10 największych zalet (i wad) minimalizmu. Część 1.

Na pasjavspraca pojawi się lista o szumnej nazwie „Dziesięć największych zalet minimalizmu”. Zalety będą pojawiać się pojedyńczo. Zawsze w parze z wadą. Lista wad minimalizmu nie będzie spisywana w innej parafii. Wady będą rewersem zalet. Każda zaleta jest również wadą, wystarczy spojrzeć z innej perspektywy. Tym, którzy siedzą w wilgotnym i chłodnym pomieszczeniu marzy się wyjście na słońce. Tym którzy siedzą w słońcu, przy 38 stopniach Celsjusza marzy się wilgotne i chłodne pomieszczenie.

Zaleta Nr. 1 „Uwolnienie od wielkiego problemu”

Ten problem to walka o status majątkowy. Użyję mocnego porównania. Porównam to do sytuacji, gdy własne dziecko rodzi się z poważną wadą serca. Dla rodziców oznacza to wiele miesięcy trudnej walki. To, co nadaje rytm ich życiu, to nadzieja i lęk. Nieustanna analiza szans i zagrożeń. Ogromna radość, gdy sprawy idą w dobrym kierunku i wielka gorycz, gdy idą w złym.

Materializm jest dokładnie takim samym stresem, taką samą karuzelą lęków i nadziei. Minimalizm jest jak całkowite wyzdrowienie. Problem się skończył, przestał istnieć.

Poradzenie sobie z chorobą własnego dziecka jest dla wielu osób wartościowym, wewnętrznym doświadczeniem. Ludzie czują się wzmocnieni, lepiej radzą sobie z mniejszymi problemami. Mimo wszystko chyba nikt, w sytuacji posiadania wyboru nie wybrałby choroby dziecka. Z minimalizmem i materializmem mamy wybór. To, czy podniecamy się tym, że nasz majątek idzie w górę czy w dół to nasz wybór. Oczywiście wielu ludzi nie zgodzi się z takim sposobem myślenia, będzie twierdzić, że robi to po to aby „żyć”. Prawda jest jednak taka, że nikt nie się martwi o przeżycie (bynajmniej w Polsce). Do życia potrzeba bardzo niewiele. Prawdziwy problem to rezultat na tablicy wyników, czy wygrywam, znaczy mam więcej niż grupa porównawcza, czy też przegrywam i mam mniej.

Jak zwykle dodam, uwagę, że minimalizm nie oznacza upodobnieni się do zwierzaka, któremu potrzebna jest nora do spania i coś do przegryzienia. Minimalista może mieć Ferrari. Ważne jest tu tylko i wyłącznie nastawienie. Minimalista to ktoś kto nie widzi najmniejszej zbieżności pomiędzy statusem materialnym a szczęśliwym życiem.

Wada Nr. 1 „Wykluczenie z bardzo ciekawej gry”

Słyszałem opinię, że ludzie potrzebują problemów tak samo jak wody i powietrza. Ktoś kto nie ma problemów lub ma ich za mało, szybko znajduje sobie jakieś nowe. Doskonałym przykładem są zwierzaki domowe. Cała masa problemów w pakiecie. Oczywiście według tej teorii wszystko to odbywa się podświadomie. Świadomie, to nie chcemy mieć problemów, a problemy, które mamy chcemy rozwiązać. Nie analizujemy jednak faktu, dlaczego zawsze pojawiają się nowe problemy i dlaczego nawet ludzie, którzy nie powinni mieć problemów (ponieważ na nasze standardy mają wszystko) jakieś dziwne problemy jednak mają.

Zgadzam się z tą opinią jako diagnozą kondycji ludzkości. Te problemy można również nazwać dystraktorami, czyli czymś, co ma zająć nasz umysł, tak żeby nie miał czasu na myślenie. Uważam jednak, że choroba jest uleczalna i istnieje stan uwolnienia od potrzeby problemów. Efekt to wewnętrzne szczęście.

Jeśli jednak ktoś nie wierzy w wewnętrzne szczęście i potrzebuje solidnych dystraktorów to zabawa w status materialny jest rozwiązaniem idealnym. Przede wszystkim zabiera bardzo dużo czasu. Żeby być naprawdę dobrym w tej grze trzeba poświęcić prawie cały swój czas. Poza tym jest jednym z dystraktorów, które nie jest mocno szkodliwy. Przynajmniej w sposób bezpośredni i do czasu kiedy nie przerodzi się w kryminał.

Najważniejsze jest jednak to, że to dystraktor, do którego jesteśmy wyszkoleni i przygotowani. Minimalizm odciągając od tej zabawy i nie dając innej zabawy w zamian zachowuje się mocno nieodpowiedzialnie.

Podsumowanie

Od szalenie emocjonalnej gry w status materialny, do postawy, że status materialny nie ma dla mnie żadnego znacznie jest tysiące poziomów pośrednich. Minimalizm to dla mnie ruch w kierunku mniejszych emocji przy sprawach materialnych. Możemy się dzięki temu pozbyć wielu niepotrzebnych stresów.

Warto uświadomić sobie jednak, że istnieje możliwość, że bardzo tych stresów potrzebujemy. W takim przypadku rezygnacja z jednej gry pchnie nas ku innej, lub co gorsze postawi nas w sytuacji, że nie będziemy mieli pomysłu, gdzie szukać problemów i nasze życie stanie się smutne i beznadziejne.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 odpowiedzi na „10 największych zalet (i wad) minimalizmu. Część 1.

  1. bardzo podoba mi się jak piszesz 🙂 Twoje wpisy spowodowały, że powoli poznaję minimalizm, zaczynam się do niego przekonywać 😀 ten fragment dzisiaj mnie bardzo zainteresował „Minimalista może mieć Ferrari. Ważne jest tu tylko i wyłącznie nastawienie. Minimalista to ktoś kto nie widzi najmniejszej zbieżności pomiędzy statusem materialnym a szczęśliwym życiem.” Będę pracować nad swoim nastawieniem 🙂 Dzięki za wpis, czekam na kolejne i pozdrawiam 😀

  2. asiowa pisze:

    Jeny, Arek … ile ja sie teraz musze tłumaczyć z tego minimalizmu….:) ale mam teraz dobry cytat, który powinien pomóc innym zrozumieć:)

  3. Witek pisze:

    Nie wiem, czy pod dobrym postem piszę ten komentarz, w każdym razie chciałem opisać pewne przejścia z moją żoną w świetle twojego blogu, który dostarczył mi oprócz materiałów do przemyśleń także kilka sformułowań, które mogę użyć w dyskusji.

    Moja żona doszła do wniosku, że potrzebujemy koniecznie rozbudować mieszkanie, wymienić meble w kuchni, parkiety i tysiąc innych rzeczy. Więc jej mówię: „Po co Ci większe mieszkanie? Żeby mieć większe koszty jego utrzymania i więcej do sprzątania? A jakby Ci się żyło, gdybyś ważyła o 20 kg więcej? To tak samo z większym mieszkaniem i dodatkowym wyposażeniem – dodatkowy balast, który utrudnia życie” (to oczywiście wzięte z Twojego blogu). Niemniej jednak ona się zabrała za częściową rozbudowę i modernizację mieszkania i ma do mnie pretensje, że się w to nie angażuję. Więc jej mówię: „Zaraz to jest twoje hobby. Moje hobby to udział w maratonach rowerowych i co angażujesz się w to?”

    Zrobiłem ostatnio eksperyment wzorowany dokładnie na jednym z twoich wpisów. Powiedziałem żonie: „Wiesz, mam wyjazd w związku z moja pracą na 3 tygodnie do Francji. Czy mogę jechać?” Powiedziała „Jak Ci to do pracy potrzebne to jedź”. Odpowiedziałem „Wiesz, ale tak na prawdę, to chcę tam pojechać na 3 tygodnie, by pochodzić po Alpach” Odpowiedziała: „Zwariowałeś, czy co? Jak masz 3 tygodnie wolnego, to trzeba: pomalować płot, zrobić oświetlenie i pełno innych prac do zrobienia w domu”. Ale wymyśliłem i już sprawdziłem w praktyce wyjście z tej sytuacji. Jadę do Francji na 3 tygodnie, mówiąc, że w celach służbowych i cele służbowe zajmują mi tam 3 dni, a pozostałe 18 dni chodzenie po Alpach. Po powrocie opowiadam: „Pracowałem tam ciężko, ale w obie niedziele pochodziłem trochę po Alpach i nawet mam kilka zdjęć”.

    Ale minimalizm można by rozumieć nie tylko tak, żeby nie mieć zbędnych przedmiotów, ale także, żeby nie mieć zbędnych spraw na głowie. Coś trochę podobnego do idei „slow life”. Ludzie mają często taką tendencję, żeby dodawać sobie zbędnej pracy i to zarówno w sensie gospodarstwa domowego, jak i pracy zawodowej. I pracują bez cały czas bez sensu. Ja mając wolny zawód w czasie ok. 25 godzin tygodniowo zarabią kwotę, którą określam jako wystarczającą i absolutnie nie jestem zainteresowany oddaniem kolejnych 25 godzin z atrakcji sportowo-turystycznych na pracę. Po co, żeby mieć mniej czasu na przyjemności i przez to gorszą jakość życia (pomimo 2-krotnie większego dochodu)?

    Ale gdybym niektórym ludziom z mojej rodziny się do tego przyznał, to by powiedzieli, że ze mną jest coś nie tak. Więc mówię swoim rodzicom, że pracuję dwa razy tyle ile pracuję i że zarabiam połowę z tego, ile na prawdę zarabiam. I widzę, że taka wersja im się podoba i mojemu bratu też się podoba. W ogóle człowiek zapracowany i jednocześnie biedny jest kimś, kto wzbudza podziw w naszym społeczeństwie. A gdybym się im przyznał, ile pieniędzy wydaję na imprezy sportowo-turystyczne, podczas, gdy w domu ciągle nie mamy kompletu nowych mebli, nowego samochodu i innego złomu, to by chyba zawału dostali z wrażenia, że tak się starali, a ten syn im się tak nie udał. Ciekawe, czy i Ty Arku masz tego typu problemy i jak sobie z nimi radzisz?

    pozdrawiam
    Witek

    • Tomek pisze:

      Super wpis Witku! Dzieki!

    • arrec pisze:

      Witek, dzięki za tak inspirujący komentarz! Nie odpowiem tu i teraz, tylko w kolejnych tekstach – dzięki Tobie mam sporo nowych tematòw!

    • Magda pisze:

      czy nie jest w tym eksperymencie tak, że małżeństwo budowane jest na kłamstwie. Czy kłamstwo jest sposobem na minimalizm?

  4. Irmina pisze:

    Całe życie czekalam na ten cytat! „Minimalista to ktoś kto nie widzi najmniejszej zbieżności pomiędzy statusem materialnym a szczęśliwym życiem”….

  5. sykorovitz pisze:

    Witku drogi…
    tak jak ty ma wielu z nas i stosujemy plus minus dokładnie takie same metody. I o to generalnie chodzi. Również dostaję szału gdy słyszę, że trzeba zrobić jakiś kolejny remoncik, ot tak dla zasady żeby nudno nie było, albo coś tam wymienić bo kolor się znudził. Idę swoja ścieżką i ściemniam w słusznej wedle mnie sprawie. Pozdrawiam.

  6. „Żyć z żoną i jednocześnie być szczęśliwym jest naprawdę trudno. Pracować w sklepie, biurze, fabryce i jednocześnie być szczęśliwym – to jest prawdziwa trudność.
    Cóż trudnego w tym, że porzucasz wszystko, siadasz pod drzewem i jesteś szczęśliwy?
    Przecież każdy byłby w tym momencie szczęśliwy: nie ma nic do zrobienia i można być niezależnym.
    Ale gdy wszystko jest na twojej głowie, wtedy pojawia się przywiązanie.
    Stąd, gdy robisz wszystko i jednocześnie nie przywiązujesz się; gdy żyjesz w środku tłumu, w środku świata i jednocześnie samotnie, wtedy pojawia się coś naprawdę prawdziwego.”
    „Żyjąc z ludźmi, a jednak samotnie. Robiąc wszystko, nie będąc ak­tywnym. Żyjąc zwykłym życiem, ale i nie identyfikując się z nim. Pracując tak jak inni, a jednak pozostając z boku. Będąc w świecie i poza nim. To paradoks. ”
    Budda drzemie w zorbie, Osho.

    To minimalizm?
    a w sumie czy to ważne 🙂

  7. Vanilak pisze:

    Nie czytałam komentarzy ale Arku nie zgadzam się z tym, że w Polsce nikt się nie martwi o przeżycie. Znam dużo osób w swoim otoczeniu, którzy są zdesperowani-wypłata lub renta nie starcza im na rachunki i od lat tylko pogłębiają długi zdani sami na siebie-a żyją w skrajnym ubóstwie. Pomijając to , przypomniał mi się cytat „bogactwo człowieka tkwi w małej ilości jego potrzeb”, pewnie pomieszałam;). Polecam film „Na czekoladowej farmie”, który poleciła mi koleżanka i doskonale pasuje do Twoich przemyśleń. Na tej stronie można poprać 50-minutowy reportaż http://www.alterkino.org/kultura_media/na-czekoladowej-farmie/ Pozdrawiam:-)

  8. iss pisze:

    Muszę się przyczepić do słówka „bynajmniej”, bo to wielce irytujący i niestety częsty błąd. Otóż „bynajmniej” stanowi lub wzmacnia przeczenie, a z niewiadomych mi przyczyn jest często używane zamiast „przynajmniej”.

    BTW Słowo „dystrakcja” dawniej znaczyło „rozrywka, przyjemność”.

    • Czarek pisze:

      Też chciałem o bynajmniej wspomnieć :). Chyba już każdy wie, że jest to błąd, ale ku mojemu zdziwieniu (za każdym razem) ludzie dalej go popełniają. A na takim świadomym blogu byłem bardzo zaskoczony.
      Być może autor świadomie popełnił ten błąd, po to, aby przetestować naszą cierpliwość i opanowanie? 🙂 Tego się trzymam 😉

  9. Pingback: Minimalizm. Pełna lista wad i zalet | Pasja vs. Praca

Odpowiedz na Pusta Kiermana Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s