Przepuklina, Malezja i Guru

Nie wiem, po co jest ten wpis. Pamiętnik? Potrzeba usprawiedliwienia? Podobno słowo entuzjazm pochodzi od greckiego „en theos”, co oznacza „być w Bogu”. Co stawia nasze życie w ciekawym świetle. Wszystko, co robimy z entuzjazmem jest w Bogu, czyli jest dobre, czyli raj na ziemi, jasna strona mocy. I na odwrót. Wszystko, co robimy niechętnie, niezgodnie z naszym powołaniem, niezgodnie z naszą intuicją jest przeciw Bogu. No dobra napiszę o 4 godzinach mojego życia, wczoraj, od 17.00 do 21.00.

Wizyta u chirurga była umówiona już od miesiąca. Ponad rok temu pojawiło coś jakby przepuklina, no i w końcu umówiłem się na wizytę. Wizyta na 18.45.  Tydzień temu dowiedziałem, że o 19.30 będzie film w kinie Praha, który chciałem zobaczyć. Pokaz jednorazowy, w ramach ciekawej akcji „na szczęście film„. Jeśli lekarz przyjmie mnie punktualnie to zdążę na ten film. Rano otrzymałem wiadomość, że mogę dostać darmowy bilet do kina na 17.00. Przypadek, zupełnie inny film. Ale też pokaz festiwalowy, tym razem festiwal kina azjatyckiego „pięć smaków” w kinie Muranów. Sprawdziłem, że film trwa tylko 80 minut, więc jest szansa zdążyć do chirurga. Biorę ten bilet.

Pierwszy film jest o Malezji i przed filmem jest wykład o sytuacji etnicznej w tym kraju. Wykład bardzo ciekawy, bez tej wiedzy film byłby bardzo niejasny (jakże często nasza niewiedza=błędne wnioski) –  ale kwestia odwiedzenia lekarza powoli staje się mało realna. Wykład się kończy, jeśli film rzeczywiście potrwa 80 minut i pobiegnę sprintem 2 kilometry to spóźnię się niewiele. Lubię biegać i biegnę szybko, więc rzeczywiście spóźniam się tylko klika minut. Czekając zziajany pod gabinetem postanawiam, że nie pójdę już na drugi film. To ganianie po mieście jest dosyć zabawne, ale ile można. Poza tym jestem głodny. Wizyta przebiega jednak bardzo sprawnie. Moje przepuklinowe podejrzenia okazały się prawdziwe i zalecany jest mały zabieg chirurgiczny. Po wyjściu od lekarza sprawdzam czas: 19.12. Jeśli pobiegnę do metra, a potem szybko przyjdzie tramwaj, a potem dobiegnę do kina to nie spóźnię się dużo…

Tak się stało. Byłem w kinie przed rozpoczęciem seansu. A film był genialny. Warto było. A może nie warto było? W czerwcu byłem gościem na festiwalu „Slow” i opowiadałem tam o minimalizmie. Czy aby przypadkiem nie powinienem przemawiać na festiwalach „żyj szybko i głupio” ? Ale może jednak moje zachowanie mieści się w „Slow”? Nie miałem z tym wszystkim żadnego stresu. Miałbym w nosie fakt, że gdzieś nie zdążę. Z wizytą u lekarza włącznie (albo przede wszystkim). Zarazem jakoś intuicyjnie byłem pewien, że bez problemu i z uśmiechem zrealizuję ten wariacki plan. Poza tym ja po prostu tak lubię. Dobra zabawa. Jedni lubią seriale, inni jazdę konną, a ja czasem lubię upychać wiele rzeczy w krótki czas. Innym razem lubię mieć dużo pustego czasu. Ma to coś wspólnego ze złotym środkiem czy raczej tylko z głupim usprawiedliwianiem „zaliczania wszystkiego co się da”?

Na koniec jeszcze o tym drugim filmie. Czuję, że to działo ma szansę z niszowego filmu stać się kultowym. Bardzo rzadko zdarza się, że film jest jednocześnie kosmicznie zabawny i kosmicznie wartościowy. Tytuł to: „Kumare. Guru dla każdego”. Trailer.

Kumaré. Guru dla każdego.

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik, Kulturalne i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Przepuklina, Malezja i Guru

  1. egoistka pisze:

    Okresy spokoju i wyciszenia przeplataja sie z okresami dynamicznej aktywnosci na wzor doskonalej sinusoidy, doskonale harmonijne fale roznych energii …:)

Odpowiedz na egoistka Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s