Tylko przekonani o własnej dobroci są w stanie czynić zło

Dzisiaj odbiegnę mocniej od tematyki „praca i hobby”. Mała wycieczka w świat duchowości. Polska jest krajem chrześcijańskim i na pewno wszyscy mieli okazję poznać historię Jezusa Chrystusa. Gdybyśmy mieli zebrać do kupy wszystkich jego oprawców, to jaka wspólna cecha rzuca się od razu w oczy? Moim zdaniem jest to całkowite przekonanie o własnej moralności, o słuszności głoszonych przez siebie przekonań i o własnej dobroci. W naszej bieżącej polskiej sytuacji politycznej też mamy sytuację, że pewna grupa bardzo głośno krzyczy o moralności i dobroci. Swojej moralności i dobroci. Efektem tego krzyku jest jedna wielka nienawiść do myślących inaczej.

Wystarczy mieć podstawową wiedzę historyczną i odrobinę czasu na zastanowienie żeby odkryć, że ta sytuacja powtarza się w kółko. To właśnie ci przekonani o własnej dobroci są w stanie dokonywać mordów, rzezi i wszystkich innych potworności. Przekonanie o własnej dobroci prowadzi w prosty sposób do fanatyzmu. Gdybyśmy wyobrazili sobie świat w którym nikt nie jest do końca pewien czy może myśleć o sobie jako o lepszym człowieku. Nie może wpaść w przekonanie, że jego poglądy są słuszniejsze od innych. Czy wtedy istniałby terroryzm? Czy nie byłoby zdecydowanie przyjemniej na tym świecie?

Przypomina mi się tu historia o wodzu pokojowego plemienia Indian, którego Hiszpanie przywiązali do słupa i poukładali gałęzie dookoła jego nóg. Przed podpaleniem stosu ksiądz zapytał wodza, czy chce przyjąć chrześcijańską wiarę, która umożliwi mu pójście do nieba. Wódz zapytał: „czy są w tym niebie tacy ludzie jak wy?” Usłyszał: „tak” i odparł „to nie, dziękuję”.

Wróćmy do Jezusa. Poświęcił on kawał swojego życia żeby uzmysłowić ludziom fakt, że nikt nie powinien uważać się za lepszego. Od „kto jest bez winy niech rzuci kamień?” do przebywania w towarzystwie jawnych grzeszników. Wiedział, że sam nie jest ani odrobinę od nich lepszy i chciał żeby inni też zauważyli, że nie są ani odrobinę lepsi. Chciał nauczyć ludzi otwartości. Chciał powiedzieć, że nie ma lepszych i gorszych – wszyscy jesteśmy tacy sami. Ciekawe jest to, że tak mało ludzi uzmysławia sobie, że Jezus był buntownikiem. Jego nauczanie  bardzo denerwowało kastę, która uważała, że ma monopol na prawdę, cnotę, dobroć i moralność. Ciekawe kogo by denerwowały takie słowa,  gdyby pojawił się w tym momencie, na przykład w Polsce? I w jaki sposób by go uciszono.

rys. Asia Boruc

Pomyśl teraz chwilę o sobie, czy uważasz się za osobę dobrą, moralną, którą można dawać za przykład innym. Nie? No to masz wielkie szczęście. Nie jesteś kimś, kto sprowadza na świat zło, agresje i cierpienie. Tak? To masz poważny problem.

Właściwie tu mógłbym zakończyć ten artykuł. Myślę, że większość odpowiedziała „nie”. Pozostawiłbym jedynie pokrzepiające wrażenie, jak to dobrze, że sami nie jesteśmy zdolni do strasznych czynów. Ale tak naprawdę to chciałem napisać, że wszyscy mamy takie momenty, że postrzegamy siebie samych jako czystą dobroć, w którą uderzyło jakieś czyste zło. Wszystkie kłótnie jakie widziałem wynikały z tego, że jesteśmy przekonani o własnej dobroci i słuszności własnych poglądów.

Wchodzę teraz na obszary bardzo bliskie tych, o których pisałem w tekście o egoizmie. Pisałem, że egoizm to nie prowadzenie życia według własnego upodobania. Egoizm to wymaganie od kogoś innego żeby prowadził życie według naszego upodobania. Żeby mieć siłę i tupet aby wymagać od wolnego człowieka żeby był on taki jak ja mam na to ochotę trzeba mieć albo nadaną w jakiś sposób władzę albo silne przekonanie o słuszności własnych wymagań. W przypadku władzy, na przykład w sytuacji trener-zawodnik rzadko dochodzi do kłótni czy agresji. Do kłótni dochodzi gdy wymaganie jest stawiane osobie, która nie jest zobligowana nas słuchać, ale mamy przekonanie, że to my mamy rację, że moralność jest po naszej stronie, dobro jest po naszej stronie, słuszność jest po naszej stronie.

Podam drastyczny przykład. Mąż dowiaduje się o zdradzie żony. Nie tego oczekiwał od swojej ukochanej, czuje się oszukany i pokrzywdzony. Jest wściekły, robi potężną aferę. Czy zgodnie z moją logiką ponieważ jest przekonany o własnej dobroci czyni zło? Tak. Zdecydowanie tak. Jest agresywny i czuje się uprawniony do swojej agresji. Gdyby kulturowo było to dozwolone może z marszu chwyciłby siekierę i stanowił „sprawiedliwość”.

Co z takich rozważań wynika? Czy powinniśmy akceptować wszystko? Oczywiście, że nie. Mąż ma prawo się nie godzić na takie zachowanie. Jednak jego emocje są jego odpowiedzialnością. Gdyby nie definiował siebie jako ofiarę, która jest dobra i moralna, a żonę jako oprawcę, który jest zły i niemoralny nie byłby zdolny do agresywnego zachowania. Jest jednak całe mnóstwo innych możliwości działania niż agresja. Są miliony innych możliwości.

Podsumowując. Przekonanie o własnej dobroci i moralności = „usprawiedliwiona” agresja.

 

 

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik, Informacje fałszywe i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Tylko przekonani o własnej dobroci są w stanie czynić zło

  1. Monika pisze:

    Mój „ulubiony” słowotwór to „Walka o pokój” – absurd sam w sobie. Albo walka albo pokój.
    Agresja jest przemocą – wszystko jedno czy słowna czy fizyczna czy usprawiedliwiona czy nie – jest przemoca wobec drugiego człowieka – ale faktycznie jest niemocą agresora, który nie potrafi w inny sposób poradzic sobie z frustracją.
    Pozdrowienia

    • arrec pisze:

      „Agresja jest niemocą agresora, który nie potrafi w inny sposób poradzić sobie z frustracją”
      Bardzo mi się ten komentarz podoba!!!

    • zagorek pisze:

      Dlatego wlasnie ludzie bija dzieci. Pas = 1 min i po robocie. Wytlumaczenie czegos = 30 min a potem dni/tygodnie konsekwencji….
      Nie mowie tutaj o „bezstresowym” wychowaniu pozwalajacym na wszystko, bo to jest jeszcze wieksza krzywda dla dziecka, ale o bazowaniu na respekcie raczej niz na silowym szybkim pokazaniu swojej niemocy i braku lepszych argumentow, ale to juz inna historia.

  2. Olek pisze:

    Polska jest krajem chrześcijańskim…
    Naprawdę tak uważasz, czy to tylko skrót myślowy od „w Polsce jest najwięcej chrześcijan”? 😉

    • Filip Kozicki pisze:

      Dokładnie to samo chciałem napisać. Polska jest krajem świeckim.

    • arrec pisze:

      Ale czujność! Dzięki za wypunktowanie. Oczywiście to skrót myślowy. Polska to twór abstrakcyjny, znaczy się pewna koncepcja, a nie coś, co można dotknąć którymś ze zmysłów. Ciężko żeby koncepcja miała swoje zdanie, czyli kolejne koncepcje.

      Z tym, że w tym skrócie nawet nie chodziło mi oto, że Chrześcijan jest w Polsce najwięcej – to też jest temat na ciekawą dyskusję – tylko o to, że wszyscy wiemy o co chodzi. W taki sposób zostaliśmy ukształtowani i tak kojarzy się nam religijność i duchowość. Podobno bardzo ciężko to zmienić. Nawet ateista ma jakieś podświadome wyobrażenie religijności. W naszym kraju myślimy o Jezusie, w innych o Mahawirze, Mahomecie, Buddzie czy Laozi.

      Nie wiem czy na temat ale przypomniało mi się jak polski profesor opowiadał o badaniu na kotach. Młode koty trzymano w klatkach pomalowanych od środka w biało czarne, pionowe pasy. Gdy zostały wypuszczone okazało się, że nie widzą niczego, co nie jest w pionowe pasy. Ooo nawet znalazłem cały wywiad z tym profesorem, polecam, genialny!

      http://wyborcza.pl/1,75476,9720501,Wszyscy_zyjemy_zludzeniami.html

  3. Pingback: Czy należy bać się bandy “młodych prawicowców”? | Pasja vs. Praca

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s