Mój tekst o „strasznym kryzysie finansowym” został skomentowany przez Łukasza: Inna sprawa, że te dane są przerażające! Nie wiedziałem, że jest aż tyle państw europejskich, których dług publiczny w proc. PKB jest znacznie większy niż Polski! Portugalia, Hiszpania, Francja, Niemcy, Irlandia, Wlk. Brytania, Norwegia! I wiele innych!
Łukasz poruszył bardzo ciekawy temat. Spróbujmy rozprawić się z powszechną opinią, że dane o długach (publicznych, czy też ińszych) mogą być przerażające, straszne czy chociażby zajmujące.
Zacznę w spiskowy sposób. Ponieważ cała paplanina o długach bardzo skutecznie straszy ludzi, a ludzie wystraszeni są grzeczniejsi, pokorniejsi, bardziej pracowici – to istnieje teoria, że pewni ludzie, sterujący tym światem zarządzają duże dawki takiej paplaniny. O długach mówi się dużo, często i z powagą.
Nie wiem, czy ci „pewni ludzie” istnieją. Myślę, że ich nie ma. Myślę, że we wszystkich teoriach spiskowych nie ma spiskujących. Jest za to jakiś mechanizm społeczny. W tym wypadku w miarę prosty: o długach mówi się dużo, ponieważ ludzie długów się boją. Tak samo jak katastrof lotniczych czy trzęsień ziemi. Jest popyt na bycie straszonym, no to jest też podaż. Efekt pokorności, posłuszeństwa, pracowitości to już tylko efekt uboczny.
Nasze pytanie brzmi: Czy długów należy się bać?
Wyobraźmy sobie społeczność, która składa się ze 100 milionów ludzi. Każdy obywatel ma około 1 milion długu do spłacenia. W związku z tym, każdy żyje w ciągłym strachu o pracę, o swoje możliwości zarobkowe. Załóżmy dalej, że każdy ma również około 1 milion pożyczek, które udzielił. Można by powiedzieć, że sprawa zaczyna być prosta. Ale tak naprawdę nie jest, ponieważ system długów jest skomplikowany. Każdy pożyczył od ogromnej ilości osób, i każdy pożyczył do ogromnej ilości osób. Istnieje też wiele różnych typów pożyczek. System długów w tej społeczności przypomina pajęczynę z miliardami połączeń. Wszyscy się boją o ten cały system. Wszyscy drżą, czy coś się nie wydarzy.
I nagle coś się wydarza. Niektórzy członkowie systemu przestają być wypłacalni. Nagle wszyscy przestają być wypłacalni. Nikt nie spłaca zobowiązań. Katastrofa. I co się dokładnie stanie? Nic.
Oczywiście taki model jest nierealnie egalitarny. W prawdziwym życiu są biedni (pożyczkobiorcy) i bogaci (pożyczkodawcy). Biedni w ciężkiej sytuacji finansowej mają rzeczywisty problem. W dzisiejszych czasach mogą stracić miejsce zamieszkania, w dawniejszych i okrutniejszych nawet rękę czy głowę.
Teraz spróbujmy zastanowić się jak to się wszystko zaczęło. W czasach myśliwych i zbieraczy społeczności żyły w bardzo zgodny sposób. Dobra były rozdzielane (w miarę) sprawiedliwie dla całego „stada”. Czasy chciwości przyszły wraz z hodowlą zwierząt i uprawą pól. Niektórzy byli w tym wielokrotnie zaradniejsi. Powstawały duże nadmiary. Natura ludzka zaczęła buntować się przeciwko dzieleniu się z innymi. Zapragnęła coś z tego dzielenia mieć.
Przyczyną nawet nie musiała być chciwość. Być może było też tak, że zaradniejsi zaczęli utrzymywać innych. Leniwi uznali, że skoro sąsiad sam jest w stanie wyprodukować żywność dla całej osady, to my mamy to „z bańki”. Sąsiad się jednak wkurzył i powiedział: „nie dam!” „Mogę pożyczyć, oddacie za rok”.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Klucz do rozwiązania zagadki „czy długi są straszne?” jest w odpowiedzi co się stanie „za rok”. Możemy rozważyć dwie sytuacje, że był urodzaj i biedny sąsiad spłaci swój dług, lub, że była susza i nie spłaci. Właściwie nic nie musimy rozważać. Od razu widać, że znaczenie ma susza lub urodzaj a nie dług. Dług to jakiś abstrakcyjny wymysł. Oczywiście bogaty sąsiad może powiedzieć „gdybym Ci nie pożyczył rok temu miałbym zapasy i moja rodzina przetrwała by suszę” na co biedny mógłby odpowiedzieć „ale wtedy moja rodzina by już nie żyła i teraz podczas suszy nie miałbyś się komu żalić”.
Długi naprawdę nie są straszne i nie mają większego znaczenia. Znaczenia mają susze i urodzaje.
Jedyna rzecz, która w długach może byś straszna jest od istoty długo niezależna. Jest zależna od poziomu cywilizacyjnego. Są to represje jakie może stosować pożyczkodawca wobec pożyczkobiorcy. Jeżeli w grę wejdę obcęgi to można mówić o poważnym problemie społecznym. Ale w dzisiejszych czasach??? A tym bardziej przy takim tworze jak ‚Polska’, ‚Portugalia’ czy ‚Francja’. Kto i przy kim może tu manipulować obcęgami?
Na starcie popełniasz gruby błąd: że pożyczkobiorca jest biedny, a pożyczkodawca bogaty. To niekoniecznie prawda.
Przykład mały; prowadzę małą firmę i wykonuję zlecenie dla dużej. Duża, bogatsza ode mnie firma jest mi winna pieniądze, ale nie ma ochoty zapłacić. Jednak to ona jest dłużnikiem.
Przykład duży: stosunkowo bogata Grecja jest winna pieniądze wszystkim naokoło. Na jej długi składają się m. im. znacznie od niej uboższe Polska, Słowacja czy Łotwa.
W praktyce oba przyklady oznaczają, że wiekszy bawi się na koszt mniejszego.
Dlugi przede wszystkim należy splacać. Jak się umiało je zrobić, to trzeba też umieć rozliczyc. A jak nie – to jestem jak najbardziej za obcęgami i innymi twardymi metodami ich ściągania. Nawet tymi „ukraińskimi”. jak ktoś nie umie zaplacić – niech się boi.
Witaj hiubi – jak miło, że się nie zgadzasz! Mój blog już dawno nie wzbudził chociażby małej kontrowersji. A wracając do tematu…
to po pierwsze: to o czym piszesz to bardziej kradzież/wymuszenie niż pożyczka. Tylko tak można nazwać zaciąganie długów z zamiarem niepłacenia. Nie będę tu wchodził w całą filozofię „kredytu kupieckiego” – ale w brutalnym świecie jest też najczęściej forma wymuszania stosowana przez silniejszego na słabszym
po drugie: metody „ukraińskie”, stosowanie agresji, stosowanie wymuszeń zawsze stosują ci silniejsi na słabszych. Słabsi wtedy mówią „patrzcie jacy oni są źli”, „patrzcie jak postępują!” ale równocześnie całkiem otwarcie deklarują, że gdyby mieli możliwość (czyli okresowo zyskali przewagę) to odwdzięczyli by się dokładnie tym samym. Sprawiedliwość. Ząb za ząb…. Czy to nie bzdura? Ja uważam, że bzdura.
Ja uważam, że jeżeli coś jest brutalne to jest złe. Jednoznacznie złe. A nie, że jest złe jak jest stosowane wobec mnie. A jeżeli ja w akcie zemsty (czy w jakimkolwiek akcie) robię to samo to jest już dobre.
Pozdrawiam Arek
Pierwsze: znowu dochodzimy do Grecji. Trochę sobie o niej ostatnio poczytalem. jej postępowanie trzeba w takim razie określić wlaśnie jako kradzieź. za to co zrobiła ja czy ty poszlibyśmy do wiezienia. i co ? i nic, właśnie ułamek naszych podatków idzie na pomoc dla złodzieja
Drugie: tak naprawdę przemoc zastosowałem tylko raz, sporo lat temu gdy dalem jednemu kolesiowi po gębie. zasłużył sobie 😉 Czyn ten sprawił mi sporo satysfakcji.
Potem jednak na wiele lat tej przemocy wyzbyłem się , mimo, ze kilka osób zaslugiwało na nią. staralem się zachowywac w sposób akceptowalny moralnie. Ale czuję się z tym źle. coś co jeden nazwał by siłą charakteru dla mnie stało się synonimem mojej bezsilności. to poczucie, że przegrywam tylko dlatego, ze ja gram wg czystych reguł, a ten drugi nie.
Akurat właśnie walczę o zwrot uczciwie zarobionych pieniędzy. Brakuje mi już pomysłu, jak to uczciwie załatwic. Powoli coraz mocniej staję po stronie przemocy.
„Obcęgowa” przemoc to jedno, a dochodzenie swoich praw (firma windykacyjna, komornik itp.) to wg mnie drugie.
@arrec: Zgadza się – dług nie jest straszny sam w sobie. Jak chyba każdy człowiek, mam duży dług wdzięczności wobec paru osób i nie jest to w żaden sposób przerażające, gdy tylko uświadomiłem sobie, że nie muszę im niczego oddawać, tylko być wdzięcznym.
Straszne za to jest to, że prędzej czy później pożyczkodawcy ściągną swoje długi od państw zadłużonych, i to z odpowiednim procentem, w końcu taka była umowa przy zaciąganiu pożyczki. Nie ściągną tylko w jednym przypadku – gdy państwo ogłosi bankructwo. A więc, patrząc na wielkość długu państw europejskich, jest kilkanaście państw, które zmierzają prostą drogą ku bankructwu, prawdopodobnie z Hiszpanią na czele. Jakoś nie zauważyłem, żeby któreś z państw, aby zmniejszyć dług (albo chociaż przyhamować jego wzrost!) próbowało rezygnować z koncepcji państwa opiekuńczego, które jest KOSZMARNIE drogie.
Zatrważająca jest dziecięca lekkomyślność polityków, którzy według mnie, w przeciwieństwie do tego, co twierdzisz, Arku, niemal NIE WSPOMINAJĄ o rosnących długach, tylko z uśmiechem przekonują wyborców o coraz to nowych dotacjach państwa na różne cele…