Lewicowcy mają prawicowców za okrutnych i chciwych, samych siebie za radosnych, otwartych i dobrych. Prawicowcy mają lewicowców za leniwych i niemoralnych, samych siebie za pracowitych, twórczych i odpowiedzialnych.
Ostro. Ale i prawdziwie. Obie grupy dobrze stawiają diagnozę. Może w tych inwektywach i auto komplementach jest więcej koloru niż w rzeczywistości, ale o to, mniej więcej chodzi. Dlatego sprzeczki na argumenty między prawicą i lewicą są formą rozrywki intelektualnej, która nie prowadzi do jakiegoś celu. Coś jak picie piwa w pubie.
Wybór między prawicą a lewicą staje się jednak ciekawy jeżeli musimy dokonać go we własnej głowie. Mam na to antropologiczny sposób.
Proponuję cofnąć się o 10 tysięcy lat i przenieść do osady zamieszkanej przez około 100 osób. W osadzie jest 10 szałasów. Jedna z rodzin od jakiegoś czasu wyspecjalizowała się wyrobie broni łowieckiej. Jeden z jej członków był na tyle zdolnym i pomysłowym rzemieślnikiem, że wszyscy chcieli posiadać broń jego wyrobu. Teraz rodzina produkuje broń i wymienia ją na pożywienie.
Nadeszły jednak trudne czasy. Zwierzyny jest za mało. Nikt nie chce wymieniać pożywienia na nową broń. Rzemieślnicza rodzina zaczyna polować, ale ich umiejętności są za małe. Nawet sprawniejsi myśliwi radzą sobie mizernie. Powoli staje przed rodziną widmo śmierci głodowej. Zbiera się rada starszych. Jedni chcą wesprzeć głodującą rodzinę (lewica) drudzy uważają, że to zły pomysł (prawica).
Uważam, że nie ma na to pytanie dobrej odpowiedzi. Prawica może słusznie uważać, że pomoc doprowadzi do śmierci głodowej wszystkich. Może też mieć racje w tym, że jak dostaną teraz pomoc to się nigdy nie nauczą sami polować. To co mocno podkręca prawicowość to konkurencyjność, czyli ściganie się. Jeżeli niedaleko jest wroga osada, z mieszkańcami zafascynowanymi sportami walki to argument „nobilitujmy silniejszych, nie pomagajmy słabszym” wydaje się mieć większą powagę. Lewica będzie argumentować przez „ludzkie” odruchy. Może też wskazywać na to, że słabsi teraz mogą być naszą siłą jutro – więc warto pomóc.
Nie będę ukrywał, że moje serce jest bardziej po stronie lewej. Uważam, że lepiej podzielić się i przegrać, niż celebrować zwycięstwo ze świadomością, że „pewne koszty” musiały zostać poniesione. Wiem ile ograniczeń ma lewica. Wiem, że oznacza wolniejszy wzrost gospodarczy, wolniejszy rozwój. Dlatego głupio być lewicowcem na 100% (tak samo jak prawicowcem). Czasem zamiast odpaść od wariackiego peletonu lepiej jest dopchać się na sam czub i krzyknąć „Chłopaki! a może dzisiaj wolniej, przyjemniej, radośniej, weselej, z większym szacunkiem do siebie i do innych. Gdzie się tak spieszyć? Do napisu „finish line” w tym wyścigu zwanym życiem wszyscy zdążymy!!”
Pingback: Czy należy bać się bandy “młodych prawicowców”? | Pasja vs. Praca