W obronie nadwagi

Jako dewotyczny członek sekty wyrzucającej telewizory z domów postanowiłem swoją zarośniętą facjatę w telewizorze pokazać. Pojawiła się w TVN24, w TVN i w TVP2. Tak żeby nikt mojej hipokryzji nie przeoczył. W TVP2 porównałem minimalizm do pragnienia bycia szczupłym, do zrzucania nadwagi. Wywołało to komentarze, że to liche porównanie. Większość nie chce mieć nadwagi i większość chce mieć bardzo dużo, bardzo fajnych przedmiotów. Dlatego też chciałbym w obronie nadwagi wystąpić.

Idea nie lubienia nadwagi jest stosunkowo nowa. Przez wieki nie było z tym tak jednoznacznie. Nadwaga ma swoje zalety. Wymieńmy je:

  1. Status społeczny. Pełne magazyny zapasów kojarzyły się z bogactwem, a bogactwo z sukcesem. Biedak nie jest w stanie być gruby, ponieważ biedak nie ma dostępu nadmiarowych dawek jedzenia. Logika jest tu prosta. Dlatego przez wieki opłacało się być grubym, tak samo jak teraz opłaca się chodzić po galerii handlowej w drogim garniturze.
  2. Bezpieczeństwo. Mało osób zdaje sobie z tego sprawę ale nadwaga jest naturalna. To natura to wymyśliła. A natura jest przecież mądra i przezorna. Gdyby natura uznała, że nadwaga jest zbyteczna to by po prostu na nią nie pozwoliła. Nadwaga to przede wszystkim zabezpieczenie przed brakiem dostępu do pożywienia.
  3. Radość życia. Nadwaga w pewnym sensie oznacza umiejętność cieszenia się życiem. Nawet w dzisiejszych czasach, gdy nadwaga ma złą prasę, funkcjonuje stereotyp, że otyli są weselsi. Wynika to z prostego faktu, że osoba otyła to taka, co nie odmawia sobie przyjemności.

We wszystkich powyższych punktach nie ma ani promila sarkazmu. Całkowicie się z tym zgadzam. W jakimś lustrzanym świecie mógłbym być Arkiem, który pisze bloga o pochwale nadwagi. Taki Arek przez wiele lat naginał się do bycia szczupłym, stosował drakońskie diety, aż w końcu przestał z tym walczyć i zaczął być gruby i szczęśliwy.

Mimo wszystko są tacy, którzy nie głosowaliby za nadwagą. Wychwalają szczupłość. Oto ich argumenty:

  1. Status społeczny. To już niemodne i niezrozumiałe, ale tak samo jak otyłość oznaczała wysoki status materialny, tak szczupłość oznaczała wysoki status duchowy. Pochwała pokory i prostoty. Wyzbycie się żądzy bycia uznanym i podziwianym. I takie tam.
  2. Lekkość życia/wolność. Szczupli są gorzej zabezpieczeni na wypadek kolejnej epoki lodowcowej, ale mogę z większą lekkością biegać po schodach, czy ganiać za piłką. Mają też zdecydowanie więcej energii życiowej, są bardziej mobilni i niezależni.
  3. Zdrowie. To jest nowość. I ta nowość przeważyła szalę, na korzyść szczupłości. Szczupli są zdecydowanie zdrowsi. I to w każdy możliwy sposób. Co ciekawe, to wcale nie oznacza, że muszą żyć dłużej. Bieganie po schodach jest bardziej niebezpieczne, niż leżenie na kanapie.

Co z tego wynika? Absolutnie nic. Jednym będzie żyło się wygodniej i szczęśliwej z nadwagą, a drugim z niedowagą. Świat nauki proponuje jakieś normatywy typu wskaźnik BMI (body max index). Ale większość ludzi ma problem żeby się w tym normatywie zmieścić. Efekt jest taki, że mają kupę dodatkowych zmartwień, a i tak żyją i umierają po swojemu.

Morał z rozważań o kilogramach może być tylko taki: nic na siłę. Jedyne, co jest ważne to zrozumieć siebie, słuchać siebie i nie robić nic wbrew sobie.

Przelećmy teraz szybko przez materializm vs. minimalizm.

Zalety materializmu:

  1. Status społeczny. Wielki domy, drogie samochody, duże ilości pięknych przedmiotów oznaczają bogactwo, a bogactwo oznacza sukces , „bycie kimś”.
  2. Bezpieczeństwo. Rzecz oczywista. Im więcej rzeczy tym bardziej zabezpieczona przyszłość. Niektórzy trzymają ciuchy we wszystkich możliwych rozmiarach. Gdy ludzkość przestanie produkować ubrania inni nie będą mogli przytyć lub schudnąć. Zabezpieczeni będą mogli.
  3. Radość życia. Umiejętność kupowania oznacza umiejętność sprawiania sobie radości. Mam ochotę na motor to go kupuję. Co z tego, że przejadę się nim dwa razy i postawię w garażu. Jak się ma dzikie serce to tak bywa.

Zalety minimalizmu:

  1. Status społeczny. Jestem uduchowiony, zachwalam prostotę i skromność. Proszę bić mi brawo i podziwiać.
  2. Lekkość życia/wolność. Nie muszę magazynować, segregować, transportować, chronić przed innymi, ubezpieczać i sprzątać. Nie muszę powiększać kolekcji aby być na czasie i nie zostać w tyle za innymi. Nie jestem wodzony za nos przez sztucznie wykreowane pragnienia. Mogę biegać po schodach lub za piłką.
  3. Zdrowie. hmmm…

…mogę przekierować na ten artykuł ale i tak to „zdrowie” nie brzmi przekonująco. Problem jest taki, że przy nadwadze nauka potrafi już przyłożyć miarkę do odpowiedniej tętnicy. Podać twarde dane. Materializm dotyczy jednak psychiki. A mądrość ludowa ciągle traktuje psychologię jak coś pomiędzy wróżbiarstwem a ortodoncją.

Może kiedyś, gdy psychologia będzie miała lepsze argumenty, powstanie materialistyczny wskaźnik BMI.  Powszechna będzie świadomość, że po pewnej granicy dobytek zaczyna ciążyć, a nie pomagać. A jakiś lustrzany Arek będzie pisał bloga, że przez wiele lat naginał się do minimalizmu, stosował drakońskie limity przedmiotów, aż w końcu przestał z tym walczyć, zaczął kupować jak wariat i być szczęśliwy.

Nic na siłę 🙂

rys. Asia Boruc

Informacje o arrec

przez wielu uważany za wariata, przez siebie samego za osobę dużo za ostrożną...
Ten wpis został opublikowany w kategorii Antyporadnik i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „W obronie nadwagi

  1. Maciundo pisze:

    „W TVP2 porównałem minimalizm do pragnienia bycia szczupłym, do zrzucania nadwagi.” – prowadzący nie do końca zrozumiał tą metaforę i powiedział że chce być szczupły i mieć dużo rzeczy, choć nie była to dyskusja o kilogramach…

    • arrec pisze:

      Tak. Wyszło jak z osłem w Shreku i cebulą. Niemniej powiedział tak tylko dlatego, żeby pociągnąć za język. Dziennikarskie sztuczki. Wyraźnie dało się czuć sympatię prowadzącego do tematu. Rozmowa byłaby dużo trudniejsza (ale może też ciekawsza) gdyby prowadzący był zdegustowany, że ktoś zajmuje się takimi głupotami 🙂

  2. a czy to podchodzi pod minimalizm – przekonywanie do minimalizmu jak najmniejszej ilości osób? 😉

  3. Patryk FUGIEL, Poznań pisze:

    ODCHUDZANIE (INTELIGENTNE, takie polecam). ♥♥♥♥♥

    1. Jemy niskotłuszczowo czyli: INDEKS ŻYWIENIOWY, TJ. IŻ PRODUKTU.

    2. Niskowęglowodanowo, a zatem: NISKIE WĘGLOWODANY, TJ. DO 26% WZROSTU.

    PUENTA:
    Organizm sam wykorzystuje złogi trójglicerydów w żyłach, oczyszczając je. Zwyczajne biologiczne reakcje ! *****

    ZOBACZ TAKŻE:
    WYSOKIE WĘGLOWODANY, TJ. OD 26,01% WZROSTU.

Dodaj komentarz