykład o „fabryce szpilek”. Nie chodzi o to, żeby nie pracować.

      Artykuł o tym, żeby nie pracować miałby taki sens jak artykuł o tym, żeby nie jeść. To jest artykuł o tym, żeby jeść mniej. O dziwnym i zupełnie nielogicznym kulcie otyłości.

  2. Monika pisze:

    Ciekawe co myśli o tym Twój przyjaciel Arku, który z tego co wiem jest szychą na bardzo wysokim stanowisku. Może po prostu niektórzy lubią swoją pracę i dajmy im do tego prawo. Ja też uwielbiam swoją pracę 🙂

    • arrec pisze:

      😦 trace wiare, że znajdzie się ten jeden co zrozumie.

      Monika, ja uwielbiałem każdą swoją pracę. Co to ma do rzeczy?

      Znowu wykrzystam to biedne „jedzenie”. To nie jest artykuł o tym czy się lubi jeść czy nie. To jest artykuł o tym, że warto odinstalować kult obżarstwa. Można przecież kochać jedzenie i wcale nie jesc ponad miarę. Czy coś mi się pomyliło?

    • Monika pisze:

      Oj tam, trochę się droczę, ale oczywiście, ze rozumiem i popieram w całej rozciągłości! Nawet jestem sama przykładem walki z „kultem pracy”, bo najważniejszym kryterium w jej poszukiwaniu był czas dla siebie i rodziny. Nie było łatwo znaleźć takie stanowisko, ale się udało i właśnie dlatego uwielbiam swoją pracę, panującą tu atmosferę i wyrozumiałego szefa.

  3. Monika pisze:

    Ale ja pracuję od 9.00 do 17.00, mam określone zadania do wykonania i nie mogę mniej 🙂 Jak mam pracować mniej? To mnie z pracy wyrzucą 🙂

  4. Monika pisze:

    Ok, pewnie ten post jest adresowany do tych, którzy z pracą przesadzają czyli pracoholików. Ponieważ nim absolutnie nie jestem nie zabieram dalej głosu 🙂

    Pozdrówka i miłego dłuuugiego majowego weekendu ehhh 🙂

    • arrec pisze:

      Nie jest to post do pracoholików. Pracoholizm to stan chorobowy i jeden post nic tu nie pomoże. Nie jest to też agitacja za jakąś konkretną zmianą w kodeksie pracy.

      To agitacja za tym żeby włączyć myślenie. Żeby nie traktować wbijanego nam do głów „szacunku do pracy” jako dogmatu. Samo włączenie myślenia to już naprawdę bardzo dużo.

  5. OlaG pisze:

    No ja rozumiem :o)
    wprowadzam to w życie odkąd przeprowadziłam się z Poznania gdzie pracowałam na dwóch etatach (poniekąd z konieczności) na nieustające wakacje do Olsztyna. Do Pana Jana: dwie rzeczy są mi potrzebne do pomyślnego przeprowadzania deinstalacji (jak sam zauważyłeś – to proces); po pierwsze, świadomość, że są rzeczy, których nie potrzebuję, a zatem nie muszę ich mieć, więc nie muszę ich kupić, a co za tym idzie nie potrzebuję na nie pieniędzy (dzięki temu potrzebuję mniej pieniędzy, więc mogę pracować mniej); po drugie, zgoda na to, że być może nie zrobię „kariery naukowej”, bo czas wolę zainwestować w relacje i przyjemności. Innymi słowy – próżniactwo stosowane.

    Arek, nie masz pojęcia jak dużo radości daje mi świadomość, że inni ludzie w moim wieku, z mojego pokolenia (i mojej szkoły :oD) też o tym myślą :o)
    Dzięki, bardzo lubię Twojego bloga.

  6. Kshysiek pisze:

    Ja byłem na doskonale bezużytecznych studiach geograficznych. Bo wcześniej zobaczyłem coś co Ty byś nazwał „aplikacją w wersji demo” – studia zaoczne – ludzi którzy byli pochłonięci dorabianiem się i zupełnie nie interesowali drugim człowiekiem, czy jakimiś niezbyt poważnymi zajęciami.

    5 lat na geografii i obserwacja wielu tamtejszych dziwolągów skutecznie mi odinstalowała kult pracy. Najfajniejsze są miny ludzi z korporacji gdy mówię im, że np. zimą wyjeżdżam na miesiąc z żoną do Kaliforni pojeździć rowerem. To dla nich dużo większy kosmos niż gdybym powiedział, że mam czerwone ferrari i willę.

  7. bazylia pisze:

    Trzeba trochę się zastanowić, żeby olać kult pracy:)
    Pamiętam, jak moja babcia powiedziała kiedyś: „Dobre studia skończyłaś, znasz języki, a siedzisz w domu z dziećmi i się marnujesz”. Bardzo lubiłam moje studia i cieszę się, że mogę czytać książki w oryginalnych językach, ale to, co uwielbiam, to chodzić z dziećmi do parku i siedzieć w piaskowinicy! Lubię też papki i zupy warzywne, i rytm dnia wyznaczany przez drzemki. I kawę rano bez pośpiechu i cztery godziny pracy dziennie – pracy bardzo inspirującej, choć wynagrodzenie za nią starcza raptem na pieluchy. Wszystko to możliwe dzięki mężowi, który zarabia na coś poza pieluchami, ale też bez wiekszego napięcia. Pozdrawiam wszystkich szczęśliwców!

  8. Olek pisze:

    Dobry artykuł i może ci, którzy co nie zrozumieli, skumaliby sedno, gdybyś zamienił słowo praca na robota 😉
    Bo do roboty jest wół i traktor a człowiek pracuje…
    Człowiek istota myśląca mając wynalazek usprawniający produkcję szpilek nie zakłóca równowagi na rynku szpilek i korzysta twórczo z czasu wolnego, który dał ten genialny patent ;-))
    Na mym rodzinnym Śląsku powstało pojęcie etosu pracy i niema nic wspólnego z kultem pracy (proponuję zamienić na roboty) etos ten modelowo porządkuje życie, szkoda, że dziś zamiera i dzięki, że nazwałeś to kultem pracy. Myślę, że właśnie „wyścig szczurów zamienił etos na kult – w etosie była równowaga w kulcie jest szaleństwo 😉
    Miłego weekendu

  9. Pan Jan pisze:

    Hmmm ciekawe komentarze i bezcenne objaśnienia Autora – poważnie. Bez ironii.

    Jednak co do kultu pracy, mnie zostało zrezygnowac jedynie z palenia (cholernie ciężko – zawiodłem już niewiem który raz).
    Być może nie do końca zrozumiałem ten wpis, gdyż jest on najprawdopodobniej nie dla mnie 🙂
    Wychodzę bowiem z założenia, ze jak sobie pościelesz, tak sie wyśpisz. Zresztą co ja się będę produkował – Wszystko powiedział już niejaki Alex – http://www.alexba.eu – polecam poczytać.

    • Monika pisze:

      No właśnie Arek – lepiej poradź jak rzucić palenie, z kultem pracy jakoś sobie poradzimy 🙂

  10. Monika pisze:

    „Kult równowagi i zdrowego rozsadku” – zainstalowany bezwirusowo 🙂 wiele lat temu.
    Anarchia jest OK 😉 w granicach zdrowego rozsądku – bez fundamentalnego idealistycznego ortodoksu.
    Też polecam http://www.alexba.eu.

    Monika

  11. Pingback: O kulcie pracy jeszcze trochę (bardziej poważnie) | Pasja vs. Praca

  12. Jaga Moriarty pisze:

    podoba mi się,chociaz jednego nie bierzesz pod uwagę – że większość ludazi zaharowywuje się nie z powodu kultu pracy,tylko dlatego,że gówno zarabiają….. ale wiem,z doświadczenia, jak ciężkie i trudne jest próznowanie,iel się zaraz poajwia w głwoie rzeczy do zrobienia i poczucia winy etc… i to zabójcze określenie „marnowanie czasu”

  13. Jaga Moriarty pisze:

    sorry za literówki
    i jeszcze – od jakiegoś czasu się ćwiczę w odinstalowywaniu – przede wszystkim w odwadze robeinia rzeczy uznawanych za bezuzyteczne i bezsensowne jest to spora praca 🙂

  14. Vanilak pisze:

    A co jeśli Arrec zachęca do odinstalowania kultu pracy aby zbuntować pracowników, siać chaos, usprawiedliwić swój styl życia:D? heh żartuje-ENFP to urodzeni manipulanci, pobudzają ludzkie emocje ale mają dobre serca i paradoksalnie sami uważają siebie za egoistów podczas gdy czują silną potrzebę niesienia pomocy, czynienia dobra bez żadnych korzyści.
    Myślę, że Autorze tworząc ten blog czujesz się szczęśliwy, na myśl że coś idzie do przodu, że nie zatrzymujesz dla samego siebie wszystkich prawd i odkryć, które mogą być cenne dla innych,. Poza tym lubisz się wygadać oraz pisać:-)! I poprawiać innym humor, zarażać pozytywną energią.
    Czujesz wewnętrzne predyspozycje i wręcz powinność ratowania zagubionych duszyczek-bo sam nią niegdyś byłeś. Jesteś empatyczny, altruistyczny pomimo miłości do samego siebie:D zwanej egoizmem i z natury migasz się od pracy-ale dzięki pozytywnemu nastawieniu „Działasz”. Pozdrawiam, cieszę się że uświadomiłeś mi jaką iluzją jest bezpieczeństwo nawet z samej jego definicji-niemożliwe:D! I dzięki radosnej, naturalnej gotowości na działanie, przygodę a nawet pracę, można zaprzyjaźnić się z lękiem i stresem.

    • arrec pisze:

      Dzięki za ten komentarz! Lubię myśleć, że dokładnie takie są powody mojego pisania. Zdarza mi się jadnak zapominać jakie powody lubię i zastanawiać się po co ja to robię. Wtedy dobrze jak mi jakiś dobry człowiek przywróci pamięć. Jeszcze raz wielkie dzięki!

  15. Pingback: 10 największych zalet (i wad) minimalizmu. Cześć 2. Ekologia vs. PKB | Pasja vs. Praca

Odpowiedz na bazylia Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s