Wydaje mi się, że od pewnego już czasu zmierzasz raczej w kierunku hedonizmu cyrenejskiego niż minimalizmu. A może czas na „optymalizm” lub „adekwatyzm”? (to drugie bezpieczniejsze, bo jak pokazuje życie wszelkie optima to czysta utopia) 🙂 – To fragment maila od doskonałego krytyka moich blogowych poczynań i jeszcze lepszego przyjaciela. Publikuję ten fragment, ponieważ sam często zastanawiam się nad głupotą nazwy „Minimalizm”. Zastanówmy się czy czas przejść na „Adekwatyzm”.
Uważam, że główną (i raczej jedyną) zaletą słowa „minimalizm” jest fakt, że mamy tendencje do nadmiaru. Oczywiście są też ludzie, którzy mają tendencje do niedoboru, ale jest ich tak mało, że właściwie ich nie ma. Identycznie jest z wagą ciała. Świat dzieli się na szczupłych (czyli zdrowych) i otyłych. Są też na tym świecie ludzie chorobliwie chudzi, ale ich ilość powoduje, że to problem medyczny, a nie społeczny. Tak zwana zdrowa waga jest tak naprawdę bardzo restrykcyjna. Dla mojego wzrostu, czyli 180 cm, zdrowa waga (wg BMI) zaczyna się przy 65 kilogramach (przeraźliwy chudzielec!) i kończy na 80 kilogramach (ciągle chudy, ale dla niektórych babć ciągle „przeraźliwy chudzielec!”). Poniżej prawidłowej wagi według BMI jest promil dorosłych ludzi, a powyżej większość. Czyli tych nadmiarowych jest milion-krotnie więcej. Tak wygląda nasza skłonność do nadmiaru w praktyce.
Nikt nie próbuje liczyć majątkowego BMI. Ale moim zdaniem wyszło by to bardzo podobnie. Poniżej promil, powyżej większość. Na dodatek świadomość, że warto mieć prawidłowy majątkowy BMI jest znikoma. O tym, że warto krzyczy na przykład z okładki najnowszy magazyn Focus (grudzień 2012). Artykuł jest o tym, że badania potwierdzają, że minimaliści mają rację. Jasne, że muszą to potwierdzić, tak jak potwierdzą, że w cywilizacji zachodniej szczupły żyje dłużej i zdrowiej niż otyły. Niemniej warto pozostać sceptycznym wobec badań, tobie akurat wszelka otyłość może pasować do urody, zdrowia, czy długowieczności.
Wracając do świadomości, że istnieje takie coś jak majątkowe BMI, czyli świadomości, że „o przedmiot więcej” zaczyna znaczyć gorzej, a nie lepiej – podstawowe pytanie brzmi, jakie byłoby BMI dla majątku? Na pewno to sprawa na tyle indywidualna, że margines normy jest większy niż 65-80kg. Moje odczucie jest jednak takie, że ludzie „ważą” w dzisiejszych czasach po 300kg, 400kg, 500kg. To, co już posiadają i to, co aktualnie próbują posiąść powoduje, że ledwo mogą się ruszać. Takie życie jest parszywe, ale ludzie nie widzą przyczyn takiego stanu rzeczy w nadmiarze. Wprost przeciwnie myślą, że ich życie jest mizerne, bo zdobyli jeszcze za mało. Pewnie dopiero przy 600kg człowiek czuje się dobrze.
Oczywiście, że prawidłowa nazwa do adekwatyzm. Oczywiście, że minimalizm, czy stwierdzenie „miej mniej” to błąd logiczny. Przecież nie chodzi o to aby mieć ciągle mniej, tylko aby mieć adekwatnie. Jednak bronię minimalizmu. Ta nazwa jest nielogiczna gdy spojrzymy szerzej, ale logiczna gdy przyłożymy ją do aktualnej sytuacji. W filmie Władca Pierścieni, gdy Gandalf walczy z Barlogiem, to mówi do drużyny „run you fools”, co można przetłumaczyć „uciekajcie głupcy”. Nie była to dobra rada na zawsze, ale bardzo adekwatna do sytuacji. Minimalizm jest adekwatny do sytuacji społecznej, do walki z Barlogiem, którym jest konsumpcjonizm. Gdy Barlog będzie pokonany to już nie trzeba będzie uciekać. A jak nie będzie problemu, to nawet adekwatyzm nie będzie potrzebny.
Adekwatyzm, optymalizm, minimalizm – to gra slow, pokazuje ona tylko jak jezyk nie wyrabia w opisie zjawisk tak prostych jak dobre i zdrowe zycie. Mozna to roznie nazywac, wazna esencja i rezultat.
Pełna zgoda z tym, że język nie wyrabia. I nawet dodam, że po prostu nie ma możliwości wyrobić. Rzeczywistość to rzeczywistość, a język to język. Język nie ma szans pokazania czym jest doświadczenie rzeczywistości. Ale nie znaczy to, że nie można bawić się językiem. Wprost przeciwnie warto bawić się jak najwięcej, tylko w ten sposób można zrozumieć, że to tylko zabawa, tylko język – a nie rzeczywistość
Trafne i obrazowe porównanie. Aż rozejrzałam się wokół skąd by tu jeszcze „odessać tłuszcz”. 😉
Jakiś czas temu w Polityce był artykuł socjologiczny o pokoleniu „good enough”. Jako wróg obcojęzycznych naleciałości, szukałem odpowiednika – pokolenie starczy, pokolenie wystarczy, pokolenie dość… zdaje się, że adekwatyzm to dobry odpowiednik. 😉
Podoba mi się „adekwatyzm”.
Bardzo adekwatny 🙂
Od jakiegoś czasu kręcę się wkoło minimalizmu, bo trzeba trochę poprawek do życia wprowadzić i muszę przyznać, że chyba słowo „adekwatyzm” najlepiej opisuje to, czego szukam. Tego co próbuję stosować. Nie kupować niepotrzebnych rzeczy, ale też nie odmawiać sobie dla zasady w imię minimalizmu. Np. jestem z IT – nie mogę przecież na 386 siedzieć, a z drugiej strony karty graficznej za 2k też nie muszę mieć, bo rzadko gram – no ale jakiś mid-end bez wyrzutów sumienia jest adekwatny;) Zdrowe odżywianie – pewnie, że tak – mniej słodyczy, ale nie wegetarianizm, itp. Bez ekstremów – ale tak – żeby „pasowało jak ulał”.
Pingback: Dwa filmowe ogłoszenia drobne | Pasja vs. Praca
Pingback: Pomoc wielkim biznesom – czy to się opłaca? | Pasja vs. Praca