Pasja vs. Praca w wydaniu Roberta Kubicy

Wczoraj trochę zdruzgotała mnie wieść o Kubicy, ale od razu miałem skojarzenie: czy to był przypadek pasji (rajdy) vs pracy (F1). Osobiście zawsze cieszyłem się z tego że mu pozwalają na szaleństwa na drodze, ale zaraz po wypadku dopadła mnie myśl „czy było warto?”. Chyba dobry temat do twojego bloga, co?

Tak napisał do mnie bardzo dobry przyjaciel Kuba. Temat do dyskusji jest bardzo ciekawy. Moje przemyślenia mogą być jednak bardzo nieadekwatne, ponieważ nie znam się i nie interesuję F1. Moja wiedza o tym sporcie kończy się na tym, że chciałbym się takim bolidem przejechać. Także zapraszam większych fachowców, jak i zupełnych laików do odpowiadania w komentarzach na pytanie Kuby „czy warto było?”


Ja mogę odpowiedzieć na to pytanie w nietechnicznym aspekcie. I odpowiem, że nie odpowiem, bo nie powinno się takie pytanie pojawiać. Czy gdyby wypadek miał miejsce na torze F1 ktoś by zadawał pytanie „czy warto było?”. Myślę, że nie. Dlaczego więc tu pojawia się takie pytanie?. Zresztą nie tylko pytanie, pojawia się nawet sporo komentarzy w stylu powinni mu tego zabronić. Także mamy tu nawet szerszy aspekt, nie jest to tylko konflikt pasja vs. praca, ale pasja vs. odpowiedzialność społeczna. Jesteś bratku znanym sportowcem, cały naród w Ciebie wierzy więc nie podskakuj.  Przypomina to sytuacje z filmu „Jak zostać królem” i myśl, że bycie królem, czy chociażby znanym sportowcem wzbogaca życie o tyle, że ma się dużo więcej zakazów, nakazów i obowiązków.

Wracając do mojego odwróconego pytania, skoro nie byłoby „czy warto było?” w przypadku wypadku na torze F1, to dlaczego pojawia w przypadku wypadku w Skodzie? Jaki jest różnica między wypadkiem podczas pasji i podczas pracy? Taka, że tamto musiał robić a tego nie musiał? To chyba byłoby głupie, przecież nikt nie kazał mu być kierowcą F1. No to jaka? Nie ma. Różnica jest urojona. Czy wypadek podczas wyścigu F1 byłby bardziej uzasadniony, bardziej wartościowy i miałby wręcz głębszy metafizyczny sens? Bzdury. Cała historia pokazuje tylko tyle, że Kubica to naprawdę fajny facet – ważne dla niego jest to co lubi (a lubi ryzyko), a nie blask reflektorów i podziw tłumów. Cała historia pokazuje też, że jak żyjesz swoimi bezinteresownymi pasjami zawsze trafisz na społeczny opór i krytykę. Tak samo jak wskakując do wody nie da się jej nie zmącić.

Będąc fanem Kubicy byłbym tylko jeszcze bardziej zachwycony tym jakim wielkim i niepokornym jest on wojownikiem. Wierzyłbym też, że dojdzie do siebie i będzie walczył dalej. Kolejna blizna go tylko wzmocni.  Nawet nie będąc fanem w to wierzę. A że ominie parę wyścigów, jakie to ma znaczenie? Polsat straci na oglądalności, więc niech się Polsat martwi. Poza tym prawdziwi fani F1 obejrzą wyścigi z takim samym entuzjazmem niezależnie czy będzie jechał Kubica czy nie.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Pasyjne i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Pasja vs. Praca w wydaniu Roberta Kubicy

  1. lutbar pisze:

    Bardzo ładnie napisane, dziękuje

  2. Pingback: Wypadek Roberta Kubicy (Ronde di Andora 06.02.2011) - Strona 18

  3. długi pisze:

    Dzięki lutbar za ten link. Oprócz tego, że bardzo ładnie napisane dodam tylko, że niech ten tekst będzie odpowiedzią dla tych wszystkich, którzy takie pytanie w ogóle stawiają.

  4. A. pisze:

    Bardzo rozsądne, życzliwe i krzepiące spojrzenie – pewnie dlatego, że z dystansu.

  5. fangio pisze:

    Jakże prawdziwy i wyważony tekst. Dzięki Ci za niego. Daje wiarę, że pozostała jeszcze resztka normalności w tym zwariowanym świecie.

  6. Pingback: Pasja vs. Praca w wydaniu Roberta Kubicy | Pasja vs. Praca « szykana

  7. „Zapytany o możliwość dalszych startów Kubicy w rajdach, szef Polaka odpowiada: – Dobre pytanie! Jak sam powiedział, rajdy to część jego życia. Pozwalają mu zachować równowagę i czynią z niego lepszego kierowcę. Jeśli popatrzy mi prosto w oczy i powie, że znowu chce wystartować w rajdzie, to nie mogę mu w tym przeszkodzić.”

    Eric Boullier – szef teamu Lotus Renault.

    Całe szczęście są ludzie którzy rozumieją pasję. A reszta krytykantów, narzekaczy (po co startował, mało mu kasy etc) niech sobie dalej siedzi grzecznie przed tv 😉

    A Kubica wróci, widać jego podejście: on się nie zastanawia czy wróci, tylko pyta: kiedy będę mógł jeździć. I to jest świetne podejście.

  8. Łukasz Czerwiński pisze:

    Chciałbym się odnieść do fragmentu:
    „Jaki jest różnica między wypadkiem podczas pasji i podczas pracy? Taka, że tamto musiał robić a tego nie musiał? To chyba byłoby głupie, przecież nikt nie kazał mu być kierowcą F1. No to jaka? Nie ma. Różnica jest urojona. Czy wypadek podczas wyścigu F1 byłby bardziej uzasadniony, bardziej wartościowy i miałby wręcz głębszy metafizyczny sens? Bzdury. Cała historia pokazuje tylko tyle, że Kubica to naprawdę fajny facet”

    Wg mnie różnica jest, i to istotna – jeśli Kubica pracuje, to naraża się na ryzyko, wykonując swoje oobowiązki, czyli zobowiązania, coś, co w pewien sposób obiecał robić. Jeśli naraża się na ryzyko, dla pasji, to jednocześnie zwiększa prawdopodobieństwo, że nie wywiąże się z obowiązków, czyli niedotrzyma obietnicy. Dlatego zbytnie ryzykowanie dla pasji wg mnie może być symptomem nieodpowiedzialności.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s