Wielu ludzi najchętniej ogrodziłoby miejsce swojego zamieszkania drutem kolczastym. Kilka długich lat temu dyskutowałem o tym, z moim licealnym przyjacielem Wojtkiem. Ja uważałem, że ogrodzone osiedla-getta to dobre rozwiązanie, a Wojtek, że to zbrodnia nie mniejsza niż zaśmiecanie lasów. Teraz uważam całym sercem, że Wojtek miał rację. Być może Wojtek, który z młodego architekta-idealisty stał się nagradzanym i znanym guru architektury też zmienił zdanie. Mam nadzieję, że nie zmienił… ale mniejsza o to. Dziś porozmawiamy o tym, co jest mądrzejszym rozwiązaniem: otworzyć się na ludzi, czy też zatrzaskiwać przed nimi drzwi.
Zaleta Nr. 6 „Minimalizm to otwarcie się na ludzi”
Minimalizm to szerokie, wyraziste, mocne otwarcie się na ludzi. Wynika to z wielu przyczyn. Dwie główne są następujące:
Pierwsza to fakt, że minimalista przenosi środek ciężkości swojego życia, z koncentracji na przedmiotach, na koncentracje na zdarzeniach. Tu chciałbym podkreślić, że wszyscy koncentrujemy się zarówno na przedmiotach, jak i na zdarzeniach. Także nie mówimy tu o relacji zero-jedynkowej, tylko o przeniesieniu środka ciężkości. Ktoś daleki od minimalizmu będzie bardziej przeżywał fakt, że skradziono mu kołpaki niż, że odwołano koncert, na który miał bilety. Minimalista raczej na odwrót. Koncentracja na zdarzeniach oznacza koncentracje na ludziach. Minimalista to ktoś, kto wyżej ceni sobie ciekawą rozmowę niż nowy gadżet.
Druga przyczyna jest taka, że minimalista wystawia się na niespodzianki. Całe to zamieszanie z minimalizmem, to proste hasło „zamiast zabezpieczać się przez życiem, zacznij żyć”. Zależność jest tu bardzo prosta. Gdy jesteś na pieszej wędrówce i wiesz, że nie będzie długo sklepu to: możesz zabrać duży zapas wody, możesz też pomyśleć, poradzę sobie, zapukam do jakiegoś domu i poproszę o wodę z kranu. Oba rozwiązania są skuteczne. Różnica jest taka, że raz jesteś obciążony i zabezpieczony, a raz lekki i wystawiony na niespodzianki.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy „otwarcie się na ludzi” to rzeczywiście zaleta? To pierwsza zaleta na mojej liście, która mocno zależy od indywidualnych preferencji. Jedni uwielbiają komunikację miejską tylko dlatego, że mogą tam obserwować, poznawać, rozmawiać. Krótka, ale ciekawa rozmowa z obcym człowiekiem to dla nich prawdziwy klejnot. Inni z chęcią skorzystaliby z komunikacji aby ominąć korki, ale nie mogą znieść myśli o ocieraniu się o obcych. Preferencje na skali otwarty/zamknięty dobrze widać na podstawie preferencji wakacyjnych. Dla jednych egzotyczne wakacje to synonim z zamknięciem się w hotelu-twierdzy, dla drugich sens podróżowania to bycie blisko z inną kulturą.
Wada Nr. 6 „Minimalizm to narażanie się na ludzi „
Opis zalety był wyczerpująco dwustronny, także bardzo krótko: Nawet jeśli jedna osoba na sto, ma złe intencje, to po co ryzykować? Lepiej odgrodzić się od wszystkich.
Podsumowanie
W kwestii jak bardzo zabezpieczać się przed światem, nie ma czegoś takiego jak „dobra rada” dla wszystkich. Warto jednak zauważyć, że strach, arogancja i inne mało szlachetne uczucia podszeptują: lepiej się odgrodzić. Świadomi faktu, że jesteśmy spychani w kierunku „zamykanie się”, powinniśmy robić kroki w kierunku większej „otwartości”. Kroki w kierunku wiary, że ludzie są dobrze, że świat jest dobry. Kroki w kierunku burzenia murów, którymi odgradzamy się od innych.
Ja mogę powiedzieć tu słowo z perspektywy kogoś, kto wykonał podróż w kierunku otwarcia się na innych . To słowo to: „Warto!” Naprawdę warto wystawić nos ze swojego hotelu-twierdzy, ze swojego blaszanego pudła z małymi okienkami, ze swoich osiedli otoczonych murami i kamerami. Po co? Ano po to żeby przekonać się jak jest pięknie, żeby się przekonać, że nie ma się czego bać, żeby uśmiechać się częściej i mocniej… Żeby żyć!
Wszystko super, tylko jedno duze subiektywne „ale”: mieszkanie z obcymi. Brak prywatności, ogromny dyskomfort życia z tego powodu i od razu człowiek potrafi się negatywnie nastawić na obcych. Dlatego duże „tak” dla Twojego postu, z tą poprawką, że człowiek też potrzebuje dawki prywatności, samotności, swojego skrawka podłogi gdzie właśnie będzie na własne życzenie oddzielony od ludzi. Sam akurat ma silną potrzebę w godzinach porannych na samotność (tak do 9-10) i jak ktoś mi ją kradnie mam spieprzone resztę dnia (i vice versa – jak mam zapewnione te godziny dla siebie potem wychodząc czuję się bardziej pozytywnie i jestem dobrze nastawiony do ludzi).
Pozdrawiam 🙂
kiedyś już Bill coś podobnego sformułował ciekawe czy zgadzas? ja tak.
Musze przyznac ze mialem troche sceptyczny stosunek do minimalizmu, w tym np. tych metod liczenia rzeczy – samego sprzetu na narty, kempingowego, wspinaczkowego, mam ponad 100 szt i nie zamierzam tego ograniczac. Mam 15 koszul do pracy co daje mi mozliwosc prania raz na 3 tygodnie a nie raz na tydzien i chce aby tak to zostalo. Naprawde nie widze powodu abym sie musial zajmowac praniem czesciej
Ale ale….
To co powyzej przeczytalem o kontakcie z innymi ludzmi to bardzo trafiający do mnie argument za tym stylem zycia. Otaczanie sie wieloma przedmiotami sprawia ze izolujemy sie od innych ludzi. Samo zalozenie sluchawek i sluchanie muzyki w autobusie, juz wycina nas od jakiejs czesci rzeczywistosci.
Wiecej zycia w zyciu 🙂
Napisałem już kiedyś w komentarzu, jak wygląda u nas sprawa rozbudowy mieszkania, a teraz w ramach kontynuacji napiszę o otwartości na ludzi. Na początek może warto zacytować fragment z Ewangelii św. Mateusza (25, 31-46):
Pójdźcie, o błogosławieni Ojca Mojego, weźcie w posiadanie Królestwo przygotowane dla was od założenia świata. Bo byłem głodny, a nakarmiliście mnie, przybyszem, a przyjęliście Mnie. (…)
Zaprawdę powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych z Moich braci, Mnie uczyniliście.” A potem do tych po jego lewej stronie powie: Idźcie stąd przecz przeklęci do ognia wiecznego, bo byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie. (…) Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych z Moich braci, Mnie nie uczyniliście.
Potem to Kościół ujął w uczynkach miłosierdzia: „Podróżnych w dom przyjąć”, itd.
Moja żona uważa się za osobę wierzącą i praktykującą. Jednakże, ile razy ktoś z Couchsurfingu chce się u nas zatrzymać, to ona się sprzeciwia i to z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że nie życzy sobie mieć obcych w domu. Na co ja jej powiadam: „Jacy obcy? Nasi bracia i siostry w Chrystusie Panu”, po czym czytam jej przytoczony fragment z Pisma Świętego i proszę o skonfrontowanie swojej postawy z właśnie usłyszanym fragmentem. Na co mi ona odpowiada: „No ten tego… , tak… , ale ja nie chcę obcych ludzi w domu”.
Drugi powód jej sprzeciwu, to, to że nasze mieszkanie nie jest w odpowiednim stanie na przyjęcie gości , że jest jeszcze niedokończone (od 10 lat jest niedokończone), że mamy bałagan i wstyd w takich warunkach kogoś przyjąć. Na co ja jej odpowiadam: Nie martw się, ludzie, którzy chcą się u nas zatrzymać też mają niedokończone i mieszkania i też im to nie przeszkadza, gdyby bowiem tak nie było, to by chcieli się zatrzymać raczej w porządnym hotelu. Ponadto trzeba uznać prym człowieka nad materią i zastanowić się bardziej na ile my jesteśmy gotowi na przyjęcie kogoś, niż nasze mieszkanie jest gotowe. Nasze mieszkanie nigdy bowiem nie będzie gotowe, ale jak się nie opamiętamy, to stracimy życie na zajmowanie się mieszkaniem, zamiast zajmować się sobą.
I nie chodzi tu może o minimalizm w znaczeniu posiadania małej ilości gratów, tylko z znaczeniu odpowiednich priorytetów: w uznaniu, że ważny jest człowiek, a nie graty, zwłaszcza, jeśli te graty przeszkadzają (a tak na ogół jest) w kontakcie z innym człowiekiem oraz w ogóle przeszkadzają w życiu, bo trzeba je (jak to już Arek napisał) w kółko maintansować.
Jeszcze na zakończenie jak to jest z CS. Żona czasami wyjeżdża w kilkudniowe podróże służbowe i w tym czasie przyjąłem już w sumie kilkudziesięciu gości.
Też zrezygnowałam z pogoni za rzeczami i postawiłam na przeżywanie 🙂
Ale w moim przypadku „koncentracja na zdarzeniach” oznacza bardziej koncentrację na własnych przeżyciach i codziennych doświadczeniach z oczywistym istnieniem ludzi dookoła 🙂
Ograniczanie liczby rzeczy to dla minimalisty tylko środek do celu, jakim jest życie otwarte. Przedmioty nie powinny nam przesłaniać ludzi. Gdy za dużo posiadam, zaczynam zajmować się całym tym „stuffem” i nie ma miejsce na spokojne poznawanie innych. Zgadzam się z tym, że ludzie szukają na gwałt różnego rodzaju zabezpieczeń, gdyż boją się. Stąd otaczanie się przedmiotami, majątkiem. Prawdziwym jednak zabezpieczeniem są relacje z innymi, sieć współzależności, wymiana poglądów i umiejętności. Jeśli wychodzisz do świata, to zdobywasz sieć przyjaciół, dzięki którym możesz spać spokojnie, nawet jeśli nie masz oszczędności, majątku i wypchanego portfela. Minimalista nie musi kupować bezpieczeństwa, tylko czepie go ze swojego otwarcia na innych.
Pozdrawiam i zapraszam na swój blog dobrowolnaprostota.pl
Pingback: Minimalizm. Pełna lista wad i zalet | Pasja vs. Praca