Prosty dowód na to, że im więcej wiemy, to więcej nie wiemy

To jest tak proste, że zapewne wielu ludzi na to wpadło i napisano o tym setki książek. Jednak w momencie gdy pojawiło się w mojej głowie, był to dla mnie duży, odkrywczy wstrząs. Dlatego się tym podzielę.

Jeśli możliwą do zdobycia wiedzę porównać do wszechświata, to wiedza, którą opanowaliśmy można porównać do obiektu, który we wszechświecie istnieje. Na przykład gwiazdy. Im większa wiedza tym większa gwiazda. Naszą bezpośrednią, uświadomioną niewiedzą są natomiast punkty styku między gwiazdą, a całą resztą. Im większy obiekt tym więcej jest punktów styku.

Jeszcze prościej to wytłumaczyć na podstawie wzoru na obwód okręgu. Jeśli w okręgu zawiera się cała nasza wiedza, to obwód okręgu to miejsce gdzie nasza wiedza styka się z naszą niewiedzą. Im większy okrąg tym znacznie większy obwód. Zamiast „niewiedza” lepiej byłoby użyć sformułowania „świadomość niewiedzy”, ponieważ chodzi tu o dotarcie do świadomości faktu, że nasza wiedza w tym miejscu się kończy. Tylko na granicy okręgu możemy tego faktu dotknąć, poznać jego smak niczym smak truskawki.

Im większy okrąg tym więcej smaków niewiedzy znamy. W takim znaczeniu sensem zdobywania wiedzy jest tak naprawdę poszerzanie niewiedzy. Ten proces jest nie tylko ciekawy, ale pozwala nam na łagodniejszy stosunek do świata. Im większy okrąg tym mniej fanatyzmu, dogmatycznych poglądów i osądzania innych.

Tak jak na tym obrazu „Czytanie może poważnie zaszkodzić twojej ignorancji”

humanity

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Informacje fałszywe i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Prosty dowód na to, że im więcej wiemy, to więcej nie wiemy

  1. xbw pisze:

    To ustrojstwo ma swoje bezpieczniki. Mamy ograniczoną zdolność pojmowania, rozumienia, przyswajania. Na szczęście, zapewne.

    Szkoda trochę, że poszerzanie świadomości niewiedzy nie jest odwracalne 😉 No, chyba, że Alzheimer.

  2. Smoothie pisze:

    Bardzo polecam „Krótką historię (prawie) wszystkiego” Billa Brysona – skojarzyło mi się natychmiastowo. Przekrojowa, fascynująca i przystępna opowieść o nauce, gdzie zawsze dokładnie wypunktowane jest ile jeszcze nie wiadomo, jak wiele pozostało do odkrycia i na czym nauka, mniej więcej, polega.

    Pozdrowienia :)))

  3. emi pisze:

    Tak, to prawda – dlatego super jest być ekspertem w jednej dziedzinie i temu się poświęcać!

    • arrec pisze:

      emi, myślę, że takie nastawienie też nie jest do końca bezpieczne. Świetnie to opisuje hiszpański filozof Jose Ortega Y Gasset, który używa określenia „barbarzyństwo specjalizacji”. Z Ortegą raczej się nie zgadzam, niż zgadzam, ale jego spojrzenie jest dla mnie odkrywcze i ciekawe. Ja bym aż tak nie demonizował specjalizacji, ale dzięki niemu widzę drugą stronę medalu świata ekspertów o bardzo ukierunkowanej wiedzy.

      Polecam książkę „Bunt mas”, a poniżej dłuższy fragment o specjalizacji w jednej dziedzinie:

      Rzecz w tym, że człowiek, ograniczony do swego wąskiego pola widzenia, w istocie odkrywa nowe fakty, przyczyniając się do rozwoju swojej dziedziny nauki, której całość zna jedynie bardzo powierzchownie. Dorzuca w ten sposób kolejną cegiełkę do encyklopedii wiedzy ludzkiej, ale jej zupełnie świadomie i programowo nie ogarnia. Jak mogło dojść do podobnej sytuacji? Należy tu raz jeszcze powtórzyć ów paradoksalny, acz niezaprzeczalny fakt: nauki eksperymentalne zawdzięczają swój postęp w dużej mierze pracy ludzi absolutnie przeciętnych, a nawet mniej niż przeciętnych. Znaczy to, że współczesna nauka, podstawa i symbol naszej cywilizacji, daje schronienie i hołubi w swoim łonie ludzi intelektualnie poślednich, pozwalając im na skuteczne działanie. Przyczyna tego stanu rzeczy leży w fakcie, że główny motor rozwoju nowej nauki i całej cywilizacji, którą ona kieruje i ucieleśnia, stanowi zarazem najgroźniejsze dla niej niebezpieczeństwo. Mowa tu o mechanizacji. Olbrzymia część zadań, jakie są do wykonania w fizyce i biologii, to kwestia mechanicznych procesów myślowych, które przeprowadzić może każdy albo prawie każdy. Po to, by niezliczonym rzeszom badaczy ułatwić zadanie, można całą naukę podzielić na malutkie segmenty, umożliwiające zamknięcie się i odgrodzenie od innych. Owo chwilowe i praktyczne rozczłonkowanie wiedzy możliwe jest dzięki stałości i dokładności metod. Za pomocą tych metod pracuje się jak przy użyciu maszyny. Po to. by otrzymać wartościowe wyniki, nie potrzeba wcale znać ich sensu ani ich podstaw. Tak więc większość naukowców przyczynia się do ogólnego postępu nauki, siedząc w zamkniętych komórkach swoich laboratoriów jak pszczoły w plastrze lub jak sztućce w swoim futerale.

      Ale sytuacja ta rodzi nadzwyczaj dziwny typ człowieka. Badacza, który odkrył jakieś nowe zjawisko przyrody, ogarnia siłą rzeczy poczucie wyższości i pewności siebie. W swoim mniemaniu czuje się usprawiedliwiony w tym, że uważa siebie za „człowieka, który wie”. I rzeczywiście, tkwi w nim fragment czegoś, co w połączeniu z innymi elementami, których w nim już nie ma, tworzy razem prawdziwą wiedzę. Taka więc jest sytuacja duchowa specjalisty, który w pierwszych latach tego wieku doszedł do stanu najbardziej frenetycznej przesady. Specjalista „wie” wszystko o swoim malutkim wycinku wszechświata, ale co do całej reszty jest absolutnym ignorantem.

    • Kasia pisze:

      To jest bardzo ciekawe spojrzenie. Wystarczy spojrzeć na dostępność tytułu doktora na uczelni, żeby stwierdzić, że dzisiejszą naukę tworzą często przypadkowi ludzie (oczywiście nie chcę tutaj generalizować, ale jest coraz gorzej pod tym względem). Biorąc pod uwagę ogrom informacji w dzisiejszym świecie, posiadanie wiedzy “głębokiej” i jednocześnie “szerokiej” w danej dziedzinie nauki jest możliwe jedynie w przypadku ludzi wybitnie uzdolnionych, a takich jest garstka.

  4. Franek pisze:

    Tak, parę lat temu wypowiadał się o tym Michał Heller. Użył dokładnie tych samych porównań do powiększającego się balona i wszechświata.

  5. Mike pisze:

    Gdyby wszechświat był czymś ograniczonym (jak sfera, lub olbrzymia piłka) sprawa byłaby jasna.
    Im większa nasza gwiazda (wiedza), tym mniejsza nasza niewiedza (pozostała część wszechświata).
    Jednak wszechświat wg. mnie jest nieograniczony – wszechświat to WSZYSTKO. Więc teraz mimo że nasza gwiazda (wiedza) jest większa to wszechświat ( niewiedza) jest ciągle taki sam.
    Nie zgadzam się z tezą „im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy”.
    Jeżeli wczoraj miałem jakąś wiedzę tylko o samochodach Fiat, a dzisiaj dodałem do tego jakąś tam wiedzę o Oplach, to wiem więcej a nie mniej.
    Pozdrawiam.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s