O obraźliwych zdaniach, o treningu ze słabszym partnerem i o wytyczaniu nowych dróg

To miała być odpowiedź na komentarz do tekstu o wodzie. Jednak się rozpisałem i pomyślałem,  ze zrobię z tego nowy tekst.  Najpierw komentarz, autorstwa „r” w całości:

przeczytalem dzis sporo wpisow z tej witryny; autor lubi obrazac czytelnikow, ktorzy nie podzielaja jego pogladow – niesie to za soba – (nie wiem czy zaplanowany skutek) – komentarze – co cieszy, bo z wielu dyskusji mozna sporo wyniesc

co do mojego komentarza tego wpisu – z 10 lat nie ogladam TV, kupuje wode w butelkach  – wylacznie wysokomineralizowana  powyzej 2000 mg  (do 4k) mineralow / litr i to nie kwestia ” tylko i wyłącznie mało wyćwiczonego w myśleniu mózgu” 

prosze mi nie mowic ze jestem glupi – faktycznie za takich mozna uznac jednostki kupujace wode zywiec za 2zl …. ktora nie jest mineralna, a zrodlana i ma do 250 mg mineralow / litr i faktycznie lepiej pic wode z kranu, niz placic za podobna w butelkach – choc ta butelkowa jest obarczona mniejszym ryzykiem rozwolnienia – ktore to jeden z autorow komentarza przezyl 😉

pozdrawiam serdecznie

A teraz moja odpowiedź, która rozrasta się i staje się nowym tekstem 🙂

Witaj r, zgadzam się, że sporo u mnie obraźliwych zdań i przepraszam za to. Teksty piszę często w specyficznym stanie, pomieszanie euforii, zapału i amnezji. Wtedy pojawiają się zbyt ostre, obraźliwe zdania. Na swoją obronę mam tylko tyle, że cały blog to dyskusja z samym sobą. Osoba do której piszę i o której piszę to ja sprzed trzech, pięciu,  dziesięciu lat. I to ta osoba jest adresatem tych obraźliwych zdań. W tekście o wodzie pisałem o tym, że ten „ja sprzed lat” nie był w stanie podjąć wysiłku umysłowego na temat sensu kupna wody w butelkach. Podkreślę, nie był w stanie podjąć wysiłku umysłowego. To znaczy: nie podjął on decyzji, ze wybiera wodę w butelkach. Ta decyzja została podjęta za niego. A on nie był w stanie nawet dostrzec, że decyzje są podejmowane za niego. Nie był w stanie, bo jego mózg nie trenował,  nie chodził na spacery, nie biegał,  nie jeździł rowerem. Był ciężki i leniwy. Tresowany i przygotowywany do niemyślenia, do konsumowania gotowych myśli (polityka, gospodarka,  samochody i jeszcze kilka innych rzeczy). Ważniejsze i ciekawsze tematy „dlaczego kupujemy tyle nowych rzeczy”, „jaką wodę pić”, „dlaczego postęp technologiczny zwiększa ilość pracy zamiast ją zmniejszać”  były wycinane za pomocą sprytnego skalpela z głowy Arka sprzed lat.

Mam jeszcze dwa przemyślenia odnośnie moich obraźliwych zdań:

Pierwsze przemyślenie: na początku myślałem,  że tacy ” ja sprzed lat” to zdecydowana większość społeczeństwa,  poczułem w sobie misję, że będę ich budził, nawracał, pomagał. Teraz wiem, ze jest bardzo dużo ludzi,  którzy zawsze mieli mózgi w dobrej formie. Na dodatek, co dosyć zabawne, to głównie ludzie z mózgami w dobrej formie zaglądają na mojego bloga.  Można powiedzieć,  ze zaglądając tu robią sobie lekki trening. Trening ze słabszym partnerem.  Jako biegacz wiem, ze warto robić treningi ze znacznie  wolniejszymi kolegami. To przyjemne i pożyteczne dla obu stron. Ale zdarza się też,  ze na mojego bloga trafiają osoby,  które tak samo jak „ja sprzed lat” zapomniały o trenowaniu swoich mózgów. Co jakiś czas dostaje od tych osób maila z „dziękuję”. Moje słowa do nich trafiły,  coś się u nich przełamało, pękła gruba warstwa wosku, którą obalano i ograniczono ich mózgi.  Po takim przebudzeniu do myślenia  świat wydaje się ciekawszy, lepszy, przyjemniejszy.  Bo tak naprawdę nie jest ważne, co myślisz, ważniejsze jest, że myślisz. Gdy dostaję takiego maila z podziękowaniami to jest to niezmiernie miłe.

Drugie przemyślenie: czy to odnośnie wody z kranu,  czy dajmy na to wegetarianizmu bardziej niż krytykę odmiennej postawy próbuję krytykować brak myślenia o tych kwestiach. Głupotą byłoby krytykować osobę, która dużo o tym myśli i świadomie wybiera inny kierunek.

To jakby wszyscy z górskiej wioski chodzili do miasta wspinając się po stromym i niebezpiecznym zboczu. Pewnego razu ktoś odkrył nową drogę. Odkrywca uważa, ze nowa droga jest bardziej wygodna i bezpieczna. W euforii opowiada o nowej drodze. Jednak reszta jest ostrożna,  neguje możliwość istnienia innej drogi, nie chce zmieniać przyzwyczajeń. Odkrywca jest oskarżany o kłamstwa, o łamanie wiekowych tradycji,  o łamanie praw natury i jeszcze setki innych wymysłów. Szczególnie odnośnie wegetarianizmu widać ten mechanizm. Najwięksi krytycy tej drogi nie mają najmniejszego zamiaru sprawdzić czy taka droga istnieje, króluje postawa „nie i koniec”. To „nie i koniec” powoduje, ze u odkrywcy euforia miesza się z bezsilnością. Nie oczekuje on jednak, że wszyscy pokochają nowa drogę. Bardziej chodzi mu o uznanie jej istnienia. Jeśli ktoś mu powie: „posłuchaj przyjacielu, sprawdziłem tą twoją drogę, rzeczywiście jest bezpieczna i wygodna, ja jednak już tak jestem przyzwyczajony do starej drogi, że nie będę jej zmieniał”  albo „wolę starą drogę,  ponieważ dla mnie ta ostra wspinaczka to bardzo przyjemny trening” albo „kupuję wodę w butelkach,  ponieważ lubię wysokozminerlizowaną” – takie deklaracje nie tylko nie są przykre,  są nawet miłe, ponieważ są otwarte, przyjazne i co najważniejsze, uznają istnienie innej możliwości.

Być może problematyczne jest tu wartościowanie, które może (musi?) stosować odkrywca.

Odkrywca mówi: jest nowa droga
Pozostali pytają: i jaka ona jest?
Odkrywca: inna!
Pozostali: ale lepsza czy gorsza?

Być może należałoby trwać przy „inna”,  jednak ja na swoim blogu krzyczę „lepsza!”, „No chodźta zobaczyć, że lepsza!”.  Stara droga staje się w ten sposób gorsza,  a moja wypowiedź obraźliwa dla tych, którzy wolą starą drogę.  Czy mogę tego uniknąć? Może powinienem trzymać się tego „inna” i jak ognia unikać „lepsza”. Niestety istnieje na tym świecie pewien specyficzny typ osób dla których „inna” i „lepsza” to jedno i to samo. Należy być bardzo ostrożnym w słuchaniu rad takich osób.  Autor tego bloga to klasyczny przedstawiciel tego gatunku ludzi.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Informacje fałszywe i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

29 odpowiedzi na „O obraźliwych zdaniach, o treningu ze słabszym partnerem i o wytyczaniu nowych dróg

  1. Franek pisze:

    Tak pomiędzy „budzeniem myślenia”, a „spiskiem żarówkowym”: http://serwisy.gazetaprawna.pl/ekologia/artykuly/721093,towar_jednorazowego_uzytku_rtv_i_agd.html

  2. Bareya pisze:

    Ja używałbym słowa „inna”. „Lepsza” tylko wtedy kiedy jest „sprawdzona” a i w tym wypadku po jakimś czasie może okazać się błędna/gorsza. Dylemat do rozstrzygnięcia tylko we własnej głowie – chyba, (zresztą ciekawy temat do głębszej refleksji).
    Ale jak piszesz z pozycji Autorskiego/Ja, tłumaczenie się, nie ma specjalnie sensu, wiadomo, że dla Ciebie jest ta droga inna/lepsza. Gorzej kiedy głosi się „swoje prawdy” stawiając swój mózg ponad mózgiem „masy”. Gorzej oczywiście dla „masy”.
    Jeśli „autor” zgadza się z powiedzeniem B. Russella „Fakt, iż jakiś pogląd jest szeroko rozpowszechniony, nie stanowi żadnego dowodu na to, że nie jest on całkowicie absurdalny… i tak dalej, musi przyjąć fakt postawienia się w niedogodnej sytuacji bycia ponad masą, z całym anturażem, tego faktu, konsekwencji. Co, ja osobiście, chętnie robię i szukam „ludzi” podobnymi ścieżkami chadzającymi. pozdrawiam

    • egoistka pisze:

      Jesli naprawde znasz pisma Russella, a nie tylko ten cytat, to wiesz pewnie, ze Russell pisal rowniez o koniecznosci segregacji rasowej, likwidowania ludzi glupszych od niego, czyli uposledzonych i chorych, za pomoca kastrowania i opisywal tlumaczace te pomysly manifesty… Co stawia go na rowni z Hitlerem, ktory tez stawial sie ponad masa z calym anturazem i szukal ludzi podobnych, co najgorsze znalazl.

  3. ina3b pisze:

    Oj tam – taka woda czy inna.;D Każda jest do picia.:D

  4. edda pisze:

    Pan „r” ewidentnie czuje się urażony. Twierdzi, że cyt. : ”…autor lubi obrażać czytelników, którzy nie podzielają jego poglądów…”
    A to ciekawe…krytykuje Arreca, ale w dalszej części swojego komentarza postępuje dokładnie tak samo, cyt. „…proszę mi nie mówić że jestem głupi – faktycznie za takich można uznać jednostki kupujące wodę Żywiec za 2zł … „
    Każdy ma prawo do wyrażania własnych opinii, na tym w końcu polega demokracja. Fajnie byłoby przy tym nie obrazić nikogo, ale czasami się nie da. Niestety wszystkich się nie zadowoli.
    Proponuję więcej dystansu do własnej osoby i do tego co się czyta.

  5. mariol pisze:

    czyżby ten błyskotliwy i inteligentny komentarz był mojej przyjaciółki Edzi?

  6. maszynagocha pisze:

    Każdy ma prawo do wyboru własnej drogi. Dla niego będzie to wybór najlepszy, jakiego mógł dokonać. Można wyjaśniać, dlaczego tę drogę uważa się za najlepszą. Nie jest jednak w porządku uważać się za lepszego(-szą) z powodu swego wyboru. I to by było na tyle. 🙂

  7. Franek pisze:

    Droga, droga, droga …
    Ale właściwie do czego ta droga?

  8. egoistka pisze:

    Komentarz „r” rozumiem jako wyraz zdziwienia tego czlowieka, ze Arrec mysli, ze tylko on stawia sobie pytania i kwestionuje proste automatyczne wybory i analizuje swoje zachowania. Anonimowi ludzie nie sa glupi i znajduja rowniez rozwiazania wykraczajace poza proste polaryzacje: pasjavspraca, miecvsbyc, wodavswoda…Dlatego podzielilam sobie „rzesze” minimalistow na kilka grup:

    1. Dorosle Dzieci Cocacoli – wychowywani na ludzi sukcesu i biznesu, ich zycie to schemat: 1 praca -1 samochod-1 dziecko-1 rozczarowanie…kiedy drugi biegun materii zaczal dopominac sie o swoje zaczynaja kwestionowac, pisac, glosic prawdy objawione…

    2. Minimalisci-Artysci – absolwenci kierunkow humanistycznych, uciekinierzy z lekcji religii juz od siodmej klasy, urodzeni kontestatorzy zastanych porzadkow, wychowani na poezji Stachury i pisarzach drogi homo viatorzy, pierwsze doswiadczenia w minimalizmie zdobywali w Bieszczadach…

    3. Ludzie duchowosci – prawdziwi duchowni z powolania, przedstawiciele roznych nurtow, mowiacy o tym samym zrodle, ich priorytet zyciowy to zrobienie czegos dla swiata…

    4. Minimalisci Anonimowi – najmniej wiadomo o tej grupie, poniewaz sa anonimowi, nie znaja terminu minimalizm, mozna spotkac na polskiej wsi i zachwycic sie…

    5. Pseudominimalisci – ofiary przekonania, ze pieniadze sa zle, a zarabianie nieduchowe.

    • Franek pisze:

      Czy koniec drogi tych wszystkich grup jest taki sam jak mojej? 🙂

    • egoistka pisze:

      Podaj numerek grupy a postawie Ci tarota 🙂

    • Franek pisze:

      Wolałbym, żebyś postawiła mi piwo … guślaro 🙂

    • egoistka pisze:

      Masz Franek racje, „trzeba pic, palic i kochac sie w chlopakach, bo(…) i jutro mozemy umrzec…”, jak zgadniesz z jakiego polskiego filmu to cytat, to NA SERIO postawie Ci 🙂

    • JarTao pisze:

      Ten podział to strzał w dziesiątkę. A Ty, do której grupy siebie zaliczasz?

    • egoistka pisze:

      2 🙂

    • JarTao pisze:

      Też zaczytywałem się w Stachurze…
      Ja raczej należę do 6 grupy. To taka mieszanka wszystkich pozostałych grup.

    • egoistka pisze:

      Glupio jednak tak sztucznie dzielic… jesli chodzi o pochodzenie i rodzaj czynnikow determinujacych niezaleznych ode mnie (zainteresowania, klimat rodziny pochodzenia, Stachura + gory:) to jestem w 2 , a zawodowo jestem 3, prywatnie jestem 4 i tak zostanie 🙂
      Pozdrawiam:)

    • żuczek pisze:

      6. Pseudonihiliści. Kasy mają dość, ale nie tyle, by zupełnie nie pracować, ale nic (materialnego) specjalnie nie potrzebują. Reszta ma znaczenie (bardzo wybiórcze kulturowo). To ja.

  9. Franek pisze:

    Na pewno jest to tekst z ekranizacji „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza – czyżby rozmowa Danusi z Jagienką?

  10. ella pisze:

    Chciałam dodać odnośnie wody, nie wiem, czy ktoś poruszył tą kwestię, że ja kranówki nie pijam, bo okropnie śmierdzi. Nie wiem, mieszaniną chloru, zardzewiałych rur, kto wie czym jeszcze. Nawet mycie jest średnio przyjemne, zmienia smak kawy, herbaty, więc wodę kupuję. Prawdopodobnie winą są stare rury (kamienica), bo miasto chwali się , jaka ta nasza woda pyszna :/

  11. Wars Jotazof pisze:

    Autor tego bloga to klasyczny przykład kobiecej natury – bardziej czuje niż rozumuje (co nie wyklucza przemyśleń).
    I stąd tyle sprzeczności co do założeń bloga i własnej samooceny.

    • egoistka pisze:

      Co sie dziwic…
      Spojnosc wewnetrzna czy wewnetrzna integracja to szlachetna cecha i bardzo rzadka.
      Np: babcia mowi do wnuczka: ” nie mow, za ja ci dalam, to dziadek da ci dwa razy wiecej”, czyli wedlug wzoru
      „pokorne ciele dwie matki ssie”, czy podobnego
      „w zyciu trzeba byc i artysta i dyplomata” …
      „Trzeba” byc taki i taki, zjesc ciastko i miec ciastko (to samo ciastko).
      Hipokryzje wysysamy wiec z mlekiem matki, potem szkola doklada plus hipokryzja nauczycieli, ksiezy, politykow itd. Wydostac sie z wlasnego zaklamania to wyzszy stopien metapoznania samego siebie. Warto, ale sie nie oplaca.

    • MEL. pisze:

      egoistka pisze „Co się dziwić…” (ale bez polskich znaków), a ja czytam „Co do dziewic…”.
      I co na to Zygmuś Freud?

Odpowiedz na Franek Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s